ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
Jechałam całą noc, co chwilę zatrzymując się na stacjach benzynowych, aby kupić nową kawę. Kofeina, która krąży obecnie w moim krwioobiegu wystarczy, aby nie kłaść się spać przynajmniej przez czterdzieści osiem godzin. Prawdopodobnie nie jest to zdrowe dla mojego organizmu, ale kiedy się stresuję muszę popijać ciepłą latte, a w okresie świątecznym najlepsza jest latte z syropem piernikowym, który jest wtedy dostępny na każdej stacji benzynowej. Z Green River do Aspen jest ponad pięć godzin jazdy, a przez ten czas miałam możliwość, aby przemyśleć moją obecną życiową sytuację na kilka różnych sposobów, ale wniosek wyciągnęłam tylko jeden. Spędzę święta w pensjonacie i zamierzam sprawić, aby te święta były najlepsze. Chcę je zapamiętać do końca życia, nie zważając na jakiekolwiek konsekwencje. A zapamiętam je na pewno. Skąd to wiem?
Przed chwilą wpadłam w poślizg, a jako że jestem nieudolnym kierowcą, swoimi manewrami kierownicą sprawiłam, że wylądowałam w rowie. W dodatku jest ledwie po piątej rano, a droga jest opustoszała. Do cholery! Uderzam dłonią w kierownicę. Do celu zostało mi czterdzieści kilometrów, ale patrząc na moje położenie, nie dotrę tam szybciej niż w południe. Ale to nie koniec błędnych wyborów. Nawigacja w telefonie skierowała mnie boczną drogą, ponieważ to miała być krótsza trasa, a w rezultacie jestem na pustkowiu, zakopana w śniegu i nie mam najmniejszych szans, aby mój samochód bez pomocy wyjechał z zaspy. Aczkolwiek mam ze sobą jeszcze ciepłą kawę. Przynajmniej przez chwilę mam w niej oparcie i możliwość ogrzania sobie rąk. To pokrzepiające, prawda?
Ech, ahoj przygodo! Niewiele myśląc wyjmuję komórkę z uchwytu na szybie, robię zrzut ekranu, aby w ten sposób dokładnie określić moją lokalizację, po czym wchodzę w czat wiadomości z nadzieją, że wcześniejszego esemesa wysłał mi Ethan ze swojego prywatnego numeru.
India: Hej, zapewne śpisz, więc przepraszam za wiadomość o 05:26, ale kiedy ją przeczytasz mam nadzieję, że będziesz w stanie mi pomóc. Wpadłam do rowu :(
Dołączam zdjęcie swojej lokalizacji i klikam „wyślij". Teraz najlepiej będzie zasnąć, aby przespać te kilka godzin oczekiwania na pomoc. O ile w ogóle Ethan zostanie moim kołem ratunkowym. W przeciwnym razie będę musiała błagać przypadkowych kierowców o pomoc, a nie jestem pewna, czy ktokolwiek tędy jeździ. Czasem myślę, że mój los zapisany w gwiazdach nie przewiduje żadnej taryfy ulgowej. Gdzie bym się nie ruszyła, tam następuje jakiś nieoczekiwany zwrot wydarzeń.
~***~
Z płytkiego snu wybudza mnie dźwięk klaksonu. Otwieram oczy, po czym zerkam w lusterko wsteczne. Biała terenówka stoi tuż za mną i nie sądzę, aby był to samochód Ethana. Zresztą nie otrzymałam od niego wiadomości zwrotnej, więc pewnie w dalszym ciągu śpi. Nic dziwnego, skoro wybiła godzina 06:36. Z samochodu za mną wysiada mężczyzna i kieruje się w moją stronę, więc uchylam okno na tyle, abym mogła go słyszeć, lecz w dalszym ciągu zapewniając mi poczucie bezpieczeństwa. Nigdy nie wiadomo, kiedy na swojej drodze natrafimy na mordercę albo morderca natrafi na nas.
- Wszystko w porządku? – pyta mężczyzna i nachyla się, aby przyjrzeć się mojej twarzy. Mam nadzieję, że w kącikach oczu nie stworzyły się śpiochy, a obok ust nie mam zaschniętej śliny. Podobno, kiedy śpię mam tendencję do ślinienia poduszki, więc w tym momencie mogą wyglądać na trochę nieogarniętą. Poza tym to dziwne, że taka ilość kofeiny we krwi pozwoliła mi uciąć sobie drzemkę.
- Tak, tak. – bełkoczę. – Jedynie wpadłam w poślizg i wylądowałam w rowie. – ciemnowłosy elegancik uśmiecha się w kącikach ust, co wygląda trochę tak, jakby próbował zachować powagę. Zdaję sobie jednak sprawę, że moje umiejętności w prowadzeniu pojazdów mechanicznych mogą budzić kpinę. Nie potrafię nawet wyprowadzić samochodu z poślizgu, a o panice, która wzbiera się we mnie podczas manewru wyprzedzania ciężarówek nie wspomnę. Za każdym razem mam wrażenie, że kierowca mnie nie widzi i nagle zacznie zmieniać pas ruchu przez co zgniecie mnie na miazgę.
- Pomogę ci. – wypowiada nieznajomy, po czym powraca do swojego samochodu. Przez chwilę zastanawiam się, czy mężczyzna mógłby mi zrobić krzywdę, ale ostatecznie postanawiam wysiąść z samochodu, aby pomóc mu w pomaganiu mi, choć nie mam bladego pojęcia, co miałabym robić. Może stanie jak kołek w miejscu będzie najbardziej pomocne. – Długo tutaj tak stoisz?
- Jakąś godzinkę.
- Może chcesz się zagrzać? W moim samochodzie jest gorąco jak w piekle, więc możesz się zagrzać.
- Brzmisz jak morderca, który chce skusić swoją ofiarę do zjedzenia cukierka z cyjankiem. – sugeruję z powagą. – Więc zdecydowanie wolę pooddychać tym rześkim powietrzem.
- Myślę, że naoglądałaś się zbyt wielu filmów kryminalnych. – stwierdza z rozbawieniem. – Nie każda napotkana osoba jest zła.
- Morderca nigdy nie przyzna się, że jest mordercą. – wzruszam ramionami.
- Gwarantuję ci, że jestem niegroźny.
- To miło. Postoję sobie tutaj. – ciemnowłosy spogląda na mnie. Nawet z tej odległości dostrzegam, jak jego wzrok uważnie bada każdą część mojego ciała, choć zbyt wiele nie ujrzy, ponieważ mam na sobie dość grubą kurtkę, która zamienia mi w ludzika Michelin oraz workowate dresy, które są idealne na długie podróże. Nienawidzę mieć na sobie jeansów z paskiem, kiedy czeka mnie trasa dłuższa niż dwie godziny. Jest to niewygodne i niepraktyczne, a ja cenię sobie wygodę ponad elegancję.
- To spodnie od piżamy? – dopytuje z nutką zaskoczenia w głosie. Marszczę brwi. Czy mi się zdaje, czy ten facet bywa niemiły albo jawne ze mnie kpi?
- To dresy. – prycham. – Możemy po prostu wyciągnąć mój samochód z tej zaspy?
- A gdzie słowo: „proszę"? – pyta flirciarsko. Rany, co za zmiany nastawienia... Już ze mnie nie kpi? Tym razem chce mnie poderwać? Przez chwilę obserwuję mężczyznę i wyciągam jeden wniosek. Ciemnowłosy nie jest w moim typie, więc flirtowanie może wsadzić sobie w swój elegancki tyłek, a język związać swoim idealnie ułożonym krawatem, by mieć trudności z wypowiadaniem słów. Jeśli uważa, że ratowanie mnie z opresji sprawi, że umówię się z nim na randkę to sprawię mu ogromny zawód, ponieważ jedyną randkę, na jaką mogę pójść to do piekarni z Ethanem, by zakupić pączki z lukrem.
- Proszę, czy możemy wyciągnąć samochód z rowu? – silę się na przyjazny ton, choć tak naprawdę ręka mnie świerzbi, aby dosadnie zaznaczyć mój stosunek do niego.
- Jestem Lionel. – podchodzi bliżej mnie, by uścisnąć moją dłoń. – Miło mi poznać. – sceptycznie spoglądam na faceta, ponieważ nie mam potrzeby, aby go poznawać. Jako, że sam zaproponował mi pomoc, zamierzam z niej skorzystać, ale nic poza tym mnie nie interesuje. Nie chcę też wyjść na niemiłą póki mój Hyundai stoi w zaspie, więc ujmuję jego zimną dłoń.
- India. – wypowiadam, a wtedy zauważam na horyzoncie znajomego pick-upa i już wiem, że nadciąga właściwa pomoc. W takim razie bycie miłą nie jest w żaden sposób wymagane, więc wyrywam swoją dłoń z uścisku i chowam ją do kieszeni kurtki. Lionel unosi brew, jakby szydził z mojego zachowania, a następnie nie zwracając uwagi na zatrzymujący się samochód tuż obok, mówi:
- Liczę, że napijemy się razem lampki wina dziś wieczorem.
- Oczywiście, możesz wypić również za mnie.
- Słucham?
- Nie jestem zainteresowana, okej?
- Pomagam ci. – wypowiada tonem, który mógłby przerazić jakiegoś bojaźliwego dzieciaka, lecz nie ze mną takie numery. David stosuje dokładnie ten sam sposób manipulacji, ale jestem już na niego odporna.
- Pomoc zawsze jest bezinteresowna.
- Owszem. – zgadza się Lionel. – Chyba, że zdarza się dobra okazja do ubicia sensownego interesu.
- Chcesz mi powiedzieć, że randka z Indią to dobry interes? – pytanie pada z ust Ethana. – Wypierdalaj stąd zanim złamię ci szczękę za przedmiotowe potraktowanie kobiety, która poprosiła jedynie o pomoc z samochodem.
- Nie wtrącaj się, dobra? – Lionel mierzy Ethana wyzywającym spojrzeniem. – Poradzę sobie.
- Nie wątpię. – stwierdza Ethan z politowaniem, po czym zerka na mnie. – Nic ci nie jest?
- Nie, wszystko w porządku.
- Zimno ci?
- Odrobinę.
- Wsiądź do mojego samochodu. – wypowiada blondyn, a Lionel obserwuje mnie jak jastrząb, któremu nie podoba się, że inny samiec proponuje mi schronienie. Mam ochotę pokazać mu środkowy palec, ale wystarczy, że wsiądę z własnej woli do pick-upa, aby zrozumiał, że nie jestem nim w żaden sposób zainteresowana. To tak, jakbym wykrzyczała mu w twarz, że ma się raz na zawsze odpieprzyć.
______
Dzień dobry w nowym roku!
Życzę Wam aby 2023 rok okazał się naprawdę pełen sukcesów i spełnionych marzeń 🤩😍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro