Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

Kiedy kończę ubierać choinkę czuję satysfakcję, ponieważ wygląda dokładnie tak, jak sobie ją wyobrażałam. Wszystkie bombki są białe, a łańcuchy i włosy anielskie złote, co daje przyjemną dla oka kompozycję. Brakuje mi jedynie gwiazdki na czubku choinki, ale nie było żadnej w skrzynce z ozdobami. Być może tylko ogromne drzewko w salonie dostępnym dla wszystkich gości posiada piękną, dużą gwiazdę betlejemską. W każdym razie w moim pokoju zapanowała iście świąteczna atmosfera.

Z uśmiechem na ustach idę wziąć kąpiel, aby odprężyć się w najlepszy możliwy sposób. Ciepła woda i zapachowy aromat w powietrzu koi moje zszargane nerwy. Co prawda, dzisiaj sama doprowadziłam się do złego samopoczucia, ale po prostu miewam destrukcyjne zachowania. Mam nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień. Zaplanowałam sobie, że tym razem nie ucieknę od Ethana choćby błyskawice z nieba uderzałyby obok nas. Mogą mnie porazić prądem, ale nie ucieknę. No zobaczymy, kochaniutka, ile twoje słowa są warte.

Nalewam wody do wanny, po czym wrzucam jedną z dostępnych kul do kąpieli o zapachu wiśni, a po chwili w całej łazience unosi się przyjemny, słodki zapach. Co jak co, ale zjadłabym sobie taką wisienkę w czekoladzie. Choć nie pogardziłabym wiśniowym likierem, aby zapić swoje głupie decyzje. Mimo wszystko pociesza mnie fakt, że jestem świadoma tego, że zachowuję się surrealistycznie, a moje wybory często są po prostu złe.

Nie pozostaje mi nic innego, jak liczyć na to, że jutrzejszy dzień rozegram lepiej. O ile Ethan będzie chciał ze mną rozmawiać. Istnieje takie prawdopodobieństwo, że może czuć się urażony faktem, że kiedy między nami robi się gorąco, uciekam z dala od niego. Niemniej jednak liczę na to, że jest wyrozumiały. Może dobrym pomysłem jest opowiedzenie mu swojej historii? W końcu mój ostatni związek znacząco mnie napiętnował, przez co moje ograniczone zaufanie do ludzi bywa uciążliwe. Prawdopodobnie to najlepsza opcja z możliwych. Skoro on wyznał mi swoją przeszłością, ja również powinnam tego dokonać. Z tą myślą zanurzam się w ciepłej wodzie i rozpoczynam swój relaks. Wprawdzie brakuje mi lampki czerwonego słodkiego wina i podcastu lecącego w tle, ale jestem pewna, że kiedy wyłączę myślenie, moje ciało znacząco się odpręży.

Niestety po dwóch minutach mój telefon rozdzwania się na całego. Sięgam po niego, ale dostrzegając napis: „David" na wyświetlaczu mam ochotę utopić to przeklęte urządzenie. Po pierwsze kto o zdrowych zmysłach wydzwania do kogoś o pierwszej w nocy? A po drugie czego on może jeszcze ode mnie chcieć? Sądziłam, że wszystkie sprawy mamy ze sobą załatwione. Mimo swojej irytacji odbieram połączenie z nadzieją, że tego nie pożałuję.

- Wiesz która jest godzina? – pytam, nie tracąc czasu na zbędne uprzejmości typu: „hej, co słychać?". To w końcu David. U niego zawsze jest rewelacyjnie, ptaszki ćwierkają w rytm jego ulubionej muzyki, Sophie każdego rana ssie jego przyrodzenie, a naczynia w zlewie same się zmywają, zupełnie jak w domu Wesleyów w Harrym Potterze. Istna sielanka.

- Nieważne. – burczy. Co za tupet! Ewidentnie nie ma w sobie manier i wyczucia. W przeciwnym razie nie zadzwoniłby w środku nocy. – Mam do siebie sprawę. – oho. To może oznaczać dosłownie wszystko. Niańczenie Sophie na przymiarce sukni ślubnej w Londynie albo kupno papieru toaletowego, bo właśnie się skończył, a jego jelita postanowiły zaskoczyć go rozwolnieniem. Przecież nie obudziłby swojej księżniczki, aby ta wyszła do całodobowego marketu, ale ja to już inna kwestia. Palant.

- A ja od razu mówię: „nie". Mogę już się rozłączyć?

- Trzeba przygotować śniadanie Bożonarodzeniowe. – wypowiada z powagą z nutką rozkazu w głosie. Posyłam mu mentalny środkowy palec, jeśli uważa, że spędzę z nimi te święta. – Niestety Sophie się rozchorowała i nie da rady niczego tknąć.

- Po co mi to mówisz?

- Ja nie potrafię gotować, więc w tym roku przygotowanie posiłków jest na twojej głowie.

- David – parskam śmiechem. – Zdajesz sobie sprawę, że tegorocznych świąt nie spędzam z wami, prawda?

- Co? Jak to?

- Sam mi mówiłeś, że mam się nie pojawiać w domu, więc skąd to zaskoczenie?

- India... - wzdycha. – Ja żartowałem. Nie wygłupiaj się i nie unoś się swoją dumą. Przecież nie możesz spędzić świąt sama.

- Oboje wiemy, że chcesz mnie wykorzystać do przygotowania całych świąt, kiedy ty wraz ze swoją królową będziecie lepić bałwana ze śniegu przed domem. – wypowiadam, czując satysfakcję, że nie daję się wciągnąć po raz kolejny w jego gierki. Tym razem kiedy mówię „nie" to nie zmieniam zdania na „jednak zgoda". – Potem tego bałwana nazwiecie moim imieniem, śmiejąc się głośno z mojej naiwności. Otóż koniec z wykorzystywaniem mojej osoby, zrozumiałeś?

- Źle to wszystko interpretujesz. Nie chcę jedynie, abyś spędzała święta sama.

- Kto ci powiedział, że spędzę je sama?

- Nawet nikogo nie masz.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Bo jesteś beznadziejna, jeśli chodzi o związki. Nie nadajesz się do żadnej relacji damsko-męskiej bo najzwyczajniej w świecie nudzisz facetów, a wszystkie twoje randki kończą się na jednej. Choć podziwiam Finna, że wytrwał z tobą w związku aż pół roku. – to jest dokładnie ten moment, w którym wszystkie emocje we mnie pękają, a mnie zalewa poczucie, że naprawdę jestem beznadziejna. Łzy uparcie kumulują się w moich oczach, a całe moje ciało wiotczeje, jakby się poddało. Wiedziała, że nie jestem dobra w randkowaniu, ale usłyszenie tak dosadnych słów po prostu boli. Nie odpowiadam w żaden sposób Davidowi. Po prostu pozwalam, aby mówił dalej, a każde kolejne zdanie to cios prosto w moje poranione serce. – Myślałem, że jest chory na umyśle, gdy poprosił cię o pozostanie jego dziewczyną, ale kiedy cię zdradził i zostawił miałem ochotę mu pogratulować, a ty z tego załamania po prostu straciłaś jego dziecko. Nie miałaś w sobie nawet wystarczającej siły, aby wziąć odpowiedzialność za życie, które w tobie powstawało, więc jak mogłabyś teraz kogoś poznać i z nim być?

Dlaczego tego wysłuchujesz, kobieto? Lubisz się zadręczać? Przerwij to zanim wrócisz do przeszłości pełnej bólu!

- Poza tym nie możesz mi odmówić, ponieważ gdyby nie moje pieniądze, skończyłabyś z długami, których narobiłaś sobie z Finnem. Chciałaś spełniać jego zachcianki, więc obciążałaś swoją kartę kredytową, aby zabrać go na wycieczkę na Maltę albo do Egiptu. Nie zmienia to faktu, że gość wiedział, że można cię wykorzystywać, więc z premedytacją to robił. To właśnie dlatego z tobą był.

- Zamknij się, do kurwy! – wrzask, jaki wydobywa się z moich ust jest zniekształcony przez płacz. Niemniej jednak muszę powiedzieć: „dość". David nie zna całej historii, a jego domysły są wyssane z jego tłustego, nieczułego dupska! - Po pierwsze nie poroniłam, tylko zdecydowałam się na aborcję, ponieważ jaką mogłam być matką dla tego dziecka, zmagając się z depresją? To była świadoma decyzja, bo nie chciałam zniszczyć tak małej istotce życia i mając dziewiętnaście lat nie miałam niczego swojego, by zapewnić mu godne życie! Poza tym ojciec dziecka nawet nie chciał o nim słyszeć! Nie jestem egoistką. Po drugie oddałam ci wszystkie pieniądze co do złamanego centa, więc przestań mną rządzić! Po trzecie zamknij w końcu swoją niewyparzoną gębę, bo nie potrafię już nawet nazwać cię bratem! Jesteś nieczułym katem, który atakuje mnie za każdym razem, gdy coś nie idzie po twojej myśli, a ja mam tego serdecznie dość. Na Sophie również się wyżywasz? Zapewne nie, ponieważ to ona poleruje twoje berło, a ja jestem tylko siostrą, która jest naiwna. Tym razem jednak możesz zeżreć gruz na swoje świąteczne śniadanie i nawet mnie to nie obejdzie. Jesteś dla mnie nikim i nikim pozostaniesz już do końca życia.

- Widzę, że moja młodsza siostra pokazuje pazurki, ale radzę ci je przyciąć zanim zrobisz sobie krzywdę. Masz tylko nas.

- Wcale was nie potrzebuję, więc odwalcie się ode mnie, dobra? To koniec tej dziwnej relacji brat-siostra. Nie jestem twoją służącą, a twój brak szacunku do mojej osoby jest przerażający. Zrobiłeś sobie ze mnie popychadło, a teraz to popychadło mówi ci, że masz się od niego odpierdolić raz na zawsze! Nie oczekuj mojej obecności na twoim weselu, ponieważ nie zamierzam się na nim pojawiać.

- Jesteś beznadziejna nawet jako siostra. – parska śmiechem. – Wiedziałem, że nie mogę na ciebie liczyć, kiedy jestem w potrzebie.

- David, przestań mną manipulować. Twoje potrzeby nie są dla mnie ważne, więc jak już mówiłam, zeżryj gruz.

- Jesteś nieczułą smarkulą, która próbuje zniszczyć mi święta.

- Och, przykro mi. Na pocieszenie wyślę ci świąteczny prezent, a w nim będzie karteczka z napisem: „odpierdol się". Wesołych świąt i smacznego indyka. – odpowiadam sarkastycznie. – Och, zapomniałam, że nie ma kto go przyrządzić.

- India, pogrywasz sobie ze mną!

- I bardzo jestem z tego powodu zadowolona.

Rozłączam połączenie zanim David zdoła cokolwiek dopowiedzieć. Nie mam nic więcej do powiedzenia, a ta konwersacja wykończyła mnie psychicznie, choć po wyładowaniu swoich emocji, nie czuję już bólu. Być może jestem beznadziejna i podjęłam w życiu kilka złych decyzji, ale nie zamierzam pozwolić, aby ktokolwiek negował moją decyzją o aborcji. Zrobiłam to, ponieważ czułam, że tak będzie lepiej. Byłam za słaba, aby poradzić sobie z macierzyństwem. Zdecydowanie najgorszą decyzją z możliwych było pójście na randkę z Finnem.

Kiedy woda w wannie robi się zimna, wychodzę z niej i okrywam się ręcznikiem. W tym momencie ktoś puka do drzwi wejściowych na tyle głośno, abym usłyszała to zza zamkniętych drzwi łazienki. Szczelnie zawiązuję ręcznik, po czym idę sprawdzić, kto dobija się do mnie o tej godzinie. Po otwarciu drzwi nie dostrzegam nikogo, lecz na podłodze leży taca z gorącą czekoladą z piankami oraz karteczka.

Wypij, a poczujesz się lepiej.

Ethan. 

_____
Za nami już dwadzieścia rozdziałów i zapewne drugie tyle przed nami.
Lubicie tą historię?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro