16. Jak mogłeś Louis?
- Harry?! - Louis był w lekkim szoku, widząc biało-rude stworzenie ocierające się o jego nogi - Co w naszym domu robi kot?
W jego głowie momentalnie pojawiło się wspomnienie tego cholernego kota, na którego się wtedy nie zgodził.
- Właściwie to, znalazłem go na ulicy, byłem już z nim u weterynarza... - brunet wymieniał powoli, dość niepewnym tonem głosu.
- Wiesz, że nie możemy sami decydować o takich rzeczach? To mieszkanie jest wynajęte - przypomniał omedze.
- A co jeśli oni się zgodzili Lou? - doskonale się przygotował na powrót partnera.
- Dzwoniłeś do właścicieli już? Domyślam się, że się zgodzili skoro on tutaj jest... - odłożył swój plecak i zdjął kurtkę.
- Właśnie tak Lou - obserwował uważnie ruchy swojego męża.
- I co ja mam ci powiedzieć? - westchnął, w głowie znając już swoją decyzję, szczególnie pamiętając jak bardzo przybity był Harry, po tym jak nie zgodził się.
- Że się zgadzasz i nasza rodzina się powiększy o zwierzaka - wyciągnął pod koniec naprzód dolną wargę.
- Za bardzo cię kocham, nie mam serca powiedzieć nie - był zbyt miękki jeśli chodziło o Harry'ego.
- Najlepszy partner! - zawołał młodszy, obejmując go krótko i całując w wąskie wargi.
- Mam nadzieję, że nie będę musiał żałować tej decyzji - westchnął, spoglądając na kociaka.
Dusty miałknął, patrząc na niego, zaraz ponownie ocierając się o jego nogi.
- Zobacz, on już cię kocha - Harry rozczulił się.
- Nie obiecuje mu wzajemności - zdjął buty i poszedł umyć ręce, potrzebował wziąć Toby'ego w ramiona, bardzo się za nim stęsknił.
- Teraz moja warta nauki, dobrze że już jesteś w domu i mogę zająć się tym! - usłyszał głos męża, a później lekki trzask drzwi.
- To jak Toby? Czas taty i synka - poprawił chłopca w ramionach - Będę żałował tej decyzji?
Szczeniak zaśmiał się w ramionach ojca, zaraz układając pulchne rączki na jego policzkach.
🐾🐾🐾
Mieli masę obowiązków, ale dawali sobie radę. Łączyli studia i opiekę nad Tobym, lepiej niż wcześniej to sobie wyobrażali. Czas mijał bardzo szybko, a ich chłopiec bardzo szybko rósł, co dorosłych czasem przerażało.
- Oszalałeś Harry? - Louis nie potrafił uwierzyć w kwotę jaką omega dała za karmę dla kota - Przecież to majątek...
- Lou to ma dobry skład, będzie na kilka miesięcy. Wydatek duży na raz, ale się opłaca - tłumaczył mężowi, ogarniając w ich kuchni mały bałagan.
Alfa nie był do tego przekonany, do tego kot upodobał go sobie i chodził za nim krok w krok. Wystarczyło, by ten usiadł na kanapie, aby obejrzeć telewizje, a chwilę potem zwierzak był na jego kolanach. Tolerował to, ale dalej nie był zachwycony.
- Pozatym, Dusty chorował i weterynarz polecił mi tą karmę, aby nie było dodatkowych wydatków przez wizyty - kontynuowała omega, wkładając naczynia do odpowiednich szafek.
- Powinniśmy odkładać na przyszłość Harry, moi rodzice się dokładają, ale mieszkanie nie jest nasze, tylko wynajmowane, a przyjdzie czas na kupienie czegoś - przypomniał omedze - Przypominam ci, że pobraliśmy się i mamy wspólne konto.
- Doskonale o tym wiem, że mamy wspólne konto Louis - zmarszczył złowrogo brwi - Plus nasi rodzice nam pomagają, nie zapominaj. Plus mam stypendium. To jednorazowy wydatek Louis.
- Jednorazowy teraz, zaraz wyskoczy coś innego i tak ciągle - przewrócił oczami.
- Louis to nasz kot, Zgodziłeś się na niego - zatrzasnął szafkę i przybliżył się do męża - Idę na zajęcia, a ty się uspokój - ucałował policzek partnera i przeszedł do pokoju, w którym miał zawsze zajęcia.
Louis miał powoli dość tego sierściucha, miał ochotę pozbyć się go z domu. Harry byłby na niego wściekły, ale tak bardzo jak zgodził się na tego kota, tak teraz żałował.
Pozwalając swojej złości wyjść na wierzch, wybrał doskonale sobie znany numer telefonu.
- To ostatnie twoje chwile tu, sierściuchu - szepnął do Dusty.
Nie byłby w stanie wyrzucić go na ulicę, ale musiał zrobić coś w tym kierunku. W moment umówił odbiór kota, pozostało mu tylko czekać. Sięgnął po tą drogą karmę, spakował zabawki zwierzaka i wszystko pozostawił przy drzwiach wejściowych. Dobrze, że Toby spał.
Otrzymał wiadomość, a za chwilę rozległo się lekkie pukanie w drzwi.
- Wchodźcie, tylko po cichu, bo Harry ma zajęcia - otworzył drzwi - Wszystko jest przygotowane.
Toby zaczął gaworzyć ze swojego pokoiku, słysząc doskonale znajome dzięki.
- Skoczę po Toby'ego szybko - rzucił i zaraz wrócił ze szczeniakiem w ramionach - Wszystko jest dla was - skierował słowa do przyjaciół.
- Jasne, dzięki stary - Liam złapał za rzeczy, a Zayn sięgnął po kotka.
Louis nawet nie chciał sobie wyobrażać, co się stanie kiedy Harry się dowie o tym co zrobił.
- Będziemy musieli to jakoś przeżyć, co synku? Mamusia pewnie będzie bardzo zła - próbował sam się uspokoić zapachem szczeniaka.
Znowu zostali sami, a Louis zajmował się swoim szczeniakiem, aż do trzasku drzwi. Alfie zrobiło się nagle ciepło.
- Loulou, ja przepraszam. Wiem, że jesteśmy małżeństwem i zacznę z tobą częściej konsultować większe wydatki - brunet dostał się do ich sypialni - Wybacz swojemu głupiutkiemu mężowi.
Louis momentalnie wiedział, że jest w kiepskiej sytuacji. Czekała go noc na kanapie, był tego niemal pewien, jego kręgosłup go za to przeklnie.
- Harry... Ja przepraszam, ale musiałem - nie potrafiło mu to przejść przez gardło.
- Być złym na mnie? Rozumiem to, nie zachowałem się jak dobry mąż - spojrzał na ich śpiącego synka na ich łóżku.
- Nie Harry, znalazłem mu dom. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Nie potrafię żyć z kotem, myślałem że dam radę, ale jednak nie - czuł się jak mały szczeniak przyznający się mamie do winy.
- Oddałeś mojego Dusty? - zielone oczy nagle posmutniały, a w nich zabłyszczały łzy - Zrobiłeś to przeciwko mnie... Jak mogłeś Louis? Jak mogłeś!?
- Przepraszam Harry, to było za dużo. Liam i Zayn go wzięli, to dobra opieka. Będziesz mógł go widzieć - próbował jakoś wyjaśnić.
- Nie dałeś mi się z nim nawet pożegnać, nie przegadałeś tego ze mną - starał się trzymać emocje, ze względu na ich syna.
- Przepraszam! Wiem, że zrobiłem źle. Poniosły mnie emocje - nie sądził, że ich pierwsza kłótnia wyniknie przez kota.
- Wiesz co z tym przepraszam możesz teraz zrobić? Nic. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać w tym momencie - podszedł do synka i wziął go w swoje ramiona, wiedząc że ten niedługo się obudzi na pokarm.
- Naprawdę jest mi przykro, nie chcę się kłócić... - był zdesperowany na rozwiązanie tej sytuacji - Jak się ustabilizujemy to weźmiemy sobie zwierzaka, nie jestem temu przeciwny.
- Okej - wzruszył lekko ramionami i przeszedł do wyjścia z ich sypialni.
- Błagam nie mów tak bezuczuciowo Harry - serce alfy waliło jak szalone, wolałby żeby brunet na niego nakrzyczał.
- Potrzebuję chwili Louis, daj mi ją - poprosił męża, zostawiając go samego w sypialni.
🐾🐾🐾🐾🐾
Louis robił podchody do męża, nie sądził że ta sytuacja tak mocno się na nich odbije. To był tylko kot, a ich uczucie przecież było ważniejsze. Alfa wracał do domu z bukietem kwiatów, omega kochała je i miał nadzieję, że choć trochę ją złamie.
Brunet właśnie kończył zajęcia, doskonale znał jego plan. Dziś miał tylko wykłady, przez co mógł się zajmować Tobym.
Wszedł do mieszkania i zdjął kurtkę oraz buty. Wyjął kwiaty z papieru, w który zostały zapakowane dla bezpieczeństwa i szedł w kierunku salonu, gdzie powinna być omega.
I była, a w jej ramionach spokojnie leżał Toby, jedząc. Mimo powoli zmienianej diety, często potrafił wyprosić o pokarm z sutka.
- Cześć - szatyn starał się zwrócić uwagę męża - Skończyłeś już zajęcia? - upewnił się.
- Hej, tak - spojrzał na Louisa i zaraz wrócił wzrokiem do jedzącego chłopca.
- Pogadamy jak skończysz karmić Toby'ego? - poprosił.
- Okej, nie mam z tym problemu - skinął lekko głową, mając to na myśli.
Alfa poszedł z kwiatami do kuchni, aby wstawić je do wazonu i nalać wody. Chciał je dać omedze osobiście do rąk, a nie tylko pokazać że są i odstawić. Liczył, że dogadają się dziś.
Kiedy wrócił do pokoju, Harry kładł ich syna do kojca, to był ten moment, aby walczyć o wybaczenie ukochanego.
- Harry, ja naprawdę przepraszam. Z całego mojego serca. Wiem, że zachowałem się jak egoista względem ciebie i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Kupiłem ci kwiaty, wiem że je uwielbiasz, a zasługujesz na to co najlepsze. Nie wychodzę na zbyt dobrego męża jak na razie - próbował złożyć zdania spójnie.
- Obaj nawaliliśmy - powiedział w końcu Harry, patrząc wprost w niebieskie oczy - Wybaczam ci, wiem że Dusty będzie miał dobrze z Zaynem i Liamem.
- Dziękuję, nigdy więcej takiej decyzji bez rozmowy z tobą. Postaram się być lepszy, jesteśmy małżeństwem i powinniśmy podejmować decyzje razem. Kocham cię - wziął głęboki oddech, sam miał ochotę się popłakać z ulgi.
- Też cię kocham - wstał ze swojego miejsca, aby utlić męża ramionami - I piękne są kwiaty. Dziękuję.
🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro