26. Nasz dom Lou
- Nie możecie po prostu powiedzieć czemu jedziemy do Holmes Chapel? - Toby siedział na tylnych siedzeniach, ponieważ Louis uparł się żeby już prowadzić auto.
- Odpowiedź jest prosta, ja z mamą chcemy trochę czasu dla siebie, a dziadkowie tęsknią za wami - alfa spojrzał na najstarszego syna w lusterku - I nie, nie zmienimy zdania, bo chcesz pospać dłużej w łóżku.
- Mam szesnaście lat, mogłem zostać w domu. Babcia była u nas długo ostatnim czasem, to nie było tak dawno - przewrócił oczami.
- Toby - Harry skarcił mocno syna, swoim typowym matczynym głosem - Musisz się cieszyć z każdej chwili z dziadkami, rozumiesz?
- Kocham ich naprawdę - bronił się - Po prostu chciałem się wyspać.
- Było szybciej iść spać - rzucił Maison.
- Cicho siedź smarku - uszczypnął bok brata, zaraz się uśmiechając zadowolony na jego pisk.
- Mam się zatrzymać i was rozdzielić? - warknął Louis, chcąc uspokoić synów - Chcemy dojechać do dziadków w jednym kawałku.
- Przepraszam tato - Maison od razu wielkimi oczyma spojrzał na rodzica.
- Tak, nie będziemy już... - Toby mruknął pod nosem - Mamo?
- Tak Toby? - omega odwróciła się lekko, spoglądając na tylne siedzenia.
- Bo zawsze jesteście z tatą tacy tolerancyjni, skąd się to wzięło? - od dawna zastanawiał się nad tym - Wiesz mamo, to że alfa z alfą jest w związku, czy omega z omegą.
- Miłość to miłość Toby - uśmiechnął się brunet - Nikt nie powinien wtrącać się w to kogo kochamy, przynajmniej w kwestii natury czy płci. Bo czasem miłość potrafi zaślepić, ale to inna sprawa.
- Jak się poznaliście z tatą? - tym razem wtrącił się Maison, mocno wsłuchany w rozmowę.
- Mama niechcący została przydzielona do mnie do pokoju w akademiku, nie miała wyboru. Albo zostać ze mną albo wynająć sobie pokój lub mieszkanie, a to nie są tanie rzeczy, więc została ze mną - uśmiechnął się mówiąc to i spojrzał na moment na męża.
- Dość szybko się sprawy między nami rozwinęły, po trzech miesiącach znajomości się połączyliśmy - brunet ułożył dłoń na udzie alfy i ścisnął ją dość mocno - A blisko wiosny dowiedzieliśmy się o Tobym.
- Chcieliście w ten sposób mi przekazać, że jestem wpadką? - rzucił najstarszy szczeniak, z wyraźnym rozbawieniem.
- Przeważnie szczeniaki są wpadką - Louis nie powstrzymał swojego drugiego języka.
- Lou! - Harry skarcił męża.
- Jestem szczery - tłumaczył się - Lena nie była, to mogę powiedzieć na pewno.
- Lena była długo planowana - brunet mimo wszystko przyznał - Ale to nie oznacza, że naszych synków kochamy mniej, bo tak nie jest.
- Oczywiście, że tak. Kochamy każdego z was tak samo mocno - Louis od razu poparł słowa partnera.
Podróż stała się milsza, kiedy dzieciaki pytały o ich młodości i to, jak zostali małżeństwem z trójką, cóż, na razie trójką szczeniaków. To dało dorosłym uczucie nostalgii. Uwielbiali wspominać te czasy, chociaż mieli kilka cięższych chwil.
Nim się obejrzeli znaleźli się w Holmes Chapel, które nie zmieniło się nic, a nic od ich ostatniej wizyty.
- Bądźcie grzeczni dla dziadków, dobrze? Weekend szybko minie - Harry ucałował czoła swoich szczeniaków, nawet jeśli Toby się na to lekko skrzywił.
- Dobrze - Maison pokornie odpowiedział za resztę rodzeństwa, trochę dłużej trzymając się swojego taty.
- Kochamy całą waszą trójkę - Louis po wypadku czuł potrzebę ciągłego przypominania o tym.
- Kochamy mamę i tatę - Lena dołączyła się do przytulasa.
Toby po chwili zastanowienia, pożegnał się z rodzicami jeszcze uściskiem i Louis doskonale poczuł, jak ten wdychał przez chwilę jego zapach, ale nic nie powiedział, wiedząc że to jest bardzo delikatne.
Zaraz małżeństwo opuściło dom i skierowali się do auta. Louis wpisał w nawigację odpowiedni adres i pokazała im się lekko ponad godzina drogi do celu.
- Szczeniaki chyba też są podekscytowane - Harry poprawił pasy i położył dłonie na brzuszku - Przez to, że jest ich dwójka, to już czuję jak się poruszają.
- Pewnie biorą trochę emocji od ciebie - stwierdził szatyn, ruszając spod domu teściów.
- Pewnie tak - wypuścił lekki oddech - Jedziemy zobaczyć dom w wymarzonym miejscu dla mnie. Nie myślałem, że tego dożyję.
- A jednak, jesteśmy bliżej tego niż kiedykolwiek wcześniej - alfa miał wyśmienity humor od kiedy umówili się na oglądanie domu.
- Mam tylko nadzieję, że obejdzie się bez żadnego większego remontu - jego dłoń przeniosła się na udo alfy.
- Właściciel mówił, że odnowione jest. W sensie ściany są pomalowane świeżo na biało. Jest wykończona kuchnia i łazienki, a reszta pomieszczeń jest zupełnie pusta - wyjaśnił.
- Dzieciaki ucieszą się na możliwość przyszykowania pokoi pod siebie - Toby nieraz prosił o przeprowadzkę gdziekolwiek, aby tylko mieć swój własny kąt.
- Też mi się to podoba - skinął alfa - Też będziemy mogli sami ogarnąć swoją sypialnię. Wiem, że jesteś tym podekscytowany.
- Może troszeczkę - uniósł kąciki ust - Tak trochę bardziej niż troszeczkę. Dobrze, że masz wolne i będziemy mogli razem nad tym pracować. Mam cię w domu jak jeszcze nigdy i nawet nie wiesz, jak bardzo to kocham.
- Jestem teraz najszczęśliwszy na świecie Harry, mając was tyle przy sobie - wyznał Louis - Nawet nie chce wracać szybciej do pracy, nie myślę o tym.
- Mógłbyś to wykorzystać i spróbować sam swoich sił, wiem jak bardzo marzyłeś o własnym sklepie - napomknął nieśmiało - Byłbyś wtedy swoim szefem.
- Może pomyśle o czymś, bardziej internetowym - zastanawiał się - Ale mam na to jeszcze moment. Do tego będę rozmawiał z moim szefem jeszcze. Jak już będę miał taką potrzebę i chęci.
- Rozmawiał z szefem? Na jaki temat? - przekrzywił lekko głowę, uważnie słuchając alfę.
- Odnośnie przeprowadzki i mojej pracy - odprowadziła prosto - Mam jeszcze masę zaległego urlopu do wykorzystania. Do tego chyba chciałbym pracować zdalnie jeśli byśmy się dogadali - rozmyślał - Jestem otwarty na wiele.
- Lou, kochanie, ale masz jeszcze miesiące wolnego do tego - przypomniał starszemu - No może oprócz przeprowadzki.
- Wiem, wiem. Ale mimo wszystko muszę zapewnić wam dobre warunki. W zdrowy sposób, spokojnie Harry, bez nadgodzin - od razu zaznaczył.
- Jak zaczną się nadgodziny, to zrobi się upierdliwy Harry, tak tylko przypominam - uśmiechnął się lekko - Chcę męża przy sobie, a nie w jakiejś firmie.
- To jest mój zamiar - pokręcił głową - Dlatego praca zdalna byłaby świetna, mógłbym mieć was na wyciągnięcie ręki. Gabinet, regularne godziny pracy i tyle.
🐾🐾🐾🐾
Dom okazał się tym idealnym, a co jeszcze dziwniejsze, jego ułożenie przypominało te ze śpiączki Louisa, tylko miało więcej pokoi oraz przestrzeni.
- Teraz jestem niepewny - powiedział Harry, opierając się plecami o bujawkę ogrodową.
- Co? Czemu? - zmarszczył czoło Louis - Czego nie jesteś pewny?
- Bo kocham ten dom, a mówiłem że nie chcę większych remontów, a spodobała mi się myśl poddasza jako naszego raju - wyciągnął na przód dolną wargę.
- Cholera, to byłoby dobre - alfa spojrzał na budynek - Ciekawy jakie to byłyby koszty - Louis nawet nie wahał się w rozważaniu tego.
- Nie wiem, ale zakochałem się w tej myśli - mieli chwilę sam na sam na decyzję, a agentka nieruchomości poszła pogasić światła.
- To co? Jest nasz? Mam odczucie, że nie możemy tego zostawić. To jest nasz dom, ten prawdziwy, który będzie do końca życia - był pewny jak nigdy.
- Nasz dom Lou - powtórzył za mężem - Nie może zyskać innych właścicieli.
- W takim razie spróbuje się utargować coś, to uda nam się te pieniądze włożyć w nasz strych - uniósł kącik ust.
- Działaj alfa dla swojej rodzinki - przyciągnął Louisa do pocałunku.
Louis mocno zaangażował się w negocjacje i udało mu się, mieli kasę na ich wymarzony strych. Agentka umówiła się z nimi na sporządzenia pełnej dokumentacji za kolejne kilka dni, a oni mieli przelać zaliczkę, która została ustalona.
Teraz pozostała im tylko rozmowa z dziećmi na ten temat, a z tym mogło być różnie.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro