2. Nie powinniśmy mieć razem pokoju.
Kolejny dla Was!
Pierwszy rozdział chyba przypadł Wam do gustu i mamy nadzieję, że stanie się tak z całym ff ☺️
Głowa Louisa bolała niewyobrażalnie, obrócił się na łóżku szukając dłonią swojego męża. Nawet jeśli się kłócili, wykorzystywał fakt że rano nie byli do końca przytomni i przytulał się do niego. Tym razem jego dłoń trafiła na brzeg łóżka, co było wyjątkowo dziwne. Do tego miał dziwnie mało miejsca, co było niemożliwe. Specjalnie z Harrym zamówili je na wymiar, aby dzieciaki czasem mogły z nimi spać w razie koszmaru, czy potrzeby zapachów rodziców.
A teraz?
Teraz, wyraźnie spał na czymś co przypominało mu łóżko jednoosobowe. Co gorsza taki okropny materac kojarzył tylko ze studenckich czasów.
Oprócz głowy, czuł ból praktycznie całego ciała. To mu przypomniało, że był u Zayna i kiedy szli po kolejną butelkę alkoholu spadli ze schodów. To momentalnie go rozbudziło, otworzył oczy i usiadł na łóżku. Musiał zamrugać parokrotnie, aby jego wzrok się wyostrzył.
Pokój, w którym się znajdował przypominał jego stary akademik, to nie był stanowczo ani jego dom ani salon Zayna. Wokół panował mocny bałagan, a walizka, z którą przyjeżdżał z domu rodzinnego stała wypakowana tylko w połowie.
Coś zdecydowanie nie grało.
Wziął głęboki oddech i zaczął szukać jakichkolwiek śladów upadku. Jego ciało obleciał strach, kiedy spostrzegł brak tatuaży na swojej skórze. Jego ręce były puste.
Poderwał się z łóżka i poszedł do małej łazienki, gdzie powinno wisieć malutkie lustro na ścianie. Nie mylił się, było ono na swoim miejscu. Podszedł i spojrzał w odbicie. To był on, stanowczo... Tylko o te kilkanaście lat młodszy.
Co tu się działo?! Przecież nie mógł się cofnąć w czasie, prawda?
Jego włosy były dłuższe niż aktualnie trzymał, a do tego wyglądał szczuplej. To wszystko było dziwne i nie potrafił pojąć tego swoim umysłem.
Usłyszał trzask drzwi, upadek walizki i potem ciała, a następnie znajomy jęk.
Harry.
To był jego Harry. W taki sposób się poznali, kiedy ten ze swoją niezdarnością upadł na wejściu, przy ich poznaniu.
Czyli był na drugim roku studiów, przynajmniej to sobie uświadomił w tamtym momencie. Prędko wyszedł z łazienki, aby znaleźć bruneta na podłodze.
- Hej? Wszystko w porządku? - Louis zwrócił uwagę chłopaka.
Nie miał czasu na panikowanie, jeśli w dziwny sposób, cofnął się w czasie i miał drugą szansę ze swoim ukochanym, miał zamiar ją wykorzystać.
- Umm. H-Hej, chyba tak - młoda omega zaczerwieniła się intensywnie, próbując się pozbierać.
- Musisz mi wybaczyć za bałagan, nie spodziewałem się towarzystwa tutaj - od razu się tłumaczył.
- To nic, ale... Um, jesteś alfą... Nie powinniśmy mieć razem pokoju, to jakaś pomyłka - nozdrza Harry'ego szybko się poruszały, aby upewnić się co do zapachu Louisa.
- Och, to w zasadzie prawda - Louis musiał udawać zaskoczonego.
Dokładnie pamiętał, że zabrakło miejsc w akademiku, a w jego pokoju było ostatnie, kłótnia z kierownikiem akademika skończyła się na tym, że Harry albo mógł zostać z nim w pokoju, albo sam sobie załatwić zakwaterowanie bez zwrotu zaliczki.
- Musimy to komuś powiedzieć - był przerażony.
Ale cóż się dziwić? Był młodą, niezwiązaną omegą.
A oni... Oni połączyli się przez nagłą ruję Louisa, przez co Harry później trochę się obwiniał, że mógł wyczuć wcześniej, na szczęście to wypracowali, a Louis od początku miał ogromną sympatię w Stylesie.
- Możesz zgłosić to na dole w recepcji - zaproponował - Oni załatwiają wszystkie sprawy związane z mieszkaniem i przydzielonymi pokojami.
Ten pokiwał mocno głową, wyraźnie słuchając jego słów.
- A jak się nazywasz? Muszę wiedzieć przy wyjaśnianiu sprawy - przekrzywił lekko głowę.
- Louis Tomlinson - bez wahania odpowiedział - Możesz zostawić tu rzeczy, żeby się z nimi nie kręcić. Będzie ci wygodniej.
- Dziękuję - uśmiechnął się, a małe wgłębienia w policzkach ukazały się, mimo sytuacji - Ja jestem Harry Styles, mimo całej sytuacji... Miło cię poznać.
- Ciebie również, naprawdę miło - oddał uśmiech - Już liczyłem, że nie będę mieszkał przez kolejny rok zupełnie sam.
- Przepraszam, może jest pomyłka i jakiś alfa ma taki sam problem co ja - próbował pocieszyć Louisa, łapiąc za klamkę od drzwi.
- No jasne, powodzenia - rzucił.
Zdążył zapomnieć jak uroczy i niepewny Harry był w przeszłości. Jego włosy były zdecydowanie za krótkie, a ramiona czyste, bez ani jednego obrazka. Rysy twarzy nie tak mocne, jak to zapamiętał.
Nie miał też tych uroczych boczków, które pozostały mu jako dodatki po ciążach. Tak samo wydawał się o wiele za drobny. Teraz to widział, po tylu latach razem, kiedy obaj wypracowali swoje bardziej zdrowe ciała.
Przestawił walizkę bruneta pod ścianę, uśmiechnął się na nalepkę z jego danymi na jej tyle. To było takie typowe, to samo robił ich dzieciakom, kiedy te wyjeżdżały gdzieś.
W sumie, pamiętał nawet moment, kiedy Harry siedząc na jego udach, wpisał nowe dane nalepki, świeżo po ich ślubie, przed tym jak jechali na swój miesiąc miodowy.
To były naprawdę miłe wspomnienia, nie miał pojęcia czemu on i Harry przestali je przywracać najczęściej jak się dało.
Siedział na swoim łóżku, próbując się cały czas oswoić z sytuacją, do tego zastanawiał się czy zacznie życie od początku tutaj czy to jakiś cholerny sen.
Trzask drzwi, sprawił że się wzdrygnął. Uniósł wzrok i zobaczył czerwonego ze złości Harry'ego.
- Jednak będę twoim współlokatorem - wypuścił z siebie.
- Nie martw się, jakoś damy sobie radę - Louis od razu zaczął od pocieszania Harry'ego.
- Musimy, nie stać mnie na wynajem mieszkania - zielone oczy posmutniały, a Louis przypomniał sobie jak Harry miał wtedy zły kontakt z rodzicami.
- Domyślam się, że nie ma kompletnie nic wolnego? - musiał ostrożnie dobierać słowa i to o czym mówił.
- Nic, a nic - wyciągnął na przód dolną wargę i powoli podszedł, a potem opadł na swoje łóżko. Nawet nie zwracał uwagi na panujący bałagan w całym pomieszczeniu.
- Damy radę Harry, akademik jest w porządku, nie musisz się martwić - próbował ukoić chociaż lekko nerwy zielonookiego.
- Po prostu... Potrzebuję chwili - opadł plecami na materac i sapnął w głos, przymykając zaraz powieki.
🐾🐾🐾🐾🐾
Louis postarał się ogarnąć na ile był w stanie, jego ubrania nie walały się wszędzie, a walizka znalazła miejsce w szafie, co było i tak szybkie jak na ilość dni, którą był w akademiku. Widział jak Harry wszystko starannie sobie rozłożył na swojej połowie pokoju.
W pomieszczeniu pojawiło się też kilka roślin, które nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie, produkowały im tlen. Tak samo w łazience pojawiło się zdecydowanie więcej kosmetyków czy produktów do ciała i włosów. Chociaż Louis nie mógł tego porównywać do ilości rzeczy jaką mieli przy trójce dzieci w różnym wieku.
Cholera, tęsknił za ich łobuziakami, już nie wspominając o dotyku Harry'ego, czy ich czułościom. Czuł się... Zmieszany w całej tej sytuacji. Nie raz miał ochotę zaczepić go, kiedy się mijali czy łapał się na tym, że chciał po prostu wejść do łazienki, kiedy brunet był w środku.
To przecież nie było niczym dziwnym, te rzeczy szły naturalnie... A teraz Louis musiał pilnować, aby nie spieprzyć na samym początku. Nie chciał się bawić z przeszłością. A może raczej przyszłością?
Równie zabawne było pierwsze spotkanie Zayna po obudzeniu się w akademiku. Na początku Louis przeszedł obok niego bez słowa, a dopiero kiedy ten krzyknął za nim zorientował się, że to przecież jego przyjaciel. Tylko w młodszej wersji i bez zarostu oraz oczywiście części tatuaży.
- Co to było stary, naprawdę się tak obraziłeś za tę trawkę? Przecież obiecałem ci, że więcej jej nie zapalę - Malik fuknął, łapiąc tempo alfy.
- Nie, nie chodzi o trawkę - pokręcił głową - Dużo się po prostu dzieje, nie zauważyłem cię.
- Albo się próbujesz tłumaczyć, albo masz serio to na myśli - nie był do końca pewien co jest prawdą.
- Mam serio to na myśli - westchnął i zszedł na bok, zatrzymując się, aby nie przeszkadzać innym w przechodzeniu przez korytarz.
- W takim razie co cię gryzie? - ułożył dłonie na klatce piersiowej, był bardzo niezależną omegą.
- Mam współlokatora, jest omegą - wyjaśnił i westchnął, nie mógł wszystkiego na raz wyrzucać z siebie, do tego Zayn nie miał pojęcia o jego orientacji w zasadzie.
- Och! To w sumie... Dobrze dla ciebie, a może nie, w zależności czy ci się podoba - rozgadał się z humorem.
- Jest chłopakiem - od razu zaznaczył - Na razie się poznajemy, nie było innego miejsca w akademiku dla niego.
- I co z tego? Jesteś alfą, możesz lubić dwa rodzaje omeg - zmarszczył brwi na słowa Tomlinsona - Chyba że wolisz te żeńskie...
- Raczej nie... - podjął spontanicznie szybciej decyzje o podzieleniu się tym z Malikiem.
- W końcu to powiedziałeś na głos - objął alfę, aby mu dodać otuchy - No dalej, opowiedz mi o tym chłopaku.
- Jest z pierwszego roku, bardzo porządny i trochę niezdarny - zaśmiał się na wspomnienie jego wejścia do pokoju - I w zasadzie tyle na razie.
- Twoje oczy się błyszczą, podoba ci się - stwierdził z uśmiechem - Będę trzymał kciuki, aby to było wzajemne!
- Zayn... - Louis miał ochotę się zaśmiać na głos, jednak ich mała rozmowa została przerwana.
- Cześć Lou - znana mu brunetka pojawiła się tuż przed nim - Zauważyłam cię i zastanawiam się, kiedy w końcu zaprosisz mnie na randkę. Czekam na to od pierwszego roku.
- Nie widzisz, że jest on zajęty mną? Halo, Calder nie jestem jakiś duchem - Malik cieszył się, że wciąż obejmował swojego przyjaciela. Obaj nie trawili tej dziewczyny.
- Szczegóły - bawiła się swoimi włosami - Pytam się Louisa o coś, nie ciebie. Powinieneś dać nam spokojnie porozmawiać.
- Nie Eleanor. Nigdzie z tobą nie zamierzam pójść i nie pójdę, nie jesteś dla mnie czymś wyjątkowym. Plus lekceważysz mojego przyjaciela - mówił wolno i cięższym tonem głosu, aby ta widziała, że miał swoje słowa na myśli.
- Lepiej przemyśl to dobrze - sięgnęła do jego ramienia - Nie pożałujesz, kiedy gdzieś razem wyskoczymy. Mój numer masz, wiem to - puściła mu oczko i poszła dalej.
Louis chwycił za nasadę swojego nosa, a kątem oka zobaczył Harry'ego, który był o dziwo naprawdę niedaleko, jednak nie na tyle aby to słyszeć. Nie zauważył go wcześniej.
Brunet siedział na krześle i stukał coś na swoim tablecie, a jego postawa była lekko zgarbiona, jakby chciał schować się przed całym światem. Pamiętał jak ten był zamknięty w sobie, wtedy zrobił wszystko, aby Harry się otworzył i teraz miał zamiar po raz kolejny o to zawalczyć.
Przeprosił Zayna i ruszył w stronę Stylesa, nie miał planu w głowie, po prostu nie chciał go widzieć tak smutnego.
- Hej, mogę się dosiąść? - spytał typowo grzecznościowo, chociaż miał zamiar dosiąść się tak czy inaczej.
- Och Louis, cześć... Jasne - chłopak wyprostował się od razu i lekko uśmiechnął w stronę alfy.
- Coś tam ciekawego masz? - spojrzał lekko w ekran tableta.
- Notatki, powtarzam sobie - wzruszył lekko ramionami, rumieniąc się na taką uwagę.
- Pilny student od samego początku? Tylko brać z ciebie przykład - droczył się lekko.
- Och przestań - jęknął cicho - Przy takim natłoku pracy, wątpię aby mi się udało być tak... Systematycznym.
- Na pewno dasz radę, skoro już teraz się tak zaangażowałeś - chrząknął, doskonale pamiętał ile czasu omega spędzała w bibliotece.
- Och nie musisz udawać, wiem że będzie mi brakować czasu na to - machnął ręką na słowa Louisa.
- Może trochę? - zaśmiał się - Pierwszy rok nie jest najłatwiejszy na świecie.
- A potem następne - zachichotał, a mały uśmiech zawitał na jego wargach.
Mieli mały progres.
🐾🐾🐾🐾🐾
Spodziewaliście się takiego obrotu zdarzeń?
Kola 💚💙💚💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro