Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zachęta

Finalnie dotarłam na Krakowskie Przedmieście, rozkoszując się kojącymi dźwiękami utworu I'm God grającymi w moich słuchawkach.

Moja noga nie dotknęła warszawskiego chodnika od ponad roku. A pobyt właśnie w tym mieście mógł wywołać u mnie wewnętrzny spokój i żadny zgiełk tego spowitego smogiem miejsca nie byłby dla mnie przeszkodą.

Wolnym krokiem przechodziłam przez doskonale znane mi ulice, pomiędzy licznymi turystami upamiętniającymi pobyt w stolicy dzięki fotografiom, aż dotarłam do właściwego budynku.

Zachęta.

Znalazłwszy się w nieskazitelnie białych wnętrzach odetchnęłam z ulgą. Jakbym uciekła od największych problemów i pozostawiła za sobą wszelkie niedogodności.

Ja i sztuka.

Schopenhauer zazdrościłby spokoju jakiego osiągnęłam właśnie teraz, podczas podziwiania dzieł niekoniecznie znanych artystów. Kochałam to robić. Poświęcać czas, a właściwie wystawiać go na zanik, podczas obcowania ze sztuką.

Stawiając kroki na marmurowej posadzce, zauważyłam czarną, nieco przygarbioną postać. Stała ona nieruchomo i idealnie kontrastowała z miejscowym otoczeniem. Jej blada cera była wręcz nieskazitelna. Lecz wrażenie się miało, że kryła pod sobą mroczne, pełne zgrozy historie.

Szatyn, bo nim była owa postać, odwrócił się lekko na pięcie, by zaraz po delikatnym przeczesaniu długawych włosów poprawić okulary na nosie. Po tym ruchu zaczął powoli przemierzać pomieszczenie, aby w końcu wtopić się w pozostałych zwiedzających. Jednakże nie do końca mu się udało. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, dopóki nie zniknął za kolumną, przechodząc do innego pomieszczenia.

Zaczęłam tęsknić za minutowym widokiem czarnej postaci. Udałam się za nią, ale nie dostałam tego co chciałam. Już jej nie było. A stała się najbardziej niepowtarzalną sztuką znajdującą się w tym budynku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro