Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

Jechałam całą noc, co chwilę zatrzymując się na stacjach benzynowych, aby kupić nową kawę. Kofeina, która krąży obecnie w moim krwioobiegu wystarczy, aby nie kłaść się spać przynajmniej przez czterdzieści osiem godzin. Prawdopodobnie nie jest to zdrowe dla mojego organizmu, ale kiedy się stresuję muszę popijać ciepłą latte, a w okresie świątecznym najlepsza jest latte z syropem piernikowym, który jest wtedy dostępny na każdej stacji benzynowej. Z Green River do Aspen jest ponad pięć godzin jazdy, a przez ten czas miałam możliwość, aby przemyśleć moją obecną życiową sytuację na kilka różnych sposobów, ale wniosek wyciągnęłam tylko jeden. Spędzę święta w pensjonacie i zamierzam sprawić, aby te święta były najlepsze. Chcę je zapamiętać do końca życia, nie zważając na jakiekolwiek konsekwencje. A zapamiętam je na pewno. Skąd to wiem?

Przed chwilą wpadłam w poślizg, a jako że jestem nieudolnym kierowcą, swoimi manewrami kierownicą sprawiłam, że wylądowałam w rowie. W dodatku jest ledwie po piątej rano, a droga jest opustoszała. Do cholery! Uderzam dłonią w kierownicę. Do celu zostało mi czterdzieści kilometrów, ale patrząc na moje położenie, nie dotrę tam szybciej niż w południe. Ale to nie koniec błędnych wyborów. Nawigacja w telefonie skierowała mnie boczną drogą, ponieważ to miała być krótsza trasa, a w rezultacie jestem na pustkowiu, zakopana w śniegu i nie mam najmniejszych szans, aby mój samochód bez pomocy wyjechał z zaspy. Aczkolwiek mam ze sobą jeszcze ciepłą kawę. Przynajmniej przez chwilę mam w niej oparcie i możliwość ogrzania sobie rąk. To pokrzepiające, prawda?

Ech, ahoj przygodo! Niewiele myśląc wyjmuję komórkę z uchwytu na szybie, robię zrzut ekranu, aby w ten sposób dokładnie określić moją lokalizację, po czym wchodzę w czat wiadomości z nadzieją, że wcześniejszego esemesa wysłał mi Ethan ze swojego prywatnego numeru.

India: Hej, zapewne śpisz, więc przepraszam za wiadomość o 05:26, ale kiedy ją przeczytasz mam nadzieję, że będziesz w stanie mi pomóc. Wpadłam do rowu :(

Dołączam zdjęcie swojej lokalizacji i klikam „wyślij". Teraz najlepiej będzie zasnąć, aby przespać te kilka godzin oczekiwania na pomoc. O ile w ogóle Ethan zostanie moim kołem ratunkowym. W przeciwnym razie będę musiała błagać przypadkowych kierowców o pomoc, a nie jestem pewna, czy ktokolwiek tędy jeździ. Czasem myślę, że mój los zapisany w gwiazdach nie przewiduje żadnej taryfy ulgowej. Gdzie bym się nie ruszyła, tam następuje jakiś nieoczekiwany zwrot wydarzeń.

~***~

Z płytkiego snu wybudza mnie dźwięk klaksonu. Otwieram oczy, po czym zerkam w lusterko wsteczne. Biała terenówka stoi tuż za mną i nie sądzę, aby był to samochód Ethana. Zresztą nie otrzymałam od niego wiadomości zwrotnej, więc pewnie w dalszym ciągu śpi. Nic dziwnego, skoro wybiła godzina 06:36. Z samochodu za mną wysiada mężczyzna i kieruje się w moją stronę, więc uchylam okno na tyle, abym mogła go słyszeć, lecz w dalszym ciągu zapewniając mi poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie wiadomo, kiedy na swojej drodze natrafimy na mordercę albo morderca natrafi na nas.

- Wszystko w porządku? – pyta mężczyzna i nachyla się, aby przyjrzeć się mojej twarzy. Mam nadzieję, że w kącikach oczu nie stworzyły się śpiochy, a obok ust nie mam zaschniętej śliny. Podobno, kiedy śpię mam tendencję do ślinienia poduszki, więc w tym momencie mogą wyglądać na trochę nieogarniętą. Poza tym to dziwne, że taka ilość kofeiny we krwi pozwoliła mi uciąć sobie drzemkę.

- Tak, tak. – bełkoczę. – Jedynie wpadłam w poślizg i wylądowałam w rowie. – ciemnowłosy elegancik uśmiecha się w kącikach ust, co wygląda trochę tak, jakby próbował zachować powagę. Zdaję sobie jednak sprawę, że moje umiejętności w prowadzeniu pojazdów mechanicznych mogą budzić kpinę. Nie potrafię nawet wyprowadzić samochodu z poślizgu, a o panice, która wzbiera się we mnie podczas manewru wyprzedzania ciężarówek nie wspomnę. Za każdym razem mam wrażenie, że kierowca mnie nie widzi i nagle zacznie zmieniać pas ruchu przez co zgniecie mnie na miazgę.

- Pomogę ci. – wypowiada nieznajomy, po czym powraca do swojego samochodu. Przez chwilę zastanawiam się, czy mężczyzna mógłby mi zrobić krzywdę, ale ostatecznie postanawiam wysiąść z samochodu, aby pomóc mu w pomaganiu mi, choć nie mam bladego pojęcia, co miałabym robić. Może stanie jak kołek w miejscu będzie najbardziej pomocne. – Długo tutaj tak stoisz?

- Jakąś godzinkę.

- Może chcesz się zagrzać? W moim samochodzie jest gorąco jak w piekle, więc możesz się zagrzać.

- Brzmisz jak morderca, który chce skusić swoją ofiarę do zjedzenia cukierka z cyjankiem. – sugeruję z powagą. – Więc zdecydowanie wolę pooddychać tym rześkim powietrzem.

- Myślę, że naoglądałaś się zbyt wielu filmów kryminalnych. – stwierdza z rozbawieniem. – Nie każda napotkana osoba jest zła.

- Morderca nigdy nie przyzna się, że jest mordercą. – wzruszam ramionami.

- Gwarantuję ci, że jestem niegroźny.

- To miło. Postoję sobie tutaj. – ciemnowłosy spogląda na mnie. Nawet z tej odległości dostrzegam, jak jego wzrok uważnie bada każdą część mojego ciała, choć zbyt wiele nie ujrzy, ponieważ mam na sobie dość grubą kurtkę, która zamienia mi w ludzika Michelin oraz workowate dresy, które są idealne na długie podróże. Nienawidzę mieć na sobie jeansów z paskiem, kiedy czeka mnie trasa dłuższa niż dwie godziny. Jest to niewygodne i niepraktyczne, a ja cenię sobie wygodę ponad elegancję.

- To spodnie od piżamy? – dopytuje z nutką zaskoczenia w głosie. Marszczę brwi. Czy mi się zdaje, czy ten facet bywa niemiły albo jawne ze mnie kpi?

- To dresy. – prycham. – Możemy po prostu wyciągnąć mój samochód z tej zaspy?

- A gdzie słowo: „proszę"? – pyta flirciarsko. Rany, co za zmiany nastawienia... Już ze mnie nie kpi? Tym razem chce mnie poderwać? Przez chwilę obserwuję mężczyznę i wyciągam jeden wniosek. Ciemnowłosy nie jest w moim typie, więc flirtowanie może wsadzić sobie w swój elegancki tyłek, a język związać swoim idealnie ułożonym krawatem, by mieć trudności z wypowiadaniem słów. Jeśli uważa, że ratowanie mnie z opresji sprawi, że umówię się z nim na randkę to sprawię mu ogromny zawód, ponieważ jedyną randkę, na jaką mogę pójść to do piekarni z Ethanem, by zakupić pączki z lukrem.

- Proszę, czy możemy wyciągnąć samochód z rowu? – silę się na przyjazny ton, choć tak naprawdę ręka mnie świerzbi, aby dosadnie zaznaczyć mój stosunek do niego.

- Jestem Lionel. – podchodzi bliżej mnie, by uścisnąć moją dłoń. – Miło mi poznać. – sceptycznie spoglądam na faceta, ponieważ nie mam potrzeby, aby go poznawać. Jako, że sam zaproponował mi pomoc, zamierzam z niej skorzystać, ale nic poza tym mnie nie interesuje. Nie chcę też wyjść na niemiłą póki mój Hyundai stoi w zaspie, więc ujmuję jego zimną dłoń.

- India. – wypowiadam, a wtedy zauważam na horyzoncie znajomego pick-upa i już wiem, że nadciąga właściwa pomoc. W takim razie bycie miłą nie jest w żaden sposób wymagane, więc wyrywam swoją dłoń z uścisku i chowam ją do kieszeni kurtki. Lionel unosi brew, jakby szydził z mojego zachowania, a następnie nie zwracając uwagi na zatrzymujący się samochód tuż obok, mówi:

- Liczę, że napijemy się razem lampki wina dziś wieczorem.

- Oczywiście, możesz wypić również za mnie.

- Słucham?

- Nie jestem zainteresowana, okej?

- Pomagam ci. – wypowiada tonem, który mógłby przerazić jakiegoś bojaźliwego dzieciaka, lecz nie ze mną takie numery. David stosuje dokładnie ten sam sposób manipulacji, ale jestem już na niego odporna.

- Pomoc zawsze jest bezinteresowna.

- Owszem. – zgadza się Lionel. – Chyba, że zdarza się dobra okazja do ubicia sensownego interesu.

- Chcesz mi powiedzieć, że randka z Indią to dobry interes? – pytanie pada z ust Ethana. – Wypierdalaj stąd zanim złamię ci szczękę za przedmiotowe potraktowanie kobiety, która poprosiła jedynie o pomoc z samochodem.

- Nie wtrącaj się, dobra? – Lionel mierzy Ethana wyzywającym spojrzeniem. – Poradzę sobie.

- Nie wątpię. – stwierdza Ethan z politowaniem, po czym zerka na mnie. – Nic ci nie jest?

- Nie, wszystko w porządku.

- Zimno ci?

- Odrobinę.

- Wsiądź do mojego samochodu. – wypowiada blondyn, a Lionel obserwuje mnie jak jastrząb, któremu nie podoba się, że inny samiec proponuje mi schronienie. Mam ochotę pokazać mu środkowy palec, ale wystarczy, że wsiądę z własnej woli do pick-upa, aby zrozumiał, że nie jestem nim w żaden sposób zainteresowana. To tak, jakbym wykrzyczała mu w twarz, że ma się raz na zawsze odpieprzyć. 

______
Dzień dobry w nowym roku!
Życzę Wam aby 2023 rok okazał się naprawdę pełen sukcesów i spełnionych marzeń 🤩😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro