Rozdział 27 - "Masz to zakończyć..."
~Liam~
Rysowałem kolejny projekt wieżowca, który dołączę do swojej teczki na studia architektoniczne, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Byłem tym naprawdę zdziwiony, bo nikogo się nie spodziewałem. Rodzice zostali na kolejnym, nocnym dyżurze, a April była nieugięta na moją propozycję. Było mi przykro, że nie mogliśmy spędzić razem czasu. W szkole ciągle musieliśmy się ukrywać, jedynie w naszych czterech ścianach puszczały nam hamulce, a to podobało mi się najbardziej. Codziennie wyrywałem kartki z kalendarza, odliczając dni do zakończenia roku szkolnego. Wtedy April przestanie być moją nauczycielką i chociaż jeden problem odejdzie w zapomnienie. Z nadzieją, że jednak moja kobieta zmieniła plany albo zgubiła tego cholernego detektywa, poszedłem otworzyć drzwi. Oniemiałem, gdy zobaczyłem przed sobą Leilę.
- Leila? Co tu robisz? - odezwałem się zaskoczony.
- Mogę wejść? - zapytała z uśmiechem. - Nie zajmę ci dużo czasu.
Wpuściłem ją do środka i zaprosiłem do salonu, mimo że miałem dziwne przeczucie. Czułem, że ta rozmowa nie będzie miła.
- O co chodzi? - zapytałem zniecierpliwiony. Byłem ciekawy powodu jej wizyty, gdybym tylko wiedział... Na pewno nie wpuściłbym jej do środka.
- Dlaczego jesteś taki spięty? - westchnęła. - Przecież się przyjaźnimy.
Przyjaźń między nami była pojęciem względnym. Zakochała się we mnie, bo według niej byłem inny niż reszta chłopaków w szkole, a ja odrzuciłem jej uczucie. Kochałem April już, gdy pierwszy raz zabrakło mi języka w gębie. Zapomniałem wtedy, o co mnie pytała. Uśmiechnęła się do mnie i bum, stało się. Przepadłem do końca życia.
- Do rzeczy, Leila. Nie za bardzo mam teraz czas - oznajmiłem poirytowany.
- Jeśli czekasz na April, to raczej nie przyjdzie - zaskoczyła mnie. - Wiem o was, znam wasz sekret. Nagrałam was dzisiaj w auli. Nie wierzę, że odrzuciłeś mnie dla niej. Zdajesz sobie sprawę, że to jest nasza nauczycielka? W dodatku ma męża, a sypia ze swoim uczniem.
Zmroziło mnie. Byłem przekonany, że uda nam się dotrzymać tej tajemnicy aż do zakończenia roku szkolnego. Nie wcześniej, nie później. W dzień zakończenia, miałem publicznie przyznać się do uczuć, jakimi darzyłem April. Nie chciałem, nawet myśleć w jakim ona była teraz stanie, jeśli Leila już z nią rozmawiała. Byłem ciekawy, czego oczekiwała za milczenie. Musiałem chociaż spróbować dla dobra April oraz swojego. Zostało tak niewiele do końca, a los postanowił podkładać nam kłody pod nogi.
- Czego chcesz? - warknąłem.
Leila zaśmiała się głośno.
- Wiesz, że takie samo pytanie zadała mi nasza nauczycielka kilka minut temu? - spojrzała na mnie kpiąco. - Naprawdę wolisz jakąś starą babę ode mnie? - zapytała, jakby z niedowierzaniem.
- Tak, wolę ją - powiedziałem zły. - Powiedz, czego chcesz za milczenie i wynoś się.
- Masz to zakończyć - wzruszyła ramionami. - Niczego więcej nie chcę. Skoro ja nie mogę cię mieć, to ona tym bardziej.
- A co, jeśli tego nie zrobię? - zapytałem z wahaniem. Domyślałem się odpowiedzi, ale musiałem to usłyszeć na własne uszy. Mieć tą pewność i przekonanie.
- Jutro nagranie z waszymi amorami trafi do dyrektora i dopilnuję, żeby każdy w naszej szkole to zobaczył. Oboje będziecie skończeni, dobrze się zastanów - założyła nogę na nogę.
Wstałem z fotela, na którym siedziałem. Chodziłem w kółko po salonie, ciągnąc z frustracji swoje włosy. Byłem w pułapce. Nie mogłem zerwać z April, bo za bardzo ją kochałem i nie chciałem ranić tak, jak robił to jej mąż. Z drugiej strony, jeśli tego nie zrobię, wszyscy się o nas dowiedzą, a teraz było zdecydowanie za wcześnie. Musiałem wybrać mniejsze zło. April była dla mnie najważniejsza, dlatego decyzja okazała się być całkiem prosta.
- Nie zerwę z nią - zacisnąłem szczękę. - Możesz iść z tym nagraniem, gdziekolwiek chcesz. Ja zawsze wybiorę ją, bez względu na konsekwencje.
Leila była w totalnym szoku. Nie dowierzała, że naprawdę to powiedziałem. Ja też nie mogłem w to uwierzyć, bo zdawałem sobie sprawę z tego, jaką burzę wywoła to nagranie. W Melbourne wszyscy będą mówić tylko o tym, więc mąż April na pewno o wszystkim się dowie, ale nie pozwolę jej skrzywdzić. On już nigdy nie zrobi jej krzywdy. Ona nigdy na to nie zasługiwała. Może nie znałem jeszcze szczegółów, ale to, co mi powiedziała, w zupełności mi wystarczyło.
- Przesłyszałam się, prawda? - sapnęła. - Ty naprawdę wybrałeś tą staruchę! Przecież ona jest od ciebie starsza o siedem lat, jest naszą nauczycielką, ma męża! Czy ty postradałeś zmysły?! Obudź się, Liam!
- Rób z tym nagraniem, co chcesz. Nie obchodzi mnie to, a teraz wyjdź stąd! - spojrzała na mnie zaskoczona. - Wynoś się, kurwa!
Leila wzdrygnęła się, po czym wstała i ruszyła w kierunku przedpokoju. Dopiero wtedy zorientowałem się, że nie byliśmy sami. W wejściu do salonu stali zaskoczeni rodzice, którzy biali, niczym kartki papieru na mnie spojrzeli. Chyba, jak miało się sypać wszystko, to dosłownie wszystko. Czekała mnie kolejna, trudna rozmowa.
Moja mama potrzebowała najwięcej czasu, żeby się uspokoić, bo aż dwie godziny. Ojciec jakoś bardziej spokojnie przyjął do wiadomości, że jego syn wdał się w romans ze swoją nauczycielką od biologii. Co więcej, nie zamierzał studiować medycyny, a architekturę. Jego kochanka miała męża, który się na nią znęcał, a jego syn się nią zaopiekował i obdarował miłością. Ani trochę nie dziwiłem się temu, że byli w szoku. To było zbyt wiele informacji, jak na jeden raz, ale chociaż przed nimi nie musiałem się już kryć z uczuciami do April.
- Chryste, dziecko - moja mama wyglądała na przerażoną. - Ty z nią spałeś.
- Przecież dobrze o tym wiedziałaś - wzruszyłem ramionami.
- Tak, ale nie miałam pojęcia, że jest twoją nauczycielką - westchnęła. - Dziecko, przecież wasz związek jest nielegalny, zakazany.
Spuściłem wzrok na swoje palce, bo wiedziałem, że miała rację, ale... Cholera! Czy ona nigdy nie była zakochana?!
- Kochasz ją, synu? - zapytał ojciec.
- Jak diabli, jest dla mnie najważniejsza na świecie - uśmiechnąłem się. - Nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Oboje spojrzeli na siebie, po czym westchnęli. Przez kilka minut żadne z nas się nie odezwało. Miałem nadzieję, że nas zaakceptują i spróbują nam pomóc z Leilą oraz mężem April. Po upływie dziesięciu minut z zegarkiem w ręku, przytulili mnie, a zaraz potem zapewnili o chęci pomocy, a przede wszystkim o wsparciu. Lepszych rodziców nie mogłem sobie wymarzyć, mimo że kiedyś różnie między nami bywało.
~April~
Ze łzami w oczach weszłam do domu, w którym na szczęście nie było ani Scott'a, ani jego kochanki. Mogłam w samotności wziąć prysznic, przez co moje łzy zmieszały się z kroplami ciepłej wody. Zaczął boleć mnie żołądek i nawet się nie obejrzałam, a pochylałam się nad sedesem. Zwróciłam wszystko, co miałam w żołądku, czyli nic. Z nerwów ostatnio jadłam coraz mniej. Umyłam zęby, ubrałam piżamę, a potem położyłam się na sofie, totalnie wykończona fizycznie i psychicznie. Zasnęłam.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zmarszczyłam brwi, patrząc na elektroniczny zegarek. Wskazywał godzinę 21.30, więc albo Scott, albo Emma powinni być już w domu, dlatego nawet nie ruszyłam się, żeby otworzyć. Niestety, dzwonek nie ustępował. Z westchnieniem wstałam z sofy, po czym podeszłam do drzwi. Zobaczyłam przed sobą swojego byłego chłopaka - Paul'a. Zaskoczona jego wizytą, zaprosiłam go do środka.
- Scott'a jeszcze nie ma - ziewnęłam. - Pewnie szwenda się gdzieś z Emmą.
- Scott zaraz tutaj będzie - oznajmił zdenerwowany. - Nie mamy czasu, musisz się spakować.
- Paul, ale ja nigdzie nie jadę - potrząsnęłam głową.
- Posłuchaj, on już wie - spojrzałam na niego przerażona. - Wie z kim go zdradzasz, zaraz tutaj będzie.
- Jak się dowiedział? - zapytałam przerażona.
- Przyszła do niego jakaś twoja uczennica. April, on cię zabije, jest wściekły - przełknęłam głośno ślinę. - Nie mamy czasu, zabierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
Kiwnęłam głową i zamierzałam biegiem udać się na górę, ale w tym samym momencie usłyszałam, jak auto Scott'a z piskiem opon podjeżdża pod dom. Później usłyszałam tylko trzask drzwi od samochodu, a zaraz potem do domu wszedł mój mąż z bronią w ręku. Nawet na mnie nie patrząc, strzelił kilka razy do Paul'a.
Pisnęłam przerażona, kiedy jego ciało opadło bezwiednie na podłogę. Miałam problemy z oddychaniem, wszędzie było pełno krwi. Upadłam na kolana przy jego ciele, próbując go ratować, ale było już za późno. Zabił go na moich oczach. Podszedł do mnie i spojrzał na mnie z góry. Moje ciało trzęsło się z ogarniającego mnie strachu. Tak jeszcze nigdy się nie bałam.
- Zabawę czas zacząć, kochanie - uderzył mnie z pistoletu w twarz.
Zapadła ciemność.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Cześć, kochani 😙
Mimo, że źle się czuję, napisałam dla was kolejny rozdział 😙 Jest chyba pierwszym, który naprawdę mi się podoba 😄 A wy co myślicie? Co wydarzy się dalej?
5 komentarzy = next jutro!
Kocham was i do następnego 💓💕💗💖💝💞💟
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro