Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Pierwszą czynnością, jaką wykonuję po dotarciu do restauracji jest ucieczka do damskiej toalety. Po prostu muszę obmyć twarz zimną wodą, aby przywrócić skórze naturalny odcień. Znaczna część kobiet w sytuacjach stresowych i wstydliwych czuje dyskomfort spowodowany bólem brzucha, potliwością dłoni, odczuwają chęć zaniknięcia, skurczenia się i ukrycia twarzy. Natomiast ja czerwienieję jak dojrzały pomidor. Rumieńców dostaję nawet na szyi i ramionach, choć policzki przechodzą same siebie.

Spoglądam w lustro i mam ochotę się pochlastać. Do diabła! Moje zielone oczy w tym momencie odznaczają się zbyt mocno na tle czerwieni, która gości na mojej twarzy. Nawet próba rozpuszczenia ciemnych włosów nie zasłania powstałej katastrofy. Jestem na przegranej pozycji. Poza tym Ethan zna moje myśli, których nie chciałam mu nigdy zdradzać. W tym momencie wstydzę się własnego umysłu i tego, co bezwiednie wypowiedziały moje usta.

Dobra, India. Czas na mowę motywującą. Prostuję swoje ciało i w dalszym ciągu obserwują swoje odbicie w lustrze. Nie mogę ukrywać się tutaj wiecznie, choć to byłoby mniej wstydliwym rozwiązaniem. Z drugiej strony mleko już się rozlało i powinnam z uniesioną głową przyjąć swoją porażkę. Dasz radę, kochanie. Palnęłaś głupotę, ale zawsze mogło być gorzej. Nie, nie mogło. Co może być gorszego od wyznania, że miałabym ochotę zlizać lukier z jego ciała? Zapomnij o tym. Uznaj, że to wytwory twojej bujnej wyobraźni. Idź do Ethana, rozpocznij z nim rozmowę o pierdołach i będzie dobrze.

Przemywam jeszcze raz twarz zimną wodę, a następnie wychodzę z toalety, wzrokiem szukając blondyna. Nawet nie wiem, gdzie znajduje się nasz stolik. Zwiałam od razu, gdy wyszliśmy z samochodu. Rozglądam się po restauracji, przebiegiem spojrzeniem po wszystkich gościach, aż na samym końcu sali dostrzegam Ethana. Biorę głęboki wdech i wydech, po czym mozolnym krokiem idę w kierunku naszego stolika. Jeśli nie umrę dziś ze wstydu, nic nie jest w stanie zmieść mnie z powierzchni ziemi.

Ciężko opadam na krzesło naprzeciwko i prędko chwytam za kartę dań. Dobre zagranie, India. Nie musisz teraz na niego patrzeć. Czytam każdą pozycję po kolei, a nawet w momencie, w którym wybieram potrawę, którą chcę zjeść, czytam menu jeszcze raz, jakby było bardzo ciekawą lekturą. Kto by pomyślał, że kaczka nadziewana jabłkami może mieć tak kuszący opis składników...

- Czy mogę odebrać od państwa zamówienie? – pytanie pada z ust kelnerki. Spoglądam na nią z mordem w oczach, ponieważ odbiera mi moją wymówkę, by nie spoglądać na blondyna. Dziewczyno, ogarnij się! Ta biedna kelnerka jest bogu ducha winna. Wypij wino, którego sama naważyłaś.

- Oczywiście. – odpowiada Ethan. – Ja poproszę steka niewysmażonego z frytkami i surówką. Do tego poproszę colę zero.

- Jasne. A dla ciebie? – pytanie skierowane jest do mnie.

- Ja poproszę panierowaną pierś z kurczaka z puree ziemniaczanym i surówką.

- Coś do picia?

- Niech będzie ta zimowa herbata.

- Sprzedajemy ją w dzbankach.

- Niech będzie. – uśmiecham się do niej, by załagodzić moją niechęć do kobiety, choć wynika ona tylko z tego, że wstydzę się spojrzeć na Ethana.

- Zaproponuję państwu jeszcze nasz deser dnia. Dziś w karcie mamy domowe pączki z nadzieniem waniliowym z różowym lukrem i lodami waniliowo-czekoladowymi. – Co do licha? Dlaczego!? Ethan parska śmiechem na tyle głośno, że kilku gości odwróciło się w naszym kierunku, a sama kelnerka na twarzy wymalowany ma znak zapytania. Ja z kolei mam ochotę ją udusić, ponieważ przypomina mi o mojej bezwiednej paplaninie. Kuźwa. Czy wszyscy wokół, nawet obce osoby, mają zamiar przypominać mi o pączkach? Od dziś nienawidzę ich smaku, ponieważ smakują porażką, wstydem i zażenowaniem.

- Brzmi dobrze. – odpowiada jej Ethan. – Weźmiemy dwie porcje. – zerka na mnie, a jego oczy mówią: „masz swój lukier szybciej niż zamierzałem ci go podarować". Mam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że ma się pieprzyć. Choć lepiej byłoby użyć stwierdzenia, że ma stąd spadać i zapchać swoje usta śmierdzącą ścierą.

- Doskonale. – kwituje kelnera. – Czas oczekiwania na posiłek to około dwadzieścia minut. – Ethan jej przytakuje, a kiedy dziewczyna odchodzi, wiem, że zaczyna się moje prywatne piekło, w którym spłonę.

- Czym się zajmujesz? – pyta zupełnie poważnie, więc nic dziwnego, że moje spojrzenie wyraża zaskoczenie. Byłam pewna, że będę zmuszona słuchać o pączkach.

- Jestem fryzjerką. – odpowiadam ze spokojem. – Spędzam w pracy co najmniej dwanaście godzin dziennie i szczerze mówiąc nie czuję, aby to była moja droga zawodowa.

- W takim razie, dlaczego wybrałaś ten fach?

- Za dzieciaka lubiłam czesać lalki. Potem, jako zbuntowana nastolatka eksperymentowałam z różnymi kolorami włosów, a jako że nie byłam najbogatsza, musiałam samodzielnie sobie radzić. Wtedy okazało się, że jestem w tym całkiem dobra, więc poszłam do szkoły fryzjerskiej. Niestety sześć lat pracy w zawodzie sprawiło, że już tego nie czuję. Ty od zawsze wiedziałeś, że będziesz prowadził pensjonat?

- Poniekąd tak i wiem, że chcę to dalej robić. Miałem w swoim życiu moment zawahania, kiedy dostałem propozycję wyjazdu do Wielkiej Brytanii, by tam pracować na promie, ale ostatecznie wygrał rodzinny biznes. Wiesz, kilka lat temu pensjonat miał problemy finansowe, więc praca na promie była korzystna i z perspektywy ekonomicznej bardziej opłacalna zarobkowo, ale czułem całym sobą, że moim powołaniem jest odbudowanie rodzinnego biznesu.

- Jak widzę, udało się. – uśmiecham się do niego. – To cudowne.

- Jestem dumny z tego miejsca. – przyznaje pewnie. – Czym chciałabyś się tak naprawdę zajmować?

Jego pytanie sprawia, że się na moment zawieszam. Nigdy tak naprawdę nie myślałam na ten temat. Uznałam, że do emerytury będę pracować w niszowym salonie fryzjerskim pod okiem surowej szefowej, a moje marzenia są dalekie od realizacji.

- Wiesz... - wzdycham. – Pomimo wypalenia zawodowego, wiem, że w dalszym ciągu chcę pracować z włosami, ale swoją pracą chciałabym pomagać kobietom, które tego potrzebują. Moja mama zmarła na raka trzustki, a podczas chemioterapii wypadły jej wszystkie włosy. Straciła swoją pewność siebie, siłę do walki z chorobą i zamknęła się w swojej sypialni. Nie czuła się atrakcyjna, a dla większości z nas włosy są atrybutem piękna i dobrego samopoczucia. Są dla nas ważne, dlatego chciałabym wykonywać peruki z naturalnych włosów. – na samą myśl o mojej mamie czuję jak w oczach wzbierają się łzy. Tęsknię za nią i nigdy nie przestanę. Była zbyt młoda, aby umierać. Życie bywa niesprawiedliwe.

- Wiesz, że to piękne, prawda? – wypowiada Ethan, a w jego tonie głosu nie wyczuwam drwiny. Marszczę brwi, ponieważ to pierwsza osoba, która nie wyśmiała tego pomysłu. Według mojego ojca ten pomysł jest niedorzeczny i nierentowany, a David z Sophie skwitowali, że upadłam na głowę, chcąc babrać się w tak mozolnej pracy. Nie otrzymałam żadnego wsparcia, więc porzuciłam ten plan na rzecz dalszej pracy w salonie fryzjerskim. – Po twojej minie widzę, że nie czujesz się pewna swoich własnych marzeń. – kwituje trafnie. – India, masz tylko jedno życie i wykorzystaj je tak, jak pragniesz.

- Nie mam w tym żadnego wsparcia. – odpowiadam ze smutkiem.

- Czy jest ci ono potrzebne? – pyta, zaplatając ręce na swojej szerokiej klatce piersiowej. – Nie sądzisz, że marzenia są po to, by je spełniać wbrew temu, co sądzą o tym inni? Kiedy dziecko chce zostać Elsą z Krainy Lodu zostaje nią, pomimo tego, że jest to niedorzeczne, bo jak wiadomo, Elsa jest postacią fikcyjną. Jednakże dziecko zrobi wszystko, aby rodzice przebrali ją za swoją ulubioną postać z bajki, nawet jeśli ktoś wokół wyraża swoje niezadowolenie. Zacznij myśleć o sobie. Tylko o sobie. Dopiero, gdy zadbasz o siebie, myśli o tych, którzy na to zasługują.

Wpatruję się w blondyna w oniemieniu. On ma rację. Cholerną rację! Sama dla siebie powinnam być najważniejsza, by czuć się szczęśliwa, a ciągłe szukanie wsparcia w rodzinie jest destrukcyjne, ponieważ stoję w miejscu. Być może zmarnowałam wiele szans na spełnienie swoich marzeń, lecz nie mogę zmarnować reszty swojego życia.

- Chyba dałeś mi porządną dawkę motywacji. – wyznaję szczerze.

- To dobrze. – szczerzy zęby w uśmiechu. – A kelnerka zaraz położy przed tobą pączka z lukrem. – puszcza w moim kierunku oczko, a jak reaguje moje ciało? Uderzeniem gorąca i pojawieniem się cholernych rumieńców.

Do licha! 

________
Dzień dobry!
Jak wasze wrażenie po dziesięciu rozdziałach? Co sądzicie o bohaterach ?
Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro