Rozdział 15 - część 3
Victoria POV:
Zmierzyłam go wzrokiem, po czym ruszyłam na niego, od razu przechodząc do ataku.
Może i należy do kilkunastu najlepszych łowców w Instytucie, ale mnie i tak nie pokona. Stanął w pozycji obronnej, czekając na mój cios, jednak nie zamierzałam toczyć z nim walki w ręcz. Rozpędziłam się na tyle, aby ślizgiem przejechać pomiędzy jego nogami, a następnie podciąć mu nogi. Ewidentnie się tego nie spodziewał. Kiedy stracił równowagę, podniosłam się z klęczek, odwrócił się w moją stronę, nie wiedząc, że ja tylko na to czekałam. Najpierw uderzyłam go w brzuch, a kiedy się zgiął, zastosowałam prawego sierpowego. Po chwili po sali rozniósł się dźwięk łamanej kości...ups, chyba złamałam mu nos i wcale tego nie żałuję.
- No dalej Matt, dasz się pokonać dziewczynie? Rusz się i pokaż na co cię stać.- Zaczęłam z niego drwić, aby jeszcze bardziej go rozjuszyć. Wiadomo, że jak się wścieknie,to przestanie nad sobą panować. Nie będzie myśleć nad tym co robi, przez co mi łatwiej będzie go pokonać.
Tak jak się spodziewałam, spojrzał na mnie z mordem w oczach, ruszył na mnie biegiem. Schyliłam się, a następnie sprawnie przerzuciłam go przez ramię.
Pora to wreszcie zakończyć-pomyślałam. Podbiegłam do niego, zanim zdążył się podnieść, a następnie stanęłam obiema nogami na jego przyrodzeniu.
Jego krzyk był tak głośny, iż miałam wrażenie, że szyby w sali zaraz pękną. Dobrze mu tak. Po kilku minutach zeszłam z niego, biedak był tak obolały, że nie miał siły na dalszą walkę.
- Victoria! To był cios poniżej pasa...dosłownie! Doskonale wiesz, że takie zachowanie jest zabronione.- Dean wyłonił się z pośród innych uczniów, patrząc na mnie z srogą miną.
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale on mnie zdradził i zasłużył sobie na to.- Mężczyzna znieruchomiał, widziałam jak próbuje się opanować, ale zaciśnięta szczęka świadczyła o tym, że nie zbyt mu to wychodzi. Podszedł do leżącego chłopaka, złapał za koszulkę, a kiedy on wisiał w powietrzu, przyłożył mu z całej siły w złamany nos.
- Wynoś się stąd gówniarzu, nie chcę cię tu nigdy więcej widzieć!- Krzyknął, a następnie puścił jego ciało, które z łomotem upadło na ziemię.
Teraźniejszość
Dlaczego będąc w domu Luka, myślę o moim byłym? Ugh...przecież już dawno o nim zapomniałam. Od naszego "bolesnego" rozstania minęły prawie dwa lata. Dlaczego te wspomnienia, wracają akurat teraz? No tak...przecież z blondynem zaczyna mnie łączyć to samo co z Mattem. Cholera...przecież my nawet nie jesteśmy razem, a już pozwoliłam mu się całować. To nie powinno tak wyglądać, ale zawsze kiedy chcę go odepchnąć, nie mogę tego zrobić. Mam wrażenie, że jego usta idealnie pasują do moich, a wszystko zaczęło się od tego "romantycznego" pocałunku w Paryżu. Ehh...
Poczułam czyjeś ręce, spojrzałam w górę i zobaczyłam uśmiechniętego Luka. Gładził delikatnie moje policzki, a po chwili mnie pocałował, a ja jak zwykle nie potrafiłam mu się oprzeć.
Hejka:) Nareszcie udało mi się tu coś napisać:) Wiem, że długo nie było rozdziału, ale teraz mam już dużo czasu wolnego, więc będę wstawiać rozdziały regularnie:) Niedługo zrobię maraton:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro