Rozdział 25
~dzień wcześniej~
Jungkook POV
- Mnie nadal zastanawia to czemu jej rodzice niby kazali jej iść na to przyjęcie -powiedział Hyung.
- Może tak naprawde sama chciała iść -odparł Jimin, po czym dostał w tył glowy od Jin'a.
- Wy to umiecie pocieszać, nie ma co -stwierdził Jin.
- A może po prostu skoro jej rodzice są właścicielami firmy to jej też wypadałoby przyjść -powiedział Taehyung grzebiąc coś w telefonie. Wszyscy skierowaliśmy wzrok na przyjaciela.
- Co? Skąd niby to wiesz? -zapytałem wstając z kanapy.
- Jeny! Skoro mieszka w tym samym domu co właściciel tej firmy to chyba logiczne -odparł.
- Skąd niby pewność że on tam mieszka? -zapytał Hoseok.
Przyjaciel westchnął.
- W necie wszystko pisze.
- Czemu nic nam nie powiedziałeś? -zapytał Jimin.
- Myślałem że wiecie -chłopak zaczął się śmiać.
Poszedłem na góre. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do dziewczyny. Zawachałem się.
Nie będe jej teraz nie pokoić. Jutro i tak miałem ją gdzieś zabrać...
~następny dzień~
Wyszedłem ze szkoły za dziewczynami. Najpierw musiałem zadzwonić do chłopaków aby po mnie nie przyjeżdżali. Potem poszłem w strone domu Kasi.
Zastanawiałem się czy spodoba jej sie gdzie mam zamiar ją dzisiaj zabrać.
Gdy już dochodziłem do jej domu usłyszałem rozmowe. Kiedy doszedłem do jej domu zobaczyłem jak ona przytula się do jakiegoś typka. Jak przytulona do niego płacze.
Moje serce chyba w tym momencie pękło. Nie wiem czy to przez to że nie mogę patrzeć jak ona płacze czy przez to że ona się do kogoś innego przytula.
Patrzą sobie w oczy... Nie no tego już za wiele. Miałem do nich podejść i odepchnąć tego palanta jak najdalej od niej, ale on chwile później odjechał.
Moja dziewczyna zapłakana patrzyła w ślad za nim, po czym Wiktoria ją przytuliła.
Gdy dziewczyna w końcu mnie zauważyła, zastanawiałem się nad tym czy nie zawrócić...
Kasia POV
Doszłam z chłopakiem do parku. Usiedliśmy na ławce przy stawie.
Siedzieliśmy w ciszy. Ja nie wiedziałam jak zacząć, a chłopak czekał zapewne na moje wytłumaczenia.
Siedzieliśmy tak w ciszy może z 10 minut.
W końcu chłopak odezwał się pierwszy.
- To był ten cały Kevin? -patrzył przed siebie opierając się ramionami o uda.
- Hm? O tak, tak -odparłam i wróciłam wzrokiem na moje buty.
- I co? Nic nie masz mi do powiedzenia? Wróciliście do siebie?
- Co? Nie, nie. Ja...-urwałam. Nie wiedziałam od czego mam zacząć.
- Jeśli chcesz z nim być to prosze, nie staje wam przecież na drodze -chłopak wstał i zaczął odchodzić.
Zerwałam się i pobiegłam do chłopaka. Przytuliłam go od tyłu.
- Nie, uwierz mi to nie tak -powiedziałam -Nie chce ciebie również stracić -z moich oczu popłynęlo kilka pojedynczych łez.
Chłopak odwrócił się w moja strone i chwycił moje dłonie.
Zauważył moje łzy na policzkach.
Starł je wierzchem dłoni.
Złapał moja głowę i przytulił ją do swojej klatki piersiowej.
- Proszę cię, nie płacz -powiedział głaszcząc mnie po głowie.
Staliśmy tak kilka minut, po czym znów usiedliśmy na ławce.
Chłopak trzymał moję dłonie w swoich. Patrzył się na mnie swoich łagodnym lecz stanowczym spojrzeniem, ale ja patrzyłam się w ziemie.
- Kevin od samego początku jak tu zamieszkaliśmy był moim szoferem. Na początku nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Potem był tak jakby moim przyjacielem, mogłam mu się ze wszystkiego zwierzyć. Aż w końcu się do siebie zbliżyliśmy...-urwałam nie wiedząc czy powinnam o tym mówić, lecz chłopak kciukiem głaskał wierzch moich dłoni co mnie uspokajało -Zaczęliśmy się ze sobą spotykać... Najpierw nic nikomu nie mówiliśmy, ale w końcu mój ojciec się o wszystkim dowiedział. Wyrzucił tego samego dnia Kevin'a z pracy, nawet nie chciał słuchać moich wyjaśnień... Ja go naprawde kochałam... Był moją pierwszą miłością tutaj...-ugryzłam się w język, nie powinnam chyba była tego mówić -Ale mój ojciec uważa że tego typu ludzie nie są mnie warci czy coś takiego. Nie liczy się z moimi uczuciami. On sam chce mi wybrać z kim powinnam być. Dlatego boję sie przyprowadzac ciebie do domu, bo boje się że mój ojciec zareaguje tak samo. Nie chce cię stracić -powiedziałam a łzy znów poleciały z moich oczu.
Chłopak przysunął sie do mnie. Przytulił mnie i pocałował w głowe.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz -powiedział glaskając mnie po głowie.
••••
Hejka
I co myślicie na temat dzisiejszego rozdziału? Wyszedł ok?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro