Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

16. Jak mogłeś Louis?



- Harry?! - Louis był w lekkim szoku, widząc biało-rude stworzenie ocierające się o jego nogi - Co w naszym domu robi kot?

W jego głowie momentalnie pojawiło się wspomnienie tego cholernego kota, na którego się wtedy nie zgodził.

- Właściwie to, znalazłem go na ulicy, byłem już z nim u weterynarza... - brunet wymieniał powoli, dość niepewnym tonem głosu.

- Wiesz, że nie możemy sami decydować o takich rzeczach? To mieszkanie jest wynajęte - przypomniał omedze.

- A co jeśli oni się zgodzili Lou? - doskonale się przygotował na powrót partnera.

- Dzwoniłeś do właścicieli już? Domyślam się, że się zgodzili skoro on tutaj jest... - odłożył swój plecak i zdjął kurtkę.

- Właśnie tak Lou - obserwował uważnie ruchy swojego męża.

- I co ja mam ci powiedzieć? - westchnął, w głowie znając już swoją decyzję, szczególnie pamiętając jak bardzo przybity był Harry, po tym jak nie zgodził się.

- Że się zgadzasz i nasza rodzina się powiększy o zwierzaka - wyciągnął pod koniec naprzód dolną wargę.

- Za bardzo cię kocham, nie mam serca powiedzieć nie - był zbyt miękki jeśli chodziło o Harry'ego.

- Najlepszy partner! - zawołał młodszy, obejmując go krótko i całując w wąskie wargi.

- Mam nadzieję, że nie będę musiał żałować tej decyzji - westchnął, spoglądając na kociaka.

Dusty miałknął, patrząc na niego, zaraz ponownie ocierając się o jego nogi.

- Zobacz, on już cię kocha - Harry rozczulił się.

- Nie obiecuje mu wzajemności - zdjął buty i poszedł umyć ręce, potrzebował wziąć Toby'ego w ramiona, bardzo się za nim stęsknił.

- Teraz moja warta nauki, dobrze że już jesteś w domu i mogę zająć się tym! - usłyszał głos męża, a później lekki trzask drzwi.

- To jak Toby? Czas taty i synka - poprawił chłopca w ramionach - Będę żałował tej decyzji?

Szczeniak zaśmiał się w ramionach ojca, zaraz układając pulchne rączki na jego policzkach.

🐾🐾🐾

Mieli masę obowiązków, ale dawali sobie radę. Łączyli studia i opiekę nad Tobym, lepiej niż wcześniej to sobie wyobrażali. Czas mijał bardzo szybko, a ich chłopiec bardzo szybko rósł, co dorosłych czasem przerażało.

- Oszalałeś Harry? - Louis nie potrafił uwierzyć w kwotę jaką omega dała za karmę dla kota - Przecież to majątek...

- Lou to ma dobry skład, będzie na kilka miesięcy. Wydatek duży na raz, ale się opłaca - tłumaczył mężowi, ogarniając w ich kuchni mały bałagan.

Alfa nie był do tego przekonany, do tego kot upodobał go sobie i chodził za nim krok w krok. Wystarczyło, by ten usiadł na kanapie, aby obejrzeć telewizje, a chwilę potem zwierzak był na jego kolanach. Tolerował to, ale dalej nie był zachwycony.

- Pozatym, Dusty chorował i weterynarz polecił mi tą karmę, aby nie było dodatkowych wydatków przez wizyty - kontynuowała omega, wkładając naczynia do odpowiednich szafek.

- Powinniśmy odkładać na przyszłość Harry, moi rodzice się dokładają, ale mieszkanie nie jest nasze, tylko wynajmowane, a przyjdzie czas na kupienie czegoś - przypomniał omedze - Przypominam ci, że pobraliśmy się i mamy wspólne konto.

- Doskonale o tym wiem, że mamy wspólne konto Louis - zmarszczył złowrogo brwi - Plus nasi rodzice nam pomagają, nie zapominaj. Plus mam stypendium. To jednorazowy wydatek Louis.

- Jednorazowy teraz, zaraz wyskoczy coś innego i tak ciągle - przewrócił oczami.

- Louis to nasz kot, Zgodziłeś się na niego - zatrzasnął szafkę i przybliżył się do męża - Idę na zajęcia, a ty się uspokój - ucałował policzek partnera i przeszedł do pokoju, w którym miał zawsze zajęcia.

Louis miał powoli dość tego sierściucha, miał ochotę pozbyć się go z domu. Harry byłby na niego wściekły, ale tak bardzo jak zgodził się na tego kota, tak teraz żałował.

Pozwalając swojej złości wyjść na wierzch, wybrał doskonale sobie znany numer telefonu.

- To ostatnie twoje chwile tu, sierściuchu - szepnął do Dusty.

Nie byłby w stanie wyrzucić go na ulicę, ale musiał zrobić coś w tym kierunku. W moment umówił odbiór kota, pozostało mu tylko czekać. Sięgnął po tą drogą karmę, spakował zabawki zwierzaka i wszystko pozostawił przy drzwiach wejściowych. Dobrze, że Toby spał.

Otrzymał wiadomość, a za chwilę rozległo się lekkie pukanie w drzwi.

- Wchodźcie, tylko po cichu, bo Harry ma zajęcia - otworzył drzwi - Wszystko jest przygotowane.

Toby zaczął gaworzyć ze swojego pokoiku, słysząc doskonale znajome dzięki.

- Skoczę po Toby'ego szybko - rzucił i zaraz wrócił ze szczeniakiem w ramionach - Wszystko jest dla was - skierował słowa do przyjaciół.

- Jasne, dzięki stary - Liam złapał za rzeczy, a Zayn sięgnął po kotka.

Louis nawet nie chciał sobie wyobrażać, co się stanie kiedy Harry się dowie o tym co zrobił.

- Będziemy musieli to jakoś przeżyć, co synku? Mamusia pewnie będzie bardzo zła - próbował sam się uspokoić zapachem szczeniaka.

Znowu zostali sami, a Louis zajmował się swoim szczeniakiem, aż do trzasku drzwi. Alfie zrobiło się nagle ciepło.

- Loulou, ja przepraszam. Wiem, że jesteśmy małżeństwem i zacznę z tobą częściej konsultować większe wydatki - brunet dostał się do ich sypialni - Wybacz swojemu głupiutkiemu mężowi.

Louis momentalnie wiedział, że jest w kiepskiej sytuacji. Czekała go noc na kanapie, był tego niemal pewien, jego kręgosłup go za to przeklnie.

- Harry... Ja przepraszam, ale musiałem - nie potrafiło mu to przejść przez gardło.

- Być złym na mnie? Rozumiem to, nie zachowałem się jak dobry mąż - spojrzał na ich śpiącego synka na ich łóżku.

- Nie Harry, znalazłem mu dom. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Nie potrafię żyć z kotem, myślałem że dam radę, ale jednak nie - czuł się jak mały szczeniak przyznający się mamie do winy.

- Oddałeś mojego Dusty? - zielone oczy nagle posmutniały, a w nich zabłyszczały łzy - Zrobiłeś to przeciwko mnie... Jak mogłeś Louis? Jak mogłeś!?

- Przepraszam Harry, to było za dużo. Liam i Zayn go wzięli, to dobra opieka. Będziesz mógł go widzieć - próbował jakoś wyjaśnić.

- Nie dałeś mi się z nim nawet pożegnać, nie przegadałeś tego ze mną - starał się trzymać emocje, ze względu na ich syna.

- Przepraszam! Wiem, że zrobiłem źle. Poniosły mnie emocje - nie sądził, że ich pierwsza kłótnia wyniknie przez kota.

- Wiesz co z tym przepraszam możesz teraz zrobić? Nic. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać w tym momencie - podszedł do synka i wziął go w swoje ramiona, wiedząc że ten niedługo się obudzi na pokarm.

- Naprawdę jest mi przykro, nie chcę się kłócić... - był zdesperowany na rozwiązanie tej sytuacji - Jak się ustabilizujemy to weźmiemy sobie zwierzaka, nie jestem temu przeciwny.

- Okej - wzruszył lekko ramionami i przeszedł do wyjścia z ich sypialni.

- Błagam nie mów tak bezuczuciowo Harry - serce alfy waliło jak szalone, wolałby żeby brunet na niego nakrzyczał.

- Potrzebuję chwili Louis, daj mi ją - poprosił męża, zostawiając go samego w sypialni.

🐾🐾🐾🐾🐾

Louis robił podchody do męża, nie sądził że ta sytuacja tak mocno się na nich odbije. To był tylko kot, a ich uczucie przecież było ważniejsze. Alfa wracał do domu z bukietem kwiatów, omega kochała je i miał nadzieję, że choć trochę ją złamie.

Brunet właśnie kończył zajęcia, doskonale znał jego plan. Dziś miał tylko wykłady, przez co mógł się zajmować Tobym.

Wszedł do mieszkania i zdjął kurtkę oraz buty. Wyjął kwiaty z papieru, w który zostały zapakowane dla bezpieczeństwa i szedł w kierunku salonu, gdzie powinna być omega.

I była, a w jej ramionach spokojnie leżał Toby, jedząc. Mimo powoli zmienianej diety, często potrafił wyprosić o pokarm z sutka.

- Cześć - szatyn starał się zwrócić uwagę męża - Skończyłeś już zajęcia? - upewnił się.

- Hej, tak - spojrzał na Louisa i zaraz wrócił wzrokiem do jedzącego chłopca.

- Pogadamy jak skończysz karmić Toby'ego? - poprosił.

- Okej, nie mam z tym problemu - skinął lekko głową, mając to na myśli.

Alfa poszedł z kwiatami do kuchni, aby wstawić je do wazonu i nalać wody. Chciał je dać omedze osobiście do rąk, a nie tylko pokazać że są i odstawić. Liczył, że dogadają się dziś.

Kiedy wrócił do pokoju, Harry kładł ich syna do kojca, to był ten moment, aby walczyć o wybaczenie ukochanego.

- Harry, ja naprawdę przepraszam. Z całego mojego serca. Wiem, że zachowałem się jak egoista względem ciebie i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Kupiłem ci kwiaty, wiem że je uwielbiasz, a zasługujesz na to co najlepsze. Nie wychodzę na zbyt dobrego męża jak na razie - próbował złożyć zdania spójnie.

- Obaj nawaliliśmy - powiedział w końcu Harry, patrząc wprost w niebieskie oczy - Wybaczam ci, wiem że Dusty będzie miał dobrze z Zaynem i Liamem.

- Dziękuję, nigdy więcej takiej decyzji bez rozmowy z tobą. Postaram się być lepszy, jesteśmy małżeństwem i powinniśmy podejmować decyzje razem. Kocham cię - wziął głęboki oddech, sam miał ochotę się popłakać z ulgi.

- Też cię kocham - wstał ze swojego miejsca, aby utlić męża ramionami - I piękne są kwiaty. Dziękuję.

🐾🐾🐾🐾

Kola 💙💚💙💚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro