Rozdział 31
Cały czas nie mogłam zapomnieć tego co zobaczyłam...
Nie moge zrozumieć...
Dlaczego on się spotkał z jakąś laską? Dlaczego nic mi nie mówi? Dlaczego coś przede mną ukrywa?
Myśląc o tym wszystkim, nie zauważyłam gdy po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
Wytarłam je rękawem. Wzięłam telefon do ręki i zbiegłam na dół.
Moi rodzice siedzieli w jadalni i jedli spóźniony posiłek. Gdy spytali się czy nie jestem głodna, odparłam tylko że nie i że ide się przewietrzyć.
Wyszłam na dwór i stanęłam przy bramie. Podeszłam do szofera, który akurat wysiadał z samochodu i poprosiłam aby zawiózł mnie w jedno miejsce.
Gdy już byłam w drodze, zastanawiałam się po co ja to robie, po co ja tam jade. No nieważne coś mi mówi że tam dopiero odetchne prawdziwym powietrzem.
Dojechaliśmy tam szybszą drogą.
Wyszłam z samochodu i przeszłam przez las. Zaszłam na tą samą górkę, na której byłam z Jungkook'iem. Zaczęłam podziwiać Seul. Jest taki piękny, a ja nie umiem się tym zachwycać. Coś ciągle mnie blokuje.
Po kilkunastu minutach wpatrywania się w miasto, w końcu stwierdziłam że jednak wole wrócić do domu. Naprawde nie wiem co ja wyprawiam, po co się tu pofatygowałam.
Powoli szłam przez mały lasek. Jest wieczór i zaczęło lekko wiać. A ja jestem w spodenkach i zwykłej koszulce z rękawami, nawet jeśli jest lato to poczułam ten zimny dreszcz.
Wychodziłam z lasu, gdy coś przykuło moją uwagę. Taka słodka para wybrała się tu na spacer. Aż przypomniało mi się gdy byłam tu z Kook'iem. Na samo wspomnienie uśmiechnęłam się pod nosem.
Jednak coś mi tu nie gra. Podeszłam pare kroków bliżej tej dwójki. Te blond włosy dziewczyny skądś mi się kojarzyły.
A ten chłopak to...to...nie...nie możliwe...
Gdy dziewczyna przywarła do ust chłopakowi, ujrzałam tą samą twarz, którą zawsze widziałam uśmiechniętą gdy chłopak łapał mnie za ręke. Te same czekoladowe oczy, które wpatrywały się we mnie, w każdej sekundzie kiedy byliśmy razem.
Z moich oczu popłynęły teraz niekontrolowane łzy.
Ujrzałam mojego chłopaka który obściskuje się z jakąś laską. Nawet jej nie odtrąca. Jaką dziewczynę by to nie ruszyło?
Po paru zaledwie sekundach chłopak kątem oka mnie zauważył, stojącą pare metrów dalej. Błyskawicznie odepchnął od siebie blondynke i zaczął powoli do mnie podchodzić. Lecz ja nie miałam zamiaru z nim teraz rozmawiać. Ani teraz ani nigdy więcej.
Zaczęłam powoli się cofać, aż w końcu pobiegłam do samochodu wycierając łzy, które przesłaniały mi widok.
Widziałam jak chłopak biegnie za mną, ale ja już odjeżdżałam, więc to i tak nie miało dla mnie znaczenia...
***
- Nie chce nic, odczepcie się ode mnie! -krzyknęłam.
Czy tak trudno zrozumieć, że niczego nie chce, niczego nie potrzebuje? Jakbym chciała to bym sobie sama wzięła.
- Co ci jest? Czemu taka jesteś? -zapytała mnie Wika, gdy siedziałyśmy w samochodzie.
Nie odpowiedziałam.
- To przez niego? -zapytała -Jeśli tak, to nie powinnaś o nim myśleć. Skoro sie tak zachował to jest skończonym idiotą i po prostu na ciebie nie zasługiwał.
Nadal nic nie odpowiadałam. Bo co mam niby powiedzieć? Że tak? Że cały czas o nim myśle? A jak niby mam o nim nie, gdy oddałam mu swoje serce, a on je tak po prostu zranił?
Nie potrafie. Jestem na niego wkurzona i nie chce go więcej widzieć, ale jednak tak cholernie za nim tęsknie i chce aby to wszystko okazało się tylko jakimś jebanym koszmarem.
Dojechałyśmy do szkoły gdzie miałyśmy mieć zajęcia z trenerką. Coś czuje że to nie będą miłe zajęcia. Mam zły nastrój i chyba wyładuje to na niej, a tego nie chce. Nie chce aby inni ludzie cierpieli, bo moje życie się nie układa.
Półtory godziny w końcu minęło.
Próbowałam ukrywać mój zły nastrój, ale nie zbyt mi siêto chyba udawało. No ale cóż, starałam się no.
Wyszłam razem z dziewczynami pół godziny później.
Miałyśmy iść razem do galerii, tak aby rozluźnić się. Żadna z nas nie miała nic przeciwko. A ja miałam w dodatku nadzieje, że dziewczynom uda się mi poprawić humor. Tak bardzo tego chce.
Szłyśmy chodnikem, gdy w pewnym momencie zobaczyłyśmy znajomą twarz. Twarz której akurat ja nie chciałam już nigdy więcej widzieć.
Jungkook stał przed nami w kapturze i patrzył mi prosto w oczy.
Miałam ochote rzucić się na niego i wydrapać mu te jego śliczne oczka.
Próbowałysmy przejść obok chłopaka obojętnie, lecz ten złapał mnie za nadgarstek i nie pozwolił odejść.
- Porozmawiajmy, prosze -powiedział patrząc przed siebie.
MiSun wyrwała moją ręke z jego uścisku.
- Ona nie chce z tobą rozmawiać. Pogódź sie z tym. Spieprzyłeś i tyle -odparłam chłopakowi.
- Wiem. I dlatego chce to wszystko wyjaśnić -powiedział Jungkook patrząc w chodnik.
Westchnęłam. Kiwnęłam do dziewczyn głową, aby zostawiły nas na chwile samych.
Dziewczyny z niechęcią poszły usiąść na ławce, nie daleko stąd.
Chłopak odwrócił się w moją stronę. Patrzyłam na niego z obojętnością. Nie wiem czy dobrze robie. Z jednej strony chce się dowiedzieć dlaczego mi to zrobił, a z drugiej nie chce już go dłużej słuchać, boje się że znów mnie okłamie. Im bardziej o tym myślę, tym bardziej mnie to wszystko boli.
Podszedł do mnie krok bliżej.
- Kasia, posłuchaj...
Nie dokończył, gdyż poczuł moja ręke na jego policzku. Nie mogłam sie powstrzymać. Mój gniew był tak duży, że mogłabym mu przywalić kilkakrotnie, ale ja nie potrafie...
Jungkook chwile stał w pozycji, z twarzą zwróconą na bok, ale następnie spojrzał na mnie.
- Tak, wiem zasłużyłem -odparł przełykając głośno ślinę.
Że co, proszę? I on to mówi z takim spokojem? Wogóle dlaczego on jest taki spokojny? Ja rycze po nocach za nim, a on taki kurna spokojny? Nic dla niego nie znaczyłam czy jak?! Jak się pytam?!
Próbowałam uderzyć go jeszcze raz, lecz ten złapał mój nadgarstek.
- Puszczaj mnie! -krzyknęłam i wyrwałam swoją ręke.
- Nie waż się mnie więcej dotykać, nie chce cię więcej widzieć na oczy, ani o tobie słyszeć. Chce o tobie zapomnieć raz na zawsze. Po prostu zniknij z mojego życia! -wykrzyczałam wszystko na jednym oddechu.
- Ale...
- Skoro mnie nie chciałeś, to wystarczyło powiedzieć, a nie okłamywać mnie cały ten czas, to bolało kurna. Bolało jak diabli! -poczułam na moich policzkach tą mokrą ciecz spływającą z moich oczu, lecz nie przerwałam -Nie chce cię już więcej widzieć, więc prosze cię spełnij dla mnie moje ostatnie życzenie i nie pokazuj mi się na oczy, nie wpieprzaj się w moje życie! -krzyknęłam, po czym ominęłam chłopaka i pobiegłam przed siebie.
Dobiegłam zapłakana do jakiejś uliczki. Weszłam do niej i oparłam się o ściane jednego z budynków. Zjechałam plecami po ścianie siadając na ziemi.
Skuliłam się i oparłam głowę na kolanach.
Nie mam pojęcia dalczego nie dałam mu dojść do słowa. Przecież tak bardzo chciałam poznać prawde... Ale chciałam też wyrzucić cały swój gniew. I po prostu jakoś nie mogłam go słuchać...
Po kilku minutach ktoś mnie przytulił. Podniosłam głowę i zobaczyłam moje drogie przyjaciółki. Przykucnęły przy mnie i zaczęły pocieszać i mówić że wszystko bedzie dobrze.
Boże jestem głupia... Mieszam w to wszystko moich bliskich. A nie powinnam im niszczyć życia. Miałyśmy iść do tej galerii, a zamiast tego znów się mną zamartwiają...
Wstałam szybko przecierając zapłakane oczy.
Powiedziałam przyjaciółkom, że nic mi przecież takiego nie jest i żebyśmy nie straciły takiego pięknego dnia.
Przyjaciółki zawachały się chwilę, lecz jednak udało mi się ich namówić.
Chwilę później już szłyśmy chdnikiem w strone galerii handlowej.
Jednak po chwili się zatrzymałam, dziewczyny przystanęły ze mną.
- Wiecie co, ja się chyba jednak wróce -powiedziałam, a kiedy zauważyłam że zamierzały odpowiedzieć dodałam -Ale wy idźcie. Nic mi nie będzie spokojnie -uśmiechnęłam się.
Dziewczyny w końcu się zgodziły i rozdzieliłyśmy się. One poszły w strone galerii, a ja w przeciwną.
Zaszłam przed budynek szkoły. Stwierdziłam, że wejde i zrobię sobie mały trening.
Zawsze gdy tańcze, moge wyrazić swoje emocje. Mogę też wyrzucić z siebie wszystko.
Weszłam na sale, włączyłam swoją playliste i zaczęłam tańczyć.
Czemu moje życie jest takie do dupy? Czemu nie mam szczęścia w miłości?
Może tata ma rację. Może jego wybór dla mnie będzie najlepszy. Może on naprawdę wie co jest dla mnie najlepsze.
Mogę w sumie spróbować, nie mam nic do stracenia.
Moje emocje z każdą chwilą spadały. Mogłam wyrzucić z siebie wszystko, co leżało mi na sercu.
Po chwili zakręciło mi się w głowie. Złapałam się rękami za głowe.
Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami.
Ostatnie co poczułam to jak moje ciało bezwładnie opada na ziemie i jak czyjeś silne ramiona mnie łapią i nie pozwalają upaść. Dalej to już była tylko ciemność...
••••
Hej kochani🤗
Oto kolejny rozdział ponad tysięczny😘
Niestety ale robię przerwe😶
Przepraszam ale teraz bedę mieć egzaminy gimnazjalne więc chce dobrze wypaść🤒
Kolejne rozdziały będą dopiero pod sam koniec kwietnia albo już w maju😔
Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro