Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16 - "Pragnę cię, April..."

~April~

    Jadąc swoim samochodem do domu, układałam w głowie to, co miałam zamiar powiedzieć Scott'owi. Przez ostatnie dwie godziny wciąż do mnie dzwonił, kiedy ja odstawiałam szopkę przed rodzicami mojego ucznia, z którym wdałam się w romans. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Oboje z Liam'em musieliśmy być naprawdę ostrożni, aby nasze słabości nie wyszły na jaw. Z dnia na dzień wyrzuty sumienia odchodziły w zapomnienie, a zastępowało je poczucie bezpieczeństwa oraz szczęście. Resztki zdrowego rozsądku mówiły, żebym wycofała się, dopóki nie zaszło to aż tak daleko, ale było już za późno. Zaczynałam uzależniać się od Liam'a Payn'a.

Weszłam do domu z konkretnym nastawieniem: uderzy mnie, nie stawiaj się. Po tych wszystkich dniach, tygodniach i latach przyzwyczaiłam się do tego. Ściągnęłam w przedpokoju kurtkę oraz buty, po czym poszłam do kuchni. Moje nogi były niczym z waty. Bałam się, z resztą jak zwykle. Akurat do strachu nie potrafiłam się przyzwyczaić. W takich chwilach nachodziła mnie tylko jedna myśl: czy uderzy mnie na tyle mocno, aby mnie zabić? O tym myślałam za każdym, jego cholernym uderzeniem.

- Gdzie byłaś tyle czasu? - zapytał nad wyraz spokojnie. Siedział przy stole, nawet na mnie nie patrząc.

- Po godzinach udzielam korepetycji - odpowiedziałam szczerze.

- Pytałaś mnie o pozwolenie?! Bo jakoś sobie, kurwa, nie przypominam! - spojrzał na mnie wściekle.

Dopiero wtedy rzuciła mi się w oczy butelka whisky, którą zdążył opróżnić już do połowy przed moim powrotem do domu. Jego rozwiązaniem na wszystkie problemy stał się pieprzony alkohol niż rozmowa ze swoją żoną.

- Nie miałam wyjścia - wyszeptałam. - Jeśli bym się nie zgodziła, straciłabym pracę.

- Gówno mnie to interesuje! Masz wracać do domu tak, jak zwykle! Przyjeżdżam do swojego domu, zmęczony po całym dniu użerania się z kryminalistami i jedyne czego od ciebie oczekuję, to jebany obiad! Nawet tego nie potrafisz zrobić?! Mam cię dosyć! Jesteś nic nie wartą imitacją kobiety, rozumiesz?! - z ledwością wstał z krzesła, na którym siedział.

Może jego słowa już nie powinny robić na mnie wrażenia, ale zawsze osiągał nimi swój zamierzony efekt. Łamał mnie, a ja stawałam się coraz słabsza. Bałam się, że pewnego dnia po prostu nie wytrzymam i zakończę to piekło. W moich oczach pojawiły się łzy, które tak bardzo lubił oglądać. Napawał się moją słabością, wykorzystywał ją.

- Rozwiedźmy się - zaproponowałam. - Oboje się ze sobą męczymy, nie widzisz tego?

- Powiedziałem: nie! - wrzasnął. - Mnie się nie zostawia! Prędzej cię zabiję niż oddam innemu! Rozwiedziemy się wtedy, kiedy ja będę tego chciał! Na razie musisz zapłacić za to, że już drugi raz zabiłaś moje dziecko!

Głowa zaczynała pękać mi od jego wrzasków. Nie miałam. co się z nim kłócić, gdy był w takim stanie. Nawet, jeśli nic nie pił i tak mógłby mnie uderzyć, przecież nie raz miały miejsce takie sytuacje. Powinnam teraz udać się do sypialni i zamknąć w niej, aby nie musieć znosić jego ciężkiej ręki na moim ciele, jednak czułam, że tym razem nie mogłam się wycofać tak, jak zwykle to robiłam.

- To nie była moja wina! - podniosłam głos. - Lekarz wszystko mi powiedział! To ty jesteś chory i twoje cholerne plemniki! Najlepiej całą winę zwalić na mnie, bo jesteś większy i silniejszy, tak?! Mam dosyć bycia twoim workiem treningowym! Powinieneś iść się leczyć! Nie mogę uwierzyć, że jeszcze niedawno cię kochałam! - pokręciłam głową.

Scott był wyraźnie zaskoczony moim wybuchem. Z wrażenia ponownie usiadł na krześle. Sama byłam w szoku. Jeszcze nigdy, w takim stopniu nie odpyskowałam swojemu mężowi. Schował twarz w obu dłoniach, a zaraz potem usłyszałam jego szloch. Wielki pan Rain płakał? Moje wargi niebezpiecznie zadrżały, bo... Cholera! On nigdy przy mnie nie płakał.

- Nie kochasz mnie? - spojrzał na mnie oczami pełnymi łez, jakby nie dowierzając w moje słowa.

- Jak mogłabym kochać takiego potwora? - spuściłam wzrok na podłogę. - Naprawdę wiele znosiłam przez ostatnie lata, ale koniec z tym. Po prostu koniec - oznajmiłam, po czym nie czekając na jego reakcję, wbiegłam po schodach do sypialni, gdzie się zamknęłam.

Siedząc skulona pod drzwiami, słyszałam jego krzyki, odgłosy tłuczonego szkła oraz szuranie mebli. Wpadł w totalną furię, a nawet histerię. Dopiero po dwóch godzinach się uspokoił i zapewne zasnął z wycieńczenia. Ja sama zasnęłam chwilę potem. Śnił mi się Scott, kiedy zaczęliśmy się spotykać. Byłam wtedy taka szczęśliwa. A teraz? Teraz marzyłam, aby ktoś w końcu obudził mnie z tego koszmaru.

~Liam~

    Następnego dnia, April nie mogła skupić się na naszej lekcji biologii. Wciąż gdzieś odpływała myślami. Kilka razy Niall - dokładnie ten sam Niall musiał ją poprawiać, bo myliły się jej informacje, które chciała nam przekazać. Martwiłem się, ponieważ ewidentnie było widać po niej, że miała jakieś kłopoty. Nadal nie zapomniałem o jej rzekomym wypadku oraz siniakach. Postanowiłem porozmawiać z April zaraz po zakończeniu lekcji, aby zostać z nią sam na sam. Po upływie dłużących się minut, w końcu usłyszałem upragniony dźwięk dzwonka. Zacząłem się jak najwolniej pakować, żeby zostać jako ostatni w klasie z moją ulubioną nauczycielką.

- Liam, co ty się tak guzdrasz? - obok mojej ławki pojawił się Louis wraz z Niall'em. - Właśnie zaczęła się przerwa na lunch.

- Mam coś do załatwienia - spojrzałem ukradkiem na April, ale moi kumple i tak to zauważyli.

- Czy to "coś" ma długie nogi, cycki takie, że... - zatkałem dłonią usta Niall'a, żeby przypadkiem nie powiedział za dużo. Była w pewnym sensie moja i nie chciałem, aby ktoś mówił o niej w ten sposób.

- Stąpasz po cienkim lodzie, stary - Louis poklepał po ramieniu Niall'a, który z tym swoim głupim uśmiechem spojrzał na mnie, a zaraz potem na April.

- Wypad - popchnąłem ich w stronę drzwi.

Opierali się, jak tylko mogli, ale po kilku sekundach obaj byli już za drzwiami. Kiedy miałem już odwrócić się w stronę zaskoczonej April, drzwi otworzyły się z rozmachem, ukazując moich przygłupich kumpli. Mieli przyklejony do twarzy ten rodzaj uśmiechu, że już wiedziałem... Zaraz powiedzą coś, za co będę musiał przepraszać kobietę mojego życia.

- Liaś, pamiętasz naszą ostatnią lekcję zakładania gumki? - Niall prawie zwijał się ze śmiechu, słysząc Louis'a. - A i jeszcze jedno! Pamiętaj... Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu... - zaczął imitować ruchy jak przy stosunku, a ja miałem ochotę spalić się ze wstydu.

Zatrzasnąłem im drzwi przed nosem, po czym je zakluczyłem, zanim jeszcze Niall dodałby coś od siebie. Miałem nadzieję, że April niczego się nie domyśliła. Tak, miałem dwadzieścia lat, a jeszcze nigdy nie uprawiałem seksu. Z tego powodu często byłem ofiarą żartów moich kumpli, którzy w odróżnieniu ode mnie, zmieniali dziewczyny jak rękawiczki. Natomiast ja czekałem na tą jedyną i chyba w końcu znalazłem.

Z wyraźnym wahaniem odwróciłem się w stronę April, która patrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami. Szlag! Domyśliła się! Zabiję Louis'a, jak tylko stąd wyjdę. Bałem się, że nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Każda dziewczyna doszukiwała się we mnie jakiegoś problemu.

- Przepraszam cię za nich - przygryzłem wargę. - Louis plecie, co mu ślina na język przyniesie. To był taki żart...

- To wcale nie jest powód do wstydu - uśmiechnęła się do mnie lekko. - Poza tym, to nie moja sprawa - na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce.

- Nie przeszkadza ci to, że ja nigdy nie... - urwałem, bo nawet wstydziłem się dokończyć.

- Jestem twoją nauczycielką, Liam - odparła. - Informacja, że jesteś prawiczkiem nie wpłynie na twoją ocenę z biologii.

- A na naszą relację? - w sekundę znalazłem się tuż przed nią. Reagowała na mnie tak, jak powinna. Zaczęła stawać się nerwowa, jej oddech przyspieszył oraz za wszelką cenę unikała mojego wzroku.

- A... A ma - my jakąś relację poza szkołą? - zająknęła się uroczo.

- Chyba muszę pani, co nieco przypomnieć - wyszeptałem przy jej rozchylonych ustach.

- Na co jeszcze czekasz? - przygryzła wargę, przez co już nie potrafiłem nad sobą zapanować. Złączyłem nasze usta w kolejnym, zakazanym pocałunku.

Od razu zarzuciła mi ręce na moją szyję, a ja złapałem ją za pośladki, unosząc do góry. Posadziłem April na biurku, nie przestając jej całować. Nareszcie spełniały się moje fantazje z nią w roli głównej. Rozpalała mnie do czerwoności. Pragnąłem zarówno jej ciała, jak i duszy. Chciałem, aby stała się moją częścią. Temperatura w klasie znacznie wzrosła, tak samo, jak pragnienie, żeby zerwać z niej ubranie. W moich spodniach zaczynało brakować miejsca, ale April bardzo szybko przerwała ten rozkoszny moment.

- Nie możemy tego zrobić tutaj - wydyszała z trudem, zaciskając dłonie na moich ramionach. Była tak samo podniecona, co ja. - Poza tym, to będzie twój pierwszy raz - przypomniała mi. - Nie powinieneś tego robić z nauczycielką.

- Zapomnij o tym - wyszeptałem tuż przy jej szyi. Zadrżała. - Pragnę cię, April. Nie mogę przestać o tobie myśleć - wyznałem. - Chyba cię kocham.

Spięła się, ale zaraz rozluźniła pod wpływem mojego dotyku. Działałem na nią kojąco, z czego bardzo się cieszyłem.

- Gdzie byłeś przez całe moje życie? - zapytała ze łzami w oczach.

- Czekałem na ciebie - wyszeptałem, po czym znowu pocałowałem jej słodkie usta.

Teraz moim największym marzeniem było, żeby mnie pokochała, bo już nie wyobrażałem sobie życia bez nauczycielki od biologii, której kilka tygodni temu nienawidziłem.
Wszystko się zmieniało, a to dopiero początek...

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Cześć, kochani 😙
Wiem, że długo nie było rozdziału, ale każdy może domyślić się jakiś jest powód: szkoła. Potrzebowałam tygodnia, aby na nowo przyzwyczaić się do wstawania rano oraz tej całej nauki i tak dalej. Wróciłam do dawnego rytmu, sprzed wakacji i dlatego rozdziały będą pojawiały się teraz częściej 😙😘😚
Kocham was 💓💕💖💗💝💞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro