3. Iratze
2 lata później
Victoria POV:
- Emma, nie uważasz, że przesadzasz? Auć, rób to ostrożniej.- Z minuty na minutę stawałam się coraz bardziej zdenerwowana, jeszcze chwila, a zwariuję.
- Kochana, żeby być piękną trzeba cierpieć, poza tym, jak przestaniesz się tak wiercić to nie będzie boleć.-Westchnęłam, poddając się się zabiegom kosmetycznym mojej przyjaciółki. Normalnie już dawno wstałabym i wyszła z jej pokoju, trzaskając drzwiami, pokazując tym samym swoje zadowolenia, ale dzisiaj muszę to wytrzymać. W końcu to wyjątkowy dzień, nasze osiemnaste urodziny, postanowiliśmy, że wszyscy będziemy je obchodzić jednego dnia, nie licząc Dylana, który ma już dziewiętnaście lat. Dlatego też zgodziłam się na depilację, makijaż, zakręcanie włosów, a nawet wybór stroju. Oddałam się całkowicie w jej ręce, gdyż ja o tym nie mam zielonego pojęcia. Wolę trenować, walczyć, zabijać demony, a nie siedzieć godzinę przed lustrem i rysować idealną kreskę. Najbardziej czego nie nienawidzę to zakupów, czego moja parabatai kompletnie nie potrafi zrozumieć.
Po trzech godzinach stanęłam przed lustrem. Ze zdziwienie stwierdziłam, że wyglądam dobrze, Emma naprawdę się spisała. Czarna sukienka sięgająca do płowy ud, podkreśla biodra i biust, ale nie jest bardzo opięta, najbardziej podobają mi się jej wycięte plecy. Czarne szpilki, niezbyt mocny makijaż i lekko falowane włosy. Idealnie trafiła w mój gust.
Emma, jak zawsze, wyglądała fenomenalnie, bordowa miniówka, szpilki tego samego koloru z czarną podeszwą, a do tego złote dodatki. Włosy upięła w perfekcyjnego koka.
Kiedy obie stwierdziłyśmy, że wyglądamy wspaniale, postanowiłyśmy poszukać chłopaków. Mieliśmy wybrać się do pobliskiego klubu, gdzie najprawdopodobniej się upijemy, potańczymy, a jutro będziemy leczyć największego kaca jakiego można mieć. Plan idealny.
Oli przebił dzisiaj samego siebie. Zawsze ubierał się na takie okazje,kontrowersyjnie, jednakże teraz będzie chyba najbardziej wyróżniającą się osobą w klubie. Czarne opinające spodnie, bordowa koszula na długi rękaw i złota kamizelka z kolcami na barkach, lakierki lśniące przy każdym ruchu. Nawet włosy ułożył w artystyczny nieład i obsypał brokatem. Jednym słowem-wow. Oprócz tego chyba każdy zauważył, że kolorystycznie jest podobnie ubrany do Emmy, co według mnie nie jest przypadkiem. Jeszcze parę miesięcy temu wydawało mi się, że jest gejem, kiedy przyłapałam go na pocałunku z jakimś podziemnym. Stwierdził, że był tak upity, że myślał iż całuje się z dziewczyną. Wątpiłam w to, ale kiedy zauważyłam jak patrzy się na moją parabati, zmieniłam zdanie. Tych dwoje zdecydowanie ciągnie do siebie, chociaż oboje chyba jeszcze do końca tego nie odkryli.
**********************************
- Uważajcie na siebie, nie wdawajcie się w żadne bójki z podziemnymi, możecie pić, ale z umiarem, żebyście mogli wrócić do Instytutu. Nie zamierzam szukać was potem po całym mieście bo zasnęliście na jakiejś ławce, a i macie...
- Mamy już osiemnaście lat, więc mamy zachowywać się dorośle i odpowiedzialnie.- Przewróciłam oczami, dokańczając jego wypowiedź. Dean powtarzał to zdanie w każde nasze urodziny, zmieniając jedynie wiek. Wszyscy traktowaliśmy go jak ojca, ale czasami przesadzał.
- Dobrze, miłej zabawy.- Złapał mnie za ramię i powiedział tak, aby nikt oprócz mnie nie usłyszał.- Pilnuj ich.- Skinęłam głową ruszając na podbój tutejszych klubów.
**********************************
Jak na ironię trafiliśmy do tego samego klubu, w którym odbyła się nasza pierwsza misja. Kiedy sobie o tym przypominam, to śmiać mi się. Byliśmy w tedy tak niedoświadczeni, dobrze, że trafiliśmy na młode wampiry, które miały trochę wygórowane ego. Jak Rick dowiedział się o całej tej akcji to myślałam, że zabije każdego, kto stanie mu na drodze. Oczywiście złożył stosowne oświadczenie, tym samym pokazując, że porozumienie jest nadal aktualne. Grzej było udobruchać Deana, był na mnie wściekły. Po tym jak dał mi niezłe kazanie, przytulił mnie mocno i powiedział, że nie wybaczyłby sobie, gdyby coś mi się stało. To był naprawdę rzadki przejaw uczuć z jego strony. Do tego postarał się, aby moi rodzice, którzy są w Idrisie, nie dowiedzieli się o tym incydencie. Od tamtej pory trenowałam jeszcze ciężej. Moim celem było stać się najlepszym łowcą.
Po jakiś pięciu godzinach tańczenia i picia, musiałam wyjść na zewnątrz. Świerze powietrze to na ten moment moje jedyne pragnienie. Oparłam się o zimny mur budynku. Sięgnęłam do swojej torebki i wyciągnęłam paczkę papierosów. Nie jestem uzależniona, ale lubię sobie zapalić od czasu do czasu. Moją chwilę relaksu przerwały czyjeś kroki. To na pewno wilkołak.
- Witaj ślicznotko, co robisz sama w takim miejscu?- Oparł się koło mnie, jednocześnie schylając, tak, aby mógł patrzeć mi w oczy.
- Czekam na swojego księcia, sorry, ale się nie kwalifikujesz.- Dałam mu prosty przekaz-ma spadać. Niestety krew dopłynęła mu do innego narządu niż mózg.
- Mhmm...może jeśli pokaże ci moje walory, to zmienisz preferencje?
- Wątpię, nie zadaję się gośćmi poniżej normy.
- Słucham?!-Uuu, zawarczał, ktoś tu robi się zły.
- Zaraz ci pokażę do czego jestem zdolny.- Złapał mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany. Mimo wypitego alkoholu zachowałam czujność i kopnęłam go prosto w krocze. - Pożałujesz, suko.- Ta, już się boję.Wykorzystałam jego nieuwagę i ponownie zadałam mu cios w jego obolałe klejnoty. Schylił się, co wykorzystałam na swoją korzyść. Wyrwałam się z jego uścisku, moja bransoletka w kształcie węża poruszyła się na moim nadgarstku tworząc bicz. Już miałam się zamachnąć, kiedy usłyszałam za sobą obcy głos.
- Carlos, jak ty się zachowujesz? Opanuj swoje hormony.-Przystojny blondyn podszedł i pocałował mnie w dłoń.
- Wybacz mu, pani. Czasami traci nad sobą panowanie. Zastanawiam się co tak piękna kobieta robi w tak obskurnym miejscu?- Wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Nie twoja sprawa, pilnuj lepiej tego kundla, bo następnym razem skończy gorzej.- Wysyczałam. Była naprawdę wkurzona.
- Ależ oczywiście, jestem Lucas. Zdradzisz mi swoje imię,o piękna istoto.- Te jego teksty są coraz bardziej idiotyczne, serio.
- Nie, a teraz przepraszam, ale wracam do swoich przyjaciół.
**********************************
Czułam się naprawdę pijana. Świat wirował, a ja nie wiedziałam gdzie powinnam iść. Dylan i Emma wrócili wcześniej do Instytutu, natomiast Oli, cóż, pewnie zajmuje się jakąś laską. Wyszłam na dwór, aby trochę otrzeźwieć, kiedy wpadłam na męską klatę. Spojrzałam w górę, niebieskie jak ocean oczy, blond czupryna i zniewalający uśmiech. Lucas.
- Witam ponownie, piękna pani.- Przed oczami zamigały mi niebieskie ogniki. Poczułam jak moje powieki opadają mimo mojego sprzeciwu. Nim zasnęłam, ostatnie o czym pomyślałam to to, że spotkałam czarownika.
Mamy nowy rozdział:) Proszę wykażcie się większą aktywnością, jeśli chodzi o gwiazdki i komentarze, chcę znać wasze opinie, czy wam się podoba czy nie. Oprócz tego, wczoraj to opowiadanie było na sześćset którymś miejscu w rankingu, a dzisiaj jest na dwieście osiemdziesiątym dziewiątym. Także, dziękuję bardzo :*. W poprzedni rozdziale zrobiłam z wampirów takie trochę cioty, przepraszam, ale musiałam to zrobić. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ ten tydzień mam zawalony testami, ale postaram się doda ć go jak najszybciej.
A tutaj zdjęcie Lucasa:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro