Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21


Pov Niall

Wysiadam z auta i pedze w stronę domu Louisa. Nie obchodzi mnie obecnie to, że mam zakaz zbliżania się do niego i kategorycznie nie wolno mi go tknąć. Teraz jednak chodzi o moje dziecko i nie mam zamiaru odpuszczać. Walę pięścią w jego drzwi, dopiero po jakimś czasie on mi otwiera.

- Co ty tu robisz? - pyta wściekle, ale ja to ignoruje i wchodzę do środka. Holly mi kiedyś wspominała, że ma on córkę, więc oznacza to, że zatrzymał moje dziecko u siebie. Cieszy mnie to, bo po nim spodziewałbym się nawet zabójstwa. On mnie tak nie cierpi, że mógłby zabić moją córeczkę.

Wchodzę do salonu i tam dostrzegam malutkie dziecko leżące na kocyku na kanapie i machajace swoimi malutkim nóżkami. Powoli do niej podchodzę.

- Wynoś się stąd! - krzyczy na mnie czym straszy dziecko, bo ona zaczyna płakać. Mam ochotę ją do siebie przytulić, ale boję się, że przez przypadek zrobię jej krzywdę. Ona jest taka krucha. - I odsuś się od mojego dziecka!

Gwałtownie odwracam się w jego stronę.

- Doskonale wiesz, że to jest moje dziecko. Kupiłeś ją od tego lekarza, dziś dowiedziałem się prawdy gdy postanowiłem ukarać go za to co zrobił. Od razu cię wsypał, nie musiałem się nawet bardzo starać.

- To same kłamstwa Hope jest moim dzieckiem - nie spodziewałem się, że się przyzna, więc nie zwracam na niego uwagi i pomimo obaw biorę małą na ręce.

- Jeśli chcesz to mogę zrobić badania DNA, jeśli wyjdą negatywnie w co szczerze wątpię to oddam ci to dziecko. Teraz jednak zabieram ją do domu, Holly na pewno się ucieszy - informuję go w wolnej dłoni trzymając broń. Chcę by wiedział, że w razie czego go zastrzele.

***
Przyznaję, że strasznie ciężko było mi wracać bez fotelika dla małej, bo musiałem jechać mocno wolno, bo w razie potrzeby gwałtownego hamowania mógłbym zrobić krzywdę małej Hope. Szczerze to nawet to imię mi się podoba, więc nie będę go zmieniać.

Jak się jej tak dokładnie przyglądam to widzę między mną, a nią podobieństwo. Ma takie same oczy jak ja.

Wchodzę do domu i wołam Holly, nie robię tego jakoś bardzo głośno, bo nie chcę mocno straszyć malutkiej, która i tak wydaje się bardzo niespokojna. Zdążyła już się przyzwyczaić do Tomlinsona, ale dobrze, że jest mała, szybko o nim zapomni.

- Kto to jest? - pyta zdziwiona na widok dziecka.

- Nasza córeczka - mówię z uśmiechem na ustach.

- Co ty wygadujesz, nasza córka umarła. Skąd wziąłeś to dziecko? - jest mocno zdenerwowana. No i wcale jej się nie dziwię.

- Dziś dowiedziałem się, że to Louis porwał naszą córkę z pomocą lekarza, który się tobą zajmował. Perfidnie mnie oszukali - aż siada z wrażenia.

- To nie możliwe.

- Możliwe Hope jest naszym dzieckiem. I nareszcie stworzymy prawdziwą rodzinę.

Już nic nas nie rozdzieli.

No to teraz sytuacja się poplątała, Holly nie będzie mogła uciec z Harrym, a Louis będzie chciał odzyskać Hope.

Im więcej waszych konkrenych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

I chcielibyście pytania do bohaterów takie z późniejszymi nagrodami w stylu wcześniejszego rozdziału?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro