Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 - część 2

Ważna notka: Kochani, wybaczcie, że rozdziały są wstawiane w tak dużych odstępach czasowych, jednakże mam nadzieję, że mnie zrozumiecie, gdyż jak każdy wie, zaraz jest koniec roku szkolnego. Chcę poprawić parę ocen, w związku z tym mam dużo nauki. Po 14 czerwca (wystawienie ocen) będę miała więcej czasu. Od razu wezmę się za nadrabianie rozdziałów. Kto wie, może zrobię maraton. 

Przypominam o zadawaniu pytań do Q&A. 

Victoria POV:

Już od dawna nie czułam się tak wspaniale. Odwzajemniona miłość to najlepsze uczucie na świecie. Z Mattem jesteśmy razem już od dwóch miesięcy. Jest najlepszy chłopakiem na jakiego mogłam trafić, taki cudowny, czuły, opiekuńczy. Jego zalety mogłabym wymieniać godzinami.- Tak myślałam przez cały okres naszego chodzenia ze sobą. Wszystko zmieniło się tamtego dnia. 

Miałam iść z Emmą na zakupy, jednak w ostatniej chwili coś jej wypadło, przez co miałam mnóstwo wolnego czasu. Chciałam spędzić go z moim ukochanym, szukałam go po całym Instytucie. Ktoś powiedział mi, że wyszedł nie dawno do pobliskiego parku, więc tam skierowałam swoje kroki. To co tam zastałam...cóż, znacznie różniło się od moich wyobrażeń. 

Mój chłopak, siedział sobie beztrosko z niejaką Emily, która dopiero niedawno przeniosła się do Instytutu. Urządzili sobie uroczy piknik, zniosłam to, kiedy zaczęli karmić się nawzajem, jednak widok ich pocałunku, całkowicie wytrącił mnie z równowagi. Nie przerywając im tej uroczej randki, wróciłam do swojego pokoju. W drodze powrotnej, niczym mantrę, powtarzałam sobie dwa słowa-Zemszczę się. 

***

Środek nocy, to idealny moment, aby wcielić swój plan w życie. Zaopatrzona w jedno niewinne narzędzie, ruszyłam w stronę pokoju mojej ofiary. Uśmiechnęłam się perfidnie, kiedy wkradłam się do jej sypialni, niezauważona. Spała tak spokojnie, prychnęłam. To ma być nocny łowca? Ona w ogóle nie jest czujna. Gdybym chciałam, mogłabym ją nawet zabić, ale nie zrobię tego, aż tak okrutna nie jestem. 

Można powiedzieć, że w pewnym sensie ułatwiła mi zadanie. Powolnym ruchami, zaczęłam obcinać jej włosy związane w wysoką kitkę, delektowałam się tą chwilą. Szkoda, że nie mogę użyć maszynki, ogoliłabym ją na łyso, niestety wtedy na pewno by się obudziła. 

Opuściłam jej pokój niezwykle zadowolona. Jako trofeum w ręku trzymałam pukiel pięknych blond loków. 

*** 

Czas na drugą część zemsty. Wstałam o świcie, szykując wszystko, aby o niczym nie zapomnieć. Gdy byłam gotowa, ruszyłam w stronę sali treningowej. W połowie usłyszałam dziewczęcy krzyk, pisk, a następnie płacz. Czyżbym przesadziła? Głupie pytanie, oczywiście, że nie. Z jeszcze lepszym nastrojem ruszyłam w stronę  mojego celu. 

Tak jak myślałam,na sali znajdowało się większość młodych łowców, wykonując swój poranny trening. Podeszłam do Matta, musiałam się bardzo postarać, aby nie przyłożyć mu już teraz. 

- Cześć kochanie, jak ci się spało?- Uśmiechaj się póki możesz, zaraz zetrę ci ten głupi uśmieszek z twarzy. 

- Wspaniale.- Odwróciłam się od niego, po czym podeszłam na środek maty do ćwiczeń.- Mogę prosić o uwagę?!- Krzyknęłam na cały głos. Wszelki zgiełk ustał, kilkanaście par oczu, spojrzało na mnie z zaciekawieniem.- Ja, Victoria Anastazja Justice, wyzywam tego o to Matta,- wskazałam na niego ręką.- na pojedynek. Przegrany opuszcza Instytut raz na zawsze. Przyjmujesz wyzwanie, skarbie?- To pytanie skierowałam w stronę zdziwionego chłopaka. 

- Kochanie, no co ty? Żartujesz sobie? To wcale nie jest śmieszne.- Czyżby go strach obleciał? Zabawne. 

- Nie, wyzywam cię na pojedynek, nie chcesz? A może się boisz?- Teraz na pewno się nie wycofa, jego duma mu na to nie pozwoli. 

- Jeśli tak bardzo tego chcesz, przygotuj się na porażkę, skarbie.- Niedoczekanie twoje, jeszcze zobaczymy kto przegra. Zmierzyłam go wzrokiem, po czym ruszyłam na niego, od razu przechodząc do ataku. 

I jak wam się podoba? :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro