Prolog
Ciemny, gęsty las. 4 stąpające w nim bestie, a przed nimi, jedna biała. 4 błękitne pary oczu i królujące nad nimi, dwie, złote tęczówki. 4 czarne wilki oraz dumnie krocząca samica. Jej piękne futro, skalane jest licznymi plamami krwi. Krwi jej alfy.
Dosięga ich niedaleki, ostatni pisk przepełniony bólem, żalem i tym co u nich zabronione. Strachem.
Tej nocy, kolejny przywódca nie podołał. Każdy następny był silniejszy, lecz ona też nie marnowała czasu. Nie ulegnie pierwszemu lepszemu alfie.
Nie da sobą manipulować.
Wędrówka władcy nocy, powoli zmierza ku końcowi. Co miesiąc, ta noc wygląda tak samo. W dniu pełni księżyca, staje się drażliwa i jedno zbędne słowo, wypowiedziane w jej kierunku, może wywołać furię. Egoistyczny alfa przekracza tą granicę. Podczas polowania próbuje pokazać jej, że to jego zdanie jest ważniejsze. Głupiec.
Z pośród 12 przysłanych, jak dotąd, żaden nie zrobił na niej wrażenia, a nieudolne próby oswojenia wilczycy, zaczęły ją nudzić. W ciągu tych kilkunastu miesięcy, jej wataha nauczyła się, że większe posłuszeństwo względem tymczasowego alfy, niż ich stałej liderki, nie jest dobrym pomysłem. Tak mijały jej kolejne miesiące. Jednak dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, że 13 alfa będzie inny. Pechowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro