Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 44

Szliśmy parkiem, był już wieczór. Delikatny wiaterek muskał naszą skórę.

- To ty mnie wtedy zaniosłeś do szpitala? -spytałam przerywając naszą bezsensowną rozmowe o wieczornej pogodzie.

- Tak -kątem oka zauwazylam że spojrzał na mnie - W szpitalu poprosiłem, aby zadzwonili do twoich rodziców, ale żeby o mnie nie wspominali. Pamiętam co mówiłaś mi o swoim tacie...

- W tym wypadku akurat by ci podziękował.. -szepnęłam pod nosem.

- Gdy usłyszałem od dziewczyn że wróciłaś ze szpitala byłem bardzo szczęśliwy -lekko dotknął mojej dłoni.

Przeszedł mnie dreszczyk w kontakcie z jego dłonią.

- Z tego co wiem to nie widywałeś się z dziewczynami.

- Eh... wiem że rozmawialibyśmy o tobie, a to dla mnie był delikatny temat. Gdy tylko miałem chwilke w tajemnicy odwiedzałem cię w szpitalu. Widziałem jak leżysz taka bezbronna...

Zrobiło mi się jakby cieplej. Co jest? Jego słowa tak na mnie podziałały? Przecież to tylko słowa. A jednak, umieją zdziałać cuda.
Jednakże w mojej pamięci dalej pozostało to co zrobił mi wcześniej... mimo tych ciepłych słów nie moge o tym zapomnieć.

***

Szliśmy w kierunku mojego domu.
Brama była otwarta. Zauważyłam że ojciec gdzieś jedzie.
Chciałam powiedzieć chłopakowi, że może już iść więc przystanęłam. On jednakże szedł dalej nie zważając na fakt że mój tata jest naprzeciwko.

- Kasia! Gdzieś ty była? Wiesz ile razy matka do ciebie dzwoniła? -ah fuck no tak jak zwykle mam wyciszony telefon - Kto to jest? -spojrzał na Jungkook'a, który stał obok mnie.

- Jeon Jungkook, miło mi poznać. To ja wtedy przyniosłem Pana córkę do szpitala -wyciągnął dłoń w kierunku mojego taty.

Od razu uścisnął mu dłoń.
- Ah więc dziękujemy Ci bardzo chłopcze. Gdyby nie ty nie wiadomo kiedy i jak Kasia trafiłabym do szpitala.

- Żaden problem -uśmiechnął się brunet.

- Jest coś co moglibyśmy zrobić dla ciebie za pomoc naszej córce? Pytaj o co chcesz.

Jungkook skinął głową.
- Chciałbym Pana oficialnie prosić o zgodę na chodzenie z Pana córką.

Spojrzałam na chłopaka. Moje oczy się rozszerzyły. Że co prosze?! No chyba sobie żartujesz.
Powiedzcie że się przesłyszałam.
Spojrzałam na tatę, jego mina nie wyrazała nic, dosłownie nic.
Podeszłam do niego i złapałam go za ręke.
Tato tatusiu błagam udawaj że niczego nie słyszałeś i chodźmy do domu, patrzyłam się na niego z nadzieją że umie słuchać moich myśli.

Jak na znak spojrzał na mnie.
- Kasia idź do domu, mama się zamartwia.

- Ale..

- Idź.

Z niechęcią opuściłam tych dwojga i poszłam do domu.
Chwile przez okno patrzyłam jak rozmawiaja. Nie mogłam niczego odczytać z ich zachowania.
W końcu ze stresu poszłam coś zjeść.

~2 dni później~

Tata nawet nie powiedział słowa na temat rozmowy z Jungkook'iem. A ja boje się słowem odezwać.
Czy to milczenie z jego strony to dobra wiadomość czy jednak wręcz przeciwnie?
Kurcze nie wiem co mam myśleć o tej sytuacji.
Jungkook odważył się na takie posunięcie, a przecież zerwaliśmy...
Nawet nie wspomniał o tym co zdarzyło się wcześniej...

Dobra pierdole. Kończe myśleć nad tym i dojadam obiad.
Wychodze na górę i ogarniam się do w miare normalnego stanu.
Tak, ja dopiero wstałam.

Szłam ulicą. Dziś był ciepły dzionek. Słoneczko świeciło, ptaszki śpiewały, ludzie wkurwiali sie naokoło i takie tam.
Nagle poczułam ręce na swoich oczach.

- Jungkook deklu, wiem że to ty!

Zza pleców wyskoczyl mi Taehyung.
- Aha -pokazał na mnie palcem - Wiedziałem że do siebie wróciliscie -powiedział szczerząc się.

Prychnęłam.
- Wcale nie -ominęłam chłopaka i ruszyłam chodnikiem przed siebie.

Chłopak szedł obok mnie.

- Młody strasznie się o Ciebie martwił, gdy byłaś w szpitalu. Nie był sobą takim jak zwykle.

Przewròciłam oczami.
- Szkoda że się wczesniej o mnie tak nie martwił..

Chłopak potrapał się po karku.
- Wiem że między wami była spina ale Kook nie chciał...

- Ty wiesz o co w tym wszystkim chodziło?

Chłopak ścisnął usta w wąską linike.
- Poniekąd... ale nie chce nic mówić Kook ma ci to wszystko sam wyjaśnić.

Prychnęłam.
- Aha. Dobra wiesz wracam do domu sorka -przytuliłam chłopaka i skierowałam się w przeciwną stronę.

Kiedy doszłam do domu przy itwartej bramie zobaczyłam Junkook'a. Trzymał mały bukiet kwiatów.

Gdy tylko znalazłam się bliżej niego podarował mi kwiaty z uśmiechem.
Wiem że moja mina natomiast była zupełnie inna.
Rzuciłam kwiaty na ziemie daleko od siebie.
Chłopak spojrzał na bukiet a później na mnie.

- Myślisz że jeden mały bukiet i bedzie po sprawie?

- Słuchaj..

- Wiem że sie o mnie martwiłeś, wiem to było słodkie dziękuje. Ale to nie przesłania tego co zdarzyło się wcześniej. Mój wypadek nie wymazał mi pamięci, nie licz na to.

Ominełam chłopaka.

Poczułam szarpnięcie za nadgarstek, a następnie jego ciepłe usta na swoich...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro