Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Victoria POV:

To już dzisiaj Elizabeth i Dean mają się pobrać. Z tego też powodu, wstałam wcześnie rano, aby się przyszykować, ale kiepsko mi to idzie. Kompletnie się nie wyspałam, gdyż cały czas myślałam o tajemniczej rozmowie Elizabeth. Próbowałam też porozmawiać z Deanem, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. 

Wkurzyłam się, kiedy kolejny raz moje włosy nie ułożyły się tak jak powinny. Normalnie poszłabym z tym problemem do Emmy, ale  unika mnie. Nie wiem co się z nią stało, ale od czasu historii z welonem, ciągle mnie ignoruje. Jakby się zastanowić, to ostatnio wszyscy mnie ignorują, a ja nawet nie wiem czemu, przecież nic im nie zrobiłam. 

Sfrustrowana rzuciłam szczotką w stronę drzwi...ugh...jak tak dalej pójdzie to w ogóle nie pójdę na ten głupi ślub. 

Luke POV:

Poprawiłem krawat, a następnie zapiąłem guzik od marynarki. Ponownie przeczesałem ręką włosy, aby upewnić się, że wyglądam jak najlepiej. Uh...specjalnie się tak wystroiłem, a to wszystko dla jednej dziewczyny. Muszę  wyjaśnić Victorii moje zachowanie, tylko jaszcze nie wiem jak to zrobię, no bo przecież nie podejdę do niej i powiem: "hej, to co wtedy powiedziałem, to ja w cale tak nie myślałem". Na pewno mi uwierzy, jak jej coś takiego powiem, na pewno.

Do Instytutu dotarłem piętnaście minut przed rozpoczęciem ceremonii. Ruszyłem w stronę sypialni Victorii, ale po chwili uświadomiłem sobie, że pewnie jest już na sali. Zawróciłem i poszedłem w stronę pomieszczenia, gdzie odbyć ma się ceremonia.

Victoria POV:

Zaciskam nerwowo dłonie w pięści. Czuję, że stanie się coś złego, do rozpoczęcia uroczystości, zostało jakieś dziesięć minut, a z każdą minutą, to wrażenie pogłębia się. 

Wszyscy dzisiaj są jacyś dziwni i nieobecni...próbowałam rozmawiać z paroma osobami, w tym z moimi przyjaciółmi, ale na każde zadane pytanie, odpowiadali półsłówkami, jakby chcieli natychmiast zakończyć prowadzoną konwersację. 

Teraz, kiedy stoję przy prowizorycznym ołtarzu, widzę, że nikt z nikim nie rozmawia, wszyscy siedzą sztywno na krzesłach i patrzą się przed siebie. 

Dreszcz przeszedł  po moim ciele, kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do sali, podniosłam wzrok i ujrzałam nikogo innego jak Luka...ugh...jeszcze jego tu brakowało.   

Nasze spojrzenia skrzyżowały się na moment. On, ignorując wszystkich, podszedł do mnie jak gdyby nic i złapał mnie za rękę, którą od razu wyszarpnęłam z jego uścisku. 

- Victoria...musimy porozmawiać, to co wtedy powiedziałem...to wszystko nie tak jak myślisz.- Prychnęłam, słysząc jego marne wytłumaczenie. Już miałam mu powiedzieć, żeby spieprzał,ale w tym samym momencie, zaczęła grać muzyka. Nie wiadomo skąd, przy ołtarzu pojawił się Dean, chwilę potem, drzwi od sali otworzyły się ponownie. Elizabeth, wolnym krokiem zaczęła podchodzić do ołtarza. 

Szybko odepchnęłam Luka, tak, że prawie upadł na krzesło, ale w ostatniej chwili zdążył złapać się ramienia jakiejś dziewczyny, która nawet, nie odezwała się, ani słowem . Cała jej uwaga, poświęcona była pannie młodej. 

Kiedy Elizabeth dotarła do ołtarza, złapała Deana za rękę i uśmiechnęła się sztucznie. Zwróciłam uwagę na jej suknię, która jest dość kontrowersyjna jak na tą okazję. Krwistoczerwony gorset z dekoltem w serce i czarna spódnica, okryta grubą warstwą tiulu. 

Oprzytomniałam, kiedy kapłan poprosił mnie o podanie obrączek. Kiedy Dean wziął tą przeznaczoną dla Elizabeth, drzwi do sali, otworzyły się ponownie...

Przepraszam, że tak późno, ale wattpad mi wczoraj szwankował i usunął rozdział...wszystko musiałam pisać od nowa:( 

Jeśli zastanawiacie się, czemu niektóre wątki są takie chaotyczne, to wszystko wyjaśni się w epilogu;) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro