25. Szczenię musi być blisko taty.
Louis też w końcu dogadał się z Zaynem, który miał sam przyjechać, aby mogli przegadać sytuację. Malik raczej domyślał się, że Tomlinson wie o jego związku. Rozmowa była pełna emocji, a Zayn nawet popłakał się i obaj nawet porozmawiali na temat tego nieszczęsnego wypadku, jaki obaj dzielili mniej czy bardziej.
- Kto by się spodziewał, że to tak się skończy? Harry mówił, że miałeś złamaną nogę - przypomniał sobie Louis.
- Miałem, ale już wszystko wróciło do normy - uniósł swoją stopę w górę - Nawet nie wiesz, jak dobrze wykorzystaliśmy ten czas z Liamem, kiedy nie mogłem się ruszać - zawsze był otwarty w tych sprawach, co nie do końca podobało się Louisowi.
- Chyba wolałbym nie wiedzieć - pokręcił głową - Harry jeszcze wspominał, że planujecie razem zamieszkać.
- Tak, no wiesz. Szczenię musi być blisko taty - uniósł lekko brew, dzieląc się nową informacją z najlepszym przyjacielem.
- Nie... Nie mówisz poważnie? - uchylił usta, nie spodziewając się takiej informacji ze strony przyjaciela.
- To ten czas Louis, nie chcę zostać sam do końca życia, tak samo ma Lee - przyłożył dłoń lekko do brzucha - Najgorzej to wyzbyć się nawyków, ale Liam mi pomaga. Chcemy też wyprowadzić się nad morze gdzieś.
- Musimy spotkać się wszyscy i pogadać - powiedział poważnie - Chce się wyprowadzić do Liverpoolu, na przedmieścia gdzieś bliżej morza. Moglibyśmy być sąsiadami - wygadał przyjacielowi swój mały plan.
- Ooo, to byłoby cholernie dobre - sięgnął po swoją herbatę i upił łyka - Jeszcze raz przepraszam, że ci nie mówiłem, ale bałem się zapeszyć. Wzdychałem do niego przez lata Lou.
- Przecież sam ma studiach namawiałem cię, żebyś dał mu szansę - przewrócił oczami - Próbowałem sam was zeswatać, ale nie wyszło.
- Ale nie chciałem zapeszać dla siebie i niego Louis! - szturchnął przyjaciela - Zwłaszcza, że Liam jak Harry przez chwilę myślał że jesteśmy razem.
- Boże, kolejny - jęknął - Wiesz ile mi zajęło przekonanie Harry'ego, że między nami nic, a nic nie ma.
- Dobrze, że nie wiedzą o naszym pijackim wybry...
- Pijackim co? - z dłoni Harry'ego wypadł telefon i wielkimi oczyma przyglądał się Zaynowi, a chwilę potem mężowi.
- Zayn - syknął - To było przed studiami... Nie ma o czym mówić.
- Lepiej, żeby nie było, bo inaczej Zayn będzie wrogiem numer dwa tego domu - pochylił się po telefon i zaraz usiadł obok partnera, aby zaznaczyć swoje terytorium.
- Poważnie, jednorazowy wybryk po skończeniu szkoły w Donny, obaj byliśmy potem tym zmieszani - Louis przyjmował chętnie zapach męża.
- I nigdy o tym nie mówiliście, a przypominam Lou, jesteśmy siedemnaście lat razem - ułożył wygodnie dłoń na jego udzie - Och i gratulacje ciąży Zayn.
- Sam zdążyłem o tym zapomnieć, dopóki Zayn nie przypomniał mi - przewrócił oczami szatyn.
- Dzięki Harry - Malik uśmiechnął się.
- Czuć od ciebie naprawdę silnym szczeniakiem, alfa? - dopytał.
To było piękne, jak Harry po swoich kilku ciążach zdobył wiele doświadczenia na ten temat.
- Prawdopodobnie tak, daje mi rano jak na razie mocno do wiwatu - skrzywił się - Nudności są nieznośne.
- Będziemy mieli szczeniaki w podobnym wieku, zabawne - mruknął Louis.
- W sumie też fajnie, bo nasze maluszki będą miały kompana - to wydawało się bardzo dziwne - A czemu Liam z tobą nie przyjechał, też stęskniłem się za tym ogromnym misiem. No co? Zawsze go tak nazywałem.
- Chciałem pogadać z Zaynem, wiesz w cztery oczy - odparł Louis - Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Ale musimy spotkać się we czwórkę, w sprawie przeprowadzki.
Harry bardzo zainteresował się tym tematem i wszedł głębiej w ich rozmowę, uwielbiając myśl przeprowadzki.
🐾🐾🐾🐾
Badania kontrolne Louisa, idealnie zbiegły się z dniem kolejnej wizyty u ginekologa Harry'ego, ale na szczęście były w innych godzinach. Alfa z dnia na dzień czuł się coraz lepiej. Męczył się szybko, ale był w stanie robić w domu większość rzeczy, które mogły odciążyć Harry'ego.
Cieszył się, że wybudził się z tej cholernej śpiączki. Teraz rozumiał, że to drugie życie, było jego idealnym snem podczas śpiączki, gdzie naprawiał ich błędy z młodości i nie tylko.
- A pamiętasz, jak Toby'ego nie mogłem karmić przez kolejne tygodnie? To zawsze kończyło się płaczem, ale nie poddawałem się - rozmawiali, czekając na swoją kolej.
- Pamiętam to zbyt dobrze - wzdrygnął się - Dużo płaczu jak nie Toby'ego to twojego.
- Chyba jeden gorszych czasów naszego życia - przejechał dłonią po brzuchu - Nasze mało idealne życie, ale za nic bym niczego nie zmienił. No może oprócz twojego wypadku.
- Ja bym zmienił kilka rzeczy, ale nie jest jeszcze na niektóre za późno - powiedział trochę tajemniczo - Ale cieszę się, że jesteśmy razem w tym miejscu.
Usłyszeli trzask drzwi i to była ich kolej. Wstali ze swojego miejsca, a dłoń Louisa wylądowała na boku ciężarnego.
- Dzień dobry Pani Dixon. Tym razem przychodzę z mężem - Harry powiedział ciepłym głosem znajomą lekarkę.
Ta co przyjmowała ich przy pierwszych ciążach, niestety była już na emeryturze.
- Dzień dobry Harry, śmiało siadajcie - zachęciła ich - Już kończę wypełniać dokumenty po poprzednim pacjencie. Powiedz mi jak się czujesz?
- Odrobinę lepiej, mogę przyznać - przeciągnął partnera w stronę wolnych krzeseł - Już nie tracę przytomności i nie jest mi tak samo słabo, jak wcześniej.
- To dobra wiadomość - odłożyła dokumenty i wzięła teczkę z nazwiskiem Tomlinson - Chyba miało to związek z sytuacją osobistą, co? Albo jeden ze szczeniaków jest mocną alfą.
- Raczej sytuacja osobista, od kiedy mam męża w stu procentach, jakby wszystkie złe objawy odeszły - dzielił się swoimi przeżyciami ostatnich tygodni.
- Czyli obecność alfy działa na ciebie najlepiej, dobrze żeby przy bliźniaczej ciąży był jak najwięcej. Każda taka ciąża jest tą zwiększonego ryzyka - przypomniała.
- Przez najbliższe miesiące nie opuszczę boku Harry'ego pani doktor, o to nie ma co się martwić - Louis sam przyłożył dłoń ochrończo do brzuszka młodszego.
- Bardzo mnie to cieszy - uśmiechnęła się - Zmierzymy ciśnienie i potem zapraszam na wagę.
- Lou - Harry powiedział prosząco, a alfa prędko wstał za partnerem i złapał jego dłoń podczas badania ciśnienia.
- Już, za chwilę będzie po wszystkim - obiecywał - Mój dzielny mąż - pamiętał jak ciężkie za każdym razem było mierzenie ciśnienia.
Brunet wziął głęboki oddech i spoglądał w kompletnie inną stronę, kiedy kobieta wyjęła urządzenie.
- Trochę za wysokie, ale domyślam się że przy tym stresie to dość niemiarodajne - podsumowała lekarka - Zapraszam na wagę.
Tu już burnet poradził sobie bez problemu. Stanął na wadze i zaraz spojrzał na towarzyszące mu osoby.
- Znowu przytyłem dwa kilo!
- To dobry wynik przy bliźniakach - odparła kobieta - Niektóre omegi mają tendencję do przybierania kilogramów w ciąży, a tu jest to regularne jak na razie.
- Przestałem wymiotować tak często na szczęście i mogę być spokojny o moje maluchy - zszedł z wagi - Będziemy mogli usłyszeć dziś serduszka? Louis jeszcze ich nie słyszał.
- Oczywiście, zapraszam na kozetkę. Zaraz zobaczymy jak się rozwijają maleństwa - wskazała znane już Harry'emu miejsce.
Brunet zaraz wylądował na odpowiednim miejscu, z podwiniętą koszulką i z zsuniętymi lekko spodniami. Louis za to zajął miejsce obok.
- I uwaga zimny żel - wylała trochę na brzuch bruneta i zaczęła szukać szczeniaków, które szybko pojawiły się na monitorze - Dziś bardzo ładnie się ułożyły do badania.
- Chcą pokazać się tacie - wyszczerzył się, ściskając dłoń alfy - Nie płacz mi tylko proszę.
- To nie takie proste Harry, widzę je pierwszy raz. A do tego jest ich dwójka na raz - pociągnął nosem, jego mąż znał go zbyt dobrze.
- Ale zaraz będziemy razem płakać i pani doktor będzie miała tu problem - próbował wziąć siebie samego w garść.
- Spokojnie, płaczące alfy w tym gabinecie to nic nowego - zażartowała ona - Tu mamy szczenię „a", a tutaj jest szczenię „b". Oba maluchy rozwijają się prawidłowo.
Obaj mężczyźni ponownie po tylu latach przeżywali intensywnie sytuację nowej ciąży. Jakby to była ich pierwsza, choć mieli już trójkę dzieci.
🐾🐾🐾🐾🐾
Louis całymi dniami potrafił szukać domów w okolicach Liverpoolu, a nie było to łatwe zadanie, mając wyobrażenie tego co chciał. A do tego szukał dwóch domów, które miałyby być niedaleko siebie. Jeden większy dla nich i mniejszy dla Zayna i Liama.
To było dosłownie niczym życiowy cel. Nie chciał zawieść na tym stopniu. Harry nawet, który pracował z domu zwracał mu na to uwagę i wyciągał go na ich minimalny ogródek.
- Mam wrażenie, że każdy dom ma coś nie tak - westchnął, starając się uspokoić - Potrzebujemy dużego domu i gotowego do wprowadzenia się.
- To prawda, nie ma tu czasu na remonty - opadł obok alfy - A mogę na chwilę ja? - wyciągnął dłonie w stronę laptopa.
- Śmiało, proszę - podał omedze urządzenie z otwartą stroną, gdzie były nieruchomości w Liverpoolu.
- Zaraz świeże oko tutaj się pobawi - mruczał pod nosem, wyciągając lekko koniuszek języka i naciskając co chwila coś na klawiaturze.
- Nie chciałbym płacić dodatkowej kasy agentowi nieruchomości, wolałbym to włożyć w dom - mruknął - Nie sądziłem, że to będzie takie ciężkie.
- Bo nie dajesz sobie z tym odpocząć Lou - tym razem to jego wzrok był mocno skupiony na ekranie.
- Bo chciałbym się przeprowadzić, dopóki nie masz problemów z chodzeniem czy bólów kręgosłupa - wyjaśnił - Jeszcze i tak trzeba będzie pogadać z dziećmi.
- To zostawiam tobie. Zwłaszcza z Tobym, masz na niego większy w... O cholera, spójrz - Harry przeniósł urządzenie na kolana Louisa - Ten dom.
Louis zmarszczył czoło, do złudzenia był podobny do tego domu, który wymyślił sobie w czasie śpiączki. To było szalone, ale nie mógł wyrzucić z siebie tego wrażenia.
- Trzeba go zapisać... Albo nie - sięgnął po telefon - Zadzwonię od razu, zapytam o niego i czy wie o jakimś innym domu w okolicy.
- Kto wie o jakiś innym domu w okolicy? - Louis za szybko szedł ze swoimi myślami, przez co Harry nie rozumiał w stu procentach.
- Chodzi mi o właściciela tego domu, czy ktoś w okolicy ma mniejszy dom dla Liama i Zayna - wybrał numer i przyłożył telefon do ucha.
Louis zawsze działał szybko, kiedy miał do tego okazję, ponieważ nie chciał być stratnym i czekanie czasem nie było aż tak dobre jak mogłoby się wydawać. Alfa odszedł od młodszego, aby omówić szczegóły z właścicielem, który odebrał za pierwszym razem telefon, czuł że to ich szansa.
Czuł na sobie ciężki wzrok Harry'ego, a on właśnie wstępnie ich umówił na obejrzenie domu, które miało się odbyć za kilka dni.
- Jedziemy w przyszły weekend do Liverpoolu, obejrzeć ten dom. Dzieciaki zostawimy u mamy Anne - usiadł ponownie koło męża.
- Najpierw z nimi pogadamy, czy po tym? - w zielonych oczach coś pięknie błysnęło.
- Jak myślisz, że powinniśmy? Nie chce chyba siać zamętu, zanim nie obejrzymy domu - powiedział swoje zdanie.
- Może masz rację, nawet dużo racji w tym. Obejrzymy dom i jeśli będzie to to, będzie nas czekać rozmowa z szczeniakami - przyciągnął Louisa do pocałunku, ale odsunął go od siebie, żeby nie zaszło to za daleko.
- I jest drugi dom ulicę dalej, właściciel wyśle mi numer telefonu, a ja prześlę do Zayna - wyjaśnił, po czym ponowił pocałunek.
- Brzmi jak sen, to nie jest sen? Ostatnio wszystkie moje marzenia zaczynają się spełniać - zarzucił ramiona na jego kark.
- Nie sen - uszczypnął lekko omegę w biodro, dla droczenia się - No uszczypnąłem cię dla pewności - widział wzrok bruneta.
- Kocham cię głupku - przewrócił lekko oczami - Nie zmieniasz się kompletnie z wiekiem.
- Kocham cię też, jestem wiecznie młody przecież, tak samo jak mój mąż. Czas jest dla ciebie cholernie łaskawy - powiedział poważnie.
- Och gdybyś tylko był kompletnie zdrowy, to pokazałbym ci jak młody jestem - ścisnął mocniej ręce.
- Przecież wszystko ze mną w porządku Harry, miałem kontrole, jestem na dobrych torach, będę mógł zaraz zacząć ćwiczyć - słowa męża ostudziły trochę jego zapał.
- Jesteś pewien, że masz przyzwolenie do intensywnego kochania męża? - próbował wyciągnąć najważniejsze dla nich w tym momencie informacje.
- Z lekarzem tego nie konsultowałem, ale czuję się na siłach - mówił pewny siebie - Tęsknie za tobą również pod tym aspektem.
- Możemy spróbować, ale jeśli choć chwilę poczujesz się źle, mów. Nie chcę aby coś się stało przez nasz uniesienie - zsunął jedną dłoń i splótł ich palce, nim pociągnął Louisa w stronę górnego piętra.
- Obiecuję, że od razu powiem - czuł motylki w brzuchu, na możliwość kochania się z mężem.
Przedostali się do sypialni i Louis niczym wygłodniały wilk zaczął zdejmować rzeczy z ciała męża, ustami dając szczególną uwagę opuchniętym, małym piersią. Harry cicho pojękiwał, odchylając lekko głowę do tyłu, a dłoń zaciskając na biodrze partnera, kiedy ta większa alfy podążała po całej wypukłości brzucha.
- Jesteś piękny - jego oddech już był zdecydowanie przyspieszony względem normalnego - Twoje ciało z naszymi szczeniętami jest najbardziej pociągające na świecie.
- Kochasz mnie takiego widzieć - mówił z ściśniętym głosem, na ślepo starając się zsunąć spodnie Louisa - Pełnego twoich szczeniąt, jakbyś oznaczył mnie na kolejne miesiące.
- Uwielbiam - współpracował z omegą, dzięki czemu jego spodnie zaraz leżały na podłodze, koło innych ciuchów.
Louis zaraz zaprowadził ich do łóżka, po drodze zdejmując kolejne rzeczy. Tego dnia kochali się, jakby to był pierwszy raz, wolno ale z ogromną dozą chemii oraz czułymi słówkami szeptanymi w czasie trwania stosunku.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro