Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4. Strength

Victoria POV:

W całym swoim życiu nie znalazłam się w takiej sytuacji,jeszcze nigdy nie było mi tak wstyd. Przecież ja nawet ani razu porządnie się nie upiłam, zawsze byłam najrozsądniejsza z naszej czwórki, fakt na pierwszy rzut oka wszyscy myśleli, że to Dylan musi nas pilnować, ale prawda jest taka, że w trudnych sytuacjach panikował, nigdy mu tego nie wypominaliśmy, bo każdy ma swoje wady, ja zbyt często jestem porywcza, jednakże kiedy trzeba panuję nad sytuacją. Przynajmniej tak myślałam do teraz, do momentu w którym obudziłam się w łóżku nieznanego mi faceta. Jedno pytanie chodzi mi po głowie-jak to do cholery się stało?!

Jeszcze zanim otworzyłam oczy, wiedziałam, że coś jest nie tak. Swobodnie mogłam rozciągnąć ręce na całą szerokość łóżka, a to znaczy, że nie jest ono moje, ponieważ jest za szerokie, druga sprawa jest taka, że pod poduszką zawsze trzymam sztylet, a jedyne co tutaj znalazłam to koniec prześcieradła. Zdając sobie sprawę z tej niewygodnej sytuacji, otworzyłam powoli oczy, szczęście sprzyjało mi na tyle, że byłam w pokoju sama. Czyli jedyne co muszę zrobić to znaleźć wyjście i dotrzeć jak najszybciej do instytutu. Niestety, jak się okazało, tajemniczy blondyn, okazał się na tyle bezczelnym dupkiem, że rozebrał mnie i zostawił w samej bieliźnie. Takim oto sposobem do mojego planu ucieczki musiałam dopisać kolejny punkt, który mówił, że musiałam znaleźć coś do ubrania. 

Musiałam się pospieszyć. Zniknąć jak najszybciej. Los najwyraźniej postanowił mi sprzyjać, gdyż szybko odnalazłam swoje ubranie, wyprane i wyprasowane w łazience, na szczęście moja stella, również tam była. Jedyne co sobie darowałam to buty. W obcasach będę powolniejsza niż na boso. Złapałam za klamkę prowadzącą, najprawdopodobniej do salonu, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Cholera! To nie tak miało być. Rozejrzałam się szybko po pokoju i...olśniło mnie. Drzwi balkonowe. Nie zważając na to, czy hałasuje, czy nie, otworzyłam je. Wybiegłam na balkon. Trzecie, ewentualnie czwarte piętro. Dam radę. Stanęłam na barierce. W tym samym momencie drzwi do sypialni otworzyły się. Bez zastanowienia skoczyłam w dół i wszytko byłoby dobrze, gdybym...nie zawisła w powietrzu. Szamotałam się jak mogłam, ale to na nic. Otoczona przez niebieską energię, nie mogłam wykonać prawie żadnego ruchu. Nim się zorientowałam stanęłam przed gospodarzem domu. Blondyn przyglądał mi się z uwagą, aż w końcu powiedział:

- Nie wiesz, że to nie ładnie wychodzić od kogoś bez pożegnania? 

W tym samym czasie-Instytut 

Emma POV:

Dlaczego mimo faktu iż jestem nocnym łowcą, odczuwam kaca tak samo jak przyziemni? To niesprawiedliwe, czuję się jakby moja głowa miała zaraz pęknąć. Z westchnieniem wstałam z łóżka i udałam się do Dylana. Ten facet ma chyba najczystszy pokój w całym Instytucie. Kiedy do niego weszłam, robił coś z uwagą na swoim laptopie, do którego nikt oprócz niego nie miał dostępu. Bez słowa podał mi szklankę wody z aspiryną. Podziękowałam jednocześnie wychodząc, on nie lubi jak ktoś mu przerywa jego pracę. Nie miałam dzisiaj żadnych planów. Postanowiłam, że pomęczę Victorie i Olivera. Tak, wiem bardzo dojrzałe zachowanie. Zapukałam w drzwi prowadzące do pokoju mojej parabatai. Odpowiedziała mi cisza. Tym lepiej, zrobię jej pobudkę. Uśmiechnęłam się szatańsko, po czym wparowałam do jej sypialni. Mina szybko mi zrzedła kiedy zobaczyłam, że jej nie ma. 

Hejo:) wróciłam po krótkiej przerwie, aktualnie mam dość szkoły, jak można robić tyle sprawdzianów tygodniowo? To nieludzkie. Nieważne, mam nadzieję, że rozdział się podobał. Następny wstawię prawdopodobnie w weekend, najpóźniej w poniedziałek:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro