Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 46

- Puść mnie -powiedziałam ze łzami w oczach patrząc przed siebie.

Jiyong widząc całą sytuacje próbował zareagować zwracając sie do bruneta.

- Hyung naprawde szanuje cię ale to sprawa między nami więc prosze nie wtrącaj się -odparł Jungkook.

- Z tego co widze to ona nie chce z tobą rozmawiać.

Jungkook westchnął. Po chwili szybkim ruchem podniósł mbie w stylu "panny młodej" i pobiegł w jakiś ciemny zakamarek.
Probowałam się wyrwać ale on zawsze był i będzie silniejszy ode mnie.

Gdy mnie już postawił stałam przodem do niego oparta o jakąś ściane. Stał blisko mnie, jedną ręką oparty o ściane tuż obok mojej głowy.

- To nie jest moja dziewczyna -powiedział spokojnie patrząc w moje oczy.

- Jakoś na taką wygląda -mruknęłam.

- Nie! -walnął pięścią w ściane, skuliłam się lekko przestraszona, uspokoił się i spojrzał znów na mnie -To ty jesteś dla mnie najważniejsza. To ty jesteś moim światem. To za tobą szaleje. To o tobie myśle dniami i nocami. To o ciebie się martwie, tęsknie. To ciebie kocham.

Poczułam łzy na policzkach.
Może ktoś uznałby mnie za miękką i łatwą, że ulegam takim banalnym słowom, które każdy może wypowiedzieć. Ale...ja naprawde za nim tęsknie...kocham go i tesknie za nim cholernie. Czuje się taka sama... Zawsze gdy jest w pobliżu chce go po prostu przytulić... Przytulić i już nie puścić.

Delikatnie wierzchniem dłoni wytarł moje mokre policzki.
Nie wytrzymałam. Zrobiłam krok w przód i mocno wtuliłam się w jego tors.
Chłopak szybko zareagował mocno objął mnie swoimi ramionami i pocałował mnie w czoło. Schowałam zapłakaną twarz w jego ramionach.

***

Siedzieliśmy na ławce w jakimś ciemnym miejscu sami. Mało romantyczne miejsce ale nie to jest teraz ważne.
Trzymał mnie za ręke. Głaskał lekko kciukiem moją dłoń.
Cały czas patrzyłam się na nasze splecione dłonie. On natomiast patrzył się na moją twarz.

Chciałam zacząć tę rozmowe w końcu...chciałam już w końcu dowiedzieć się wszystkiego. Ale nie mam pojęcia od czego zacząć.

- Nic mnie z nią prawdziwego nie łączy..-w końcu to on zaczął.

- To znaczy, że jednak coś was łączy? -spytałam cicho.

Westchnął.
- Niestety...-przerwał - Ale nic do niej nie czuje, mam ją w dupie i nie obchodzi mnie co ona czuje do mnie.

- Nie rozumiem...

Ścisnął lekko moją dłoń jakby bał się, że uciekne.

- My... Jesteśmy razem...

Coś stanęło mi w gardle. Bałam się na niego spojrzeć, więc po prostu dalej czekałam na jego wypowiedź.

-...Jesteśmy razem, ale to tylko czysty biznes. Eh...to znaczy ten cały "związek" jest ukartowany przez wytwórnie. Żeby dodało nam to więcej rozgłosu i tak dalej. Nic do niej nie czuje..

- Czemu akurat ona?

- Eh... znałem ją jeszcze w Busan. Eh znałem... bardziej kojarzyłem, nie byliśmy nawet znajomymi. Ale jakoś się stało że wrzuciła do internetu nasze wspólne zdjęcia. Logiczne że to był fotoszop ale media to podłapały tak czy siak i... wywórnia zrobiła to co zrobiła. Ogłosili że jesteśmy parą. Później mamy się rozejść ze względu na naszą przyszłość czy coś takiego.

Zapanowała cisza.

- Tak naprawde jest mi zupełnie obca. Chciałbym ogłosić wszystkim co naprawde czuje.. Co czuje do ciebie -delikatnie zbliżył się i położył swoją twarz na moim ramieniu chowając tym samym twarz w moich włosach.

Wypuściłam z siebie powietrze. Delikatnie go pocałowałam.
Podniósł głowe. Nasze twarze dzieliły milimetry. Czubkiem nosa miział uroczo mój nos. Poprawiłam ręką jego lekko zepsutą grzywke.
Patrzylismy sobie w oczy przez dobrą chwile. W jego ciemnych oczach widziałam wiele tęsknoty.
W końcu jego miękkie usta delikatnie musnęły moje. Raz... potem po raz kolejny...

***

- Gdzie ty się kurwa podziałaś?! -krzyknęła Wika rzucając swoją kurtką o podłoge.

- Musiałam wyjść coś załatwić... Co się stało? -wstałam.

- Kurna zostałam tam z nimi... ale w końcu wyszłam nie chciałam tam być sama a ty zniknęłaś.

- Przepraszam... nie chciałam... ale co jest? Pogadaj w koncu z nią.

- Nie bede z nikim rozmawiać. Skoro oni są szczęśliwi to spoko, ale niech się z tym tak nie unoszą - wyszła. Uslyszałam trzaśnięcie drzwiami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro