Rozdział 8
All my dreams and all the lights mean
Nothing if I can't have you.
- Louis? Zostaniesz ze mną?- Harry wyszeptał, kiedy już trochę się uspokoił. Nie chciał być sam, czuł się okropnie. Każdy potrzebuje bliskości drugiej osoby, a w ostatnich dniach naprawdę mu jej brakowało. Miał ochotę zostać już na zawsze w ramionach Louisa, w których czuł się tak dobrze i tak bezpiecznie, jednak wiedział, że to niemożliwe.
Przez chwilę zobaczył wahanie na twarzy chłopaka, ale szybko zastąpił je bardzo delikatny, prawie niewidoczny uśmiech.
- Jasne- to było jedyne, co powiedział, zanim usiadł na skraju łóżka, obok bruneta.
Harry był lekko zawiedziony, że Louis nie położył się obok, ale mógł się tego spodziewać. Próbował do niego dotrzeć na różne sposoby, ale za każdym razem zostawał odepchnięty. Jakby chłopak budował wokół siebie mur, niemożliwy do zburzenia. Miał nadzieję, że pewnego dnia się uda. Nie był typem osoby, która łatwo odpuszcza i się poddaje.
Zamknął oczy i leżał w komfortowej ciszy, wsłuchując się w nierówny oddech Louisa. Zasnął, może wyobrażając sobie za dużo i pragnąc za wiele. Zawsze tak robił przed snem- wymyślał historie, które nigdy się nie zdarzą, to było w pewnym sensie jego nawykiem. Bo podobno ludzie nocami mocniej czują, więcej pragną i są bardziej prawdziwi.
***
Pierwszą rzeczą, jaką Harry zrobił po obudzeniu się było spojrzenie w bok. Zastał puste miejsce i wiedział, że znowu wyobraził sobie za dużo. W tamtym momencie zdał sobie sprawę, że pewnie szatyn traktuje go jak wszystkich. Nie wiedział tylko, że Louis został z nim do rana, pilnując go, jak najcenniejszego skarbu.
Zszedł na dół, ale nie zastał tam Louisa. Postanowił, że nie będzie naruszać jego prywatności i szukać w pokoju. Wolał się nie wtrącać, tak było dużo rozsądniej.
Harry spędził trochę za dużo czasu samemu i stwierdził, że tęskni za szkołą. Nawet, jeśli wcześniej jej nienawidził i mógłby zrobić wszystko, żeby tam nie chodzić. Ostatnie dni uświadomiły mu, że jego życie nie było wcale takie złe, chociaż rutynowe. Nie miał wielu znajomych, gdyż był tym typem osoby, która preferowała samotność, jednak kolegował się z Liamem. Liam był naprawdę świetnym chłopakiem, ale po prostu nie widział w nim przyjaciela. Harry od zawsze miał problemy z zaufaniem i nie umiał w pełni nikomu ufać. Przez to nigdy się z nikim tak naprawdę nie przyjaźnił.
Chłopak postanowił, że pójdzie porozmawiać z Louisem o tym, kiedy będzie mógł wreszcie wrócić do domu. Wiedział, że powoli przywiązuje się do szatyna i chciał to przerwać. Chyba Louis nie był jedynym, który się tego bał.
Wszedł na górę i niepewnie zapukał do drzwi. Nie usłyszał odpowiedzi, więc delikatnie je uchylił i rozejrzał się po pomieszczeniu. Nikogo nie było w środku. Postanowił, że poszuka kogoś i zapyta o Louisa.
Zszedł na dół i od razu zobaczył stojącego w kuchni Luke'a. Chłopak zawsze był sympatyczny, więc właśnie do niego się skierował.
- Hej, wiesz może, gdzie jest Louis?- stanął naprzeciwko niego.
- Jest z Zaynem i kilkoma innymi chłopakami, więcej ci nie mogę powiedzieć, przepraszam- uśmiechnął się przepraszająco.
- Oh, okej- Harry spuścił wzrok, będąc nieco zawiedzionym. Oprócz tego, że miał nadzieję, że jednak Louis jest w pobliżu, jeszcze nie może się dowiedzieć, gdzie jest.
- Lubisz go, prawda?
Nastolatek zmarszczył brwi, kompletnie nie wiedząc, jak Luke mógł się domyśleć.
- O czym ty mówisz?
- Wiesz, to widać. Jak się o niego troszczysz, nie dostrzegasz tego, co inni. Dla ciebie nie jest on mordercą. Ty po prostu odtrącasz każdą jego wadę i jesteś zaślepiony zaletami, których nie ma wiele. Chciałbym ci tylko powiedzieć, że to na pewno nie wyjdzie ci to na dobre i kiedyś się na tobie odbije.
- Znam Louisa i wiem, że tak nie będzie.
Brunet nie wiedział, czy bardziej chce okłamać Luke'a, który go lepiej zna, czy siebie. To wszystko go przytłaczało.
- Nikt nie zna Louisa. Tylko jego były chłopak go znał, ale wiem o nim tylko ja i Zayn. Nikomu innemu nie powiedział więcej o swojej przeszłości. Nawet my nie wiemy nic więcej oprócz tego, że istniał i go zostawił.
- Dlaczego on nie chce mówić o sobie?
- Bo najbardziej boi się zaufać i zakochać się. Jego drugą fobią jest on sam i nie wiem, czy w końcu nie skończy ze sobą- w jego głosie nie było współczucia. Sama pustka, brak jakichkolwiek emocji.
Harry poczuł, jak robi mu się słabo. Oparł się o blat i nalał wody do szklanki, którą po chwili wypił. To wszystko nie powinno wyjść od nieznajomego. Czuł, jakby poznał największy sekret Louisa, bo nie wiedział o tym, że nie poznał nawet jego części. Louis nie zasłużył na to wszystko. Powinien żyć z kochającą go osobą z dala od tego gówna.
- Pójdę już do swojego pokoju- nastolatek się słabo uśmiechnął, próbując ukryć każdą inną emocję.
- Uważaj na siebie i na Louisa.
Harry tylko skinął głową i wrócił do siebie, gdzie jedynym towarzystwem były jego myśli, niekoniecznie te dobre.
***
Louis wrócił późnym wieczorem, kiedy Harry oglądał nudny program w telewizji, nie mając co ze sobą zrobić. Nastolatek nie chciał się przyznać przed samym sobą, ale naprawdę był szczęśliwy z jego powrotu.
Wyłączył telewizor i poszedł w jego stronę. Od razu wyczuł zapach alkoholu i zauważył zaczerwienione spojówki.
- Wszystko dobrze?- zmarszczył nos, czując nieprzyjemny zapach, którego wręcz nienawidził. Zawsze kojarzył mu się z rodzicami, którzy wracali z ekskluzywnej imprezy z drogim alkoholem. Były wtedy dwie opcje- albo cały czas się śmiali, albo wyżywali na Harrym. To sprawiało, że pragnął jak najszybciej stamtąd się wyprowadzić.
- Nie wiem- Louis się zaśmiał bez cienia humoru i usiadł na schodach- spierdoliłem, ale chyba nie powinienem nawet z tobą o tym rozmawiać.
Harry wywrócił oczami i usiadł obok, nie myśląc o konsekwencjach- jeśli już zacząłeś temat, może powiesz o co chodzi?
- Byłem za bardzo rozkojarzony i straciliśmy część towaru, to pewnie z niewyspania- oparł się o zimną ścianę i przymknął oczy. Chłód zawsze uspokajał jego myśli i ciało. Działał kojąco i on to kochał.
- Przepraszam, to wszystko przeze mnie- brunet poczuł się cholernie winny, bo przecież Louis ostatniej nocy z nim został, kiedy mógł w tym czasie spać.
- Nie obwiniaj się. Spędzenie z tobą czasu było przyjemnością- wymamrotał i przygryzł wargę- zrób coś, żebym zapomniał o tym wszystkim.
Harry skinął głową, lekko zaskoczony prośbą. Na początku chciał zaproponować wspólny spacer czy cokolwiek, ale uświadomił sobie, jak idiotycznie to brzmi. Zamiast tego zrobił coś, czego nie powinien- złączył ich usta w zachłannym pocałunku. Louis nadal smakował alkoholem, ale nawet mu to nie przeszkadzało, smak jego warg neutralizował wszystko.
- Chodźmy do mojego pokoju, nie chcę, żeby ktoś nas zobaczył- szatyn wstał i pociągnął młodszego do swojej sypialni. Tam położył go na łóżku i zaczął całować po raz kolejny. Harry poddawał się jego pocałunkom i dotyku dłoni na rozgrzanej skórze. Z każdą sekundą pragnął go coraz bardziej i coraz intensywniej, kompletnie się zatracając w tym uczuciu.
Louis zdjął jego koszulkę i zaczął składać pocałunki wzdłuż jego linii szczęki, schodząc coraz niżej. Harry zadrżał na ten dotyk, czując, że to po prostu za wiele. Wystarczyło ponowne złączenie ust i niecelowe otarcie się o niego Louisa, żeby doszedł i poczuł się tak bardzo zawstydzony, jak nigdy wcześniej.
- Przepraszam- to jedyne, na co go było stać w tej sytuacji. Miał ochotę się zapaść pod ziemię, a najlepiej zniknąć. Wszystko, żeby Louis nie musiał go więcej oglądać.
- Jest okej, naprawdę- szatyn uśmiechnął się i złożył delikatny i krótki pocałunek na jego opuchniętych wargach, który był zupełną przeciwnością poprzednich- chcesz spać tutaj czy u siebie?
- U siebie, pójdę już. Dobranoc- wstał i przed wyjściem odwrócił się jeszcze raz, żeby upewnić się, że wszystko naprawdę jest dobrze.
Kiedy wszedł do pokoju, oparł się o ścianę i dotknął swoich ust, jakby nie dowierzając, co się przed chwilą stało. Louis doprowadził go do orgazmu samymi pocałunkami i dotykiem, a Harry jeszcze na nikogo tak nie reagował, ale nie mógł nic poradzić na to, że Louis go cholernie pociągał.
Zasnął dopiero dwie godziny później, może trochę za wiele myśląc o chłopaku i o dzisiejszym dniu.
Od autorki: Długo nie było rozdziału, ale sporo się działo w ostatnich dniach (śmierć Jay, występ Louisa, moje urodziny)+ moi nauczyciele sobie przypomnieli, że zaraz jest wystawianie ocen, więc jestem zawalona nauką. Następny rozdział postaram się wstawić około weekendu (ale nic nie obiecuję).
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro