11. Nie przeginaj Louis
- Wszystko dobrze mamo, mamy dużo na głowie - Louis po cichu wyszedł z pokoju i oparł się o parapet na korytarzu, który był pusty.
- I dlatego Hazza śpi w dzień, to dość niepokojące kochanie. Może trzeba z nim pójść do lekarza - trzymała dłoń na pulsie.
- Po prostu jest ambitny i potrafi zarwać nockę dla dobrych ocen, a teraz nadrabia. Potrafi wstać jak ja już zasnę - tłumaczył się kobiecie.
- Powinien mimo wszystko odpocząć, tak samo i ty kochanie - próbowała karcić swoje dorosłe szczenię.
- Jeszcze odpoczniemy mamo, mam naprawdę dobre oceny wiesz? - próbował trochę zmienić temat - Radzę sobie lepiej niż na pierwszym roku.
- Dobrze na ciebie działa związek z Harrym, miło to słyszeć. Wybrałeś sobie uroczą omegę za partnera - szczerość była słyszalna w jej głosie.
- Wiem mamo, jest najlepszy dla mnie - uwielbiał chwalić bruneta - Nawet mam na oku pracę.
- Kochanie, brakuje ci pieniędzy? Dlaczego wcześniej nie mówiłeś, możemy z tatą ci wysyłać więcej, powinieneś się skupić na nauce - nie mylił się co do reakcji kobiety.
- Mała praca, żeby mieć doświadczenie. Zajęcia mi na to pozwalają - zapewnił kobietę - Na własne wydatki mamo.
- No dobrze - opuściła dość niechętnie.
Louis jeszcze trochę porozmawiał z mamą, nim zakończyli połączenie i on spokojnie mógł wrócić do pokoju, gdzie jego Harry wciąż odpoczywał.
🐾🐾🐾🐾
Na wizytę u ginekologa poszli razem, dostali zalecenie aby pokazać się koło dziesiątego tygodnia i właśnie tak się umówili. Louis trzymał mocno dłoń omegi, starając się dawać jej wsparcie.
Obaj czuli ekscytację, chcieli zobaczyć swoje szczeniaki, poznać je choć trochę bliżej i wiedzieć jak się mają w ciele omegi.
- Dziesiąty tydzień tak? Idealny czas na usg i zobaczenie maleństwa - stwierdziła pani doktor - Zapraszam na kozetkę, proszę rozpiąć spodnie i opuścić lekko, a do tego podciągnąć materiał koszulki.
- Maleństw - poprawił Harry, dostając się na swoje miejsce - Były dwa szczeniaki widoczne na ostatnim usg.
- Podwójne szczęście - rzuciła kobieta przygotowując sobie miejsce pracy.
- I podwójna dawka roboty - Louis złapał dłoń Harry'ego w swoją i lekko ją ucałował.
- To prawda - zaśmiała się - Uwaga, chłodny żel - przechyliła butelkę i wylała trochę przezroczystej mazi na brzuch omegi.
Harry uśmiechnął się podekscytowany, ściskając mocniej dłoń Louisa. To się właśnie działo.
- Co my tu mamy? - jeździła głowicą po skórze bruneta - Tutaj mamy szczeniaczka „A" - wskazała na monitorze niewielki pęcherzyk.
- Nasz maluszek Lou - brunet niemal zapłakał, chociaż dla nich to była naprawdę niewielka zmiana.
Lekarka bez słowa dalej jeździła urządzeniem po brzuchu omegi. Wyglądała na mocno skupioną na monitorze.
- A co z naszym drugim szczeniakiem pani doktor? - Louis dopytał się.
- Nie widzę drugiego szczeniaka, sprawdzałam tak długo właśnie dlatego - wyjaśniła - Nie wiem czy panowie wiedzą, że czasem we wczesnych etapach ciąży bliźniaczej jeden szczeniak potrafi wchłonąć drugiego. Dlatego nawet lekarze często czekają z tą informacją do dwunastego tygodnia ciąży, zanim powiedzą rodzicom - starała się delikatnie przekazać informacje.
- Och, my... Tak, wiemy o takich przypadkach - uśmiech zmalał na wargach alfy.
- Moje szczenię wchłonęło drugie, tak jak ja Edwarda - Harry zapłakał.
- To całkowicie normalne i na tym etapie nie ma możliwości przeciwdziałania temu - próbowała pocieszyć przyszłych rodziców - Ale wasz szczeniak ma się bardzo dobrze. Rośnie dość szybko, chcecie usłyszeć jego serduszko?
Louis próbował nie zaśmiać się na słowa swojego partnera, był bardzo uparty w swoim zdaniu i było to urocze.
- Chcemy razem z Harrym je usłyszeć - uniósł dłoń partnera i pocałował jej wierzch - To po prostu ogromne wieści i dużo na raz.
Omega pokiwała głową, pociągając lekko nosem. Lekarka zaraz nacisnęła kilka guzików i po chwili słyszeli szybkie, nierówne bicie serduszka.
- Zdrowy szczeniak, bardzo silny - wyjaśniła - Poród przewiduje na koniec grudnia, a może zahaczy o początek stycznia. Może być różnie, ale święta mogą być gorące.
- Może urodzi się w urodziny taty, Louis jest z wigilii - brunet otarł swoje mokre policzki - To byłby naprawdę dobry prezent.
- Jest taka możliwość. Trzeba być gotowym od połowy grudnia, wtedy każdy dzień może być pod znakiem porodu - kliknęła guziki robiąc zdjęcia.
🐾🐾🐾🐾
Louis przekonał Harry'ego aby zaprosić Zayna oraz Liama, gdzieś na obiad i powiedzieć o ich powiększającej się rodzinie. Nie mogli tego dłużej ukrywać przed bliskimi. Już od jakiegoś czasu zbierali się na spotkanie, które nie było im po drodze. Jednak w końcu udało im się dobrać wspólny termin na wyjście do restauracji poza kampusem.
- Nie lubię twoich dalszych znajomych, dobrze że ich nie zaprosiłeś - Harry poprawiał swoją koszulkę, kiedy wspominał o Calvinie i Olim.
- To nie są tak bliscy znajomi, żeby mówić o tak prywatnych rzeczach - machnął dłonią.
Doskonale pamiętał jak ci traktowali Harry'ego i jak alfa był na nich wściekły. Ograniczył mocno kontakt z nimi, po tym co zrobili w przeszłości Harry'emu, zerwał z nimi znajomość całkowicie.
- Nawet nie wiesz, jak mnie to bardzo cieszy - zielone oczy lekko zabłyszczały - Powoli też przekonuję się do Zayna.
- To dobrze słyszeć - uśmiechnął się - Zayn jest w porządku, moglibyście też się zaprzyjaźnić.
- Nie przeginaj Louis - ostrzegł alfę - Małe kroczki, nie od razu skok do wody.
- Tylko zasugerowałem, nie zmuszam - uniósł dłonie w obronnym geście - Jesteście obaj omegami, pomyślałem że złapiecie kontakt.
- Może kiedyś - poprawił swoje włosy i wypuścił lekko oddech - Idziemy kochanie? Chcę już mieć to za sobą.
- Tak chodźmy - skinął i sięgnął po portfel oraz telefon.
Wyszli z akademika, po czym skierowali się wolnym krokiem do restauracji, w której umówili się z przyjaciółmi. Dziesiąty tydzień Harry'ego oznaczał, że był czerwiec i zbliżał się koniec roku akademickiego, co oznaczało że pozostały im tylko końcowe zaliczenia.
Dotarli do miłego miejsca, gdzie Liam i Zayn już znaleźli stolik na zewnątrz, co wydawało się świetnym miejscem przy słonecznej pogodzie.
Harry odpuścił na szczęście już z nauką, przez co obaj mogli skupić się na odprężeniu tego dnia, mieli tylko nadzieję że przyjaciele dobrze przyjmą informację na temat ciąży.
Przywitali się i zajęli miejsca na przeciwko nich.
- W końcu udało nam się złapać wspólny czas - podsumował Louis, układając dłoń na udzie partnera.
- Tak to jest Lou, kiedy studiuje się na kompletnie odrębnych kierunkach - brunet zauważył roześmiany, siadając w wygodniejszej dla siebie pozycji.
- W końcu, myślałem już że do końca semestru nie uda nam się złapać - rzucił Malik, brakowało mu przyjaciela.
- Sami wiedzieliśmy bardziej lub mniej w co się pakujemy - Liam miał ułożoną rękę na oparciu krzesła Malika.
- Dzień dobry, co mogę podać? - przerwała im kelnerka, która zauważyła już zajęte miejsca.
Cała czwórka zaczęła się zastanawiać nad swoimi zamówieniami, które na szczęście dość szybko padły.
- Um, ja nie jestem aż tak bardzo głodny - Harry napomknął nieśmiało.
- Jak to? - Louis momentalnie zareagował - Nie chce nawet słyszeć, masz zjeść coś porządnego. Śniadanie ledwo tknąłeś.
- Louis - Harry spojrzał znacząco na partnera, stojąc przy swoim.
- Louis daj chłopakowi spokój, pewnie się stresuje sesją - Zayn stanął w obronie omegi.
- Nie może głodować cały dzień. Śniadanie i to marne, to nie posiłek - spojrzał na Zayna poważnym wzrokiem.
- Zjem naleśniki - skapitulował Harry, ściskając dłoń Louisa, która wciąż leżała na jego udzie.
- Dziękuję - rozluźnił się - Ja wezmę makaron, carbonara.
- Ja tak samo - Liam wyrwał się ze śmieszną miną.
- Ja wezmę lasagne - zdecydował Zayn.
Kobieta spisała wszystko i obiecała, że za chwilę przyniesie wodę, o którą poprosili na początku.
Przy stoliku zapanowała chwilowa cisza, ale na szczęście nie ta z tych nieprzyjemnych.
- Macie plany na wakacje? - Liam się odezwał - Rozmawialiśmy z Zaynem i myśleliśmy, żeby pojechać gdzieś razem. Zawsze byłoby milej.
- Planujemy je spędzić w Donny z rodziną Louisa - Harry odpowiedział, zdążyli to dobrze przegadać razem.
- Na tydzień czy dwa moglibyście się wyrwać - głos Zayna był pełen nadziei.
- Musimy oszczędzać kasę Zayn, niestety nie tym razem - Louisowi było ciężko odmówić.
- Szczeniaki nie są tanie - potwierdził Harry, przyglądając dłoń do brzucha - Ale na szczęście mamy jedno.
- Szczeniak? - ciemne oczy rozszerzyły się w szoku - Jesteś w ciąży? - Malik spojrzał prosto w zielone oczy.
- Dziesiąty tydzień - potwierdził, opierając głowę na ramieniu Louisa - Mimo, że jest to niespodziewane, cieszymy się.
- To dość wcześnie - skomentowała druga omega.
- Zayn - upomniał go Liam - Gratulacje w takim razie, skoro się cieszycie to jest najważniejsze. Dacie sobie radę.
- Dzięki Liam, będziemy młodymi rodzicami i to nic złego - Louis ucałował czoło Harry'ego, a ten nieśmiało się uśmiechnął na ten ruch ze strony Tomlinsona.
- Oczywiście, że gratulujemy. Po prostu nie spodziewałem się - poprawił się Malik - Studia nie zając, nie uciekną.
- Nie planuję robić przerwy, chyba że coś się stanie - Harry pokręcił głową na słowa drugiej omegi.
- Mamy termin pod koniec roku lub na początku kolejnego - wtrącił się alfa - Ale nie wrócimy w kolejnym semestrze do akademika.
- Louis się uparł na znalezienie czegoś dla nas do wynajęcia i tak pewnie nie mamy innego wyboru - nie znał kompletnie głębszych zasad akademika, ale sam nie chciał wychowywać tam małego szczeniaka - Nasz chłopiec będzie miał najelpszego tatę.
- Postaram się być dla niego najlepszym tatą - pochylił się i pocałował skroń partnera.
- Niego? Znacie tak wcześnie płeć? - Zayn zmarszczył brwi.
- Nie, ale czuję że mam chłopca - Harry podzielił się swoim przeczuciem.
- A ja ufam przeczuciu Harry'ego - od razu podłączył się do tego Louis, kompletnie jakby zapomniał, że nie znają płci.
- Najlepszy - Harry zachichotał i ucałował policzek alfy - Więc trzymamy się myśli chłopca.
Po tym kelnerka przyniosła ich zamówienia, dzięki czemu mogli napełnić swoje brzuchy. Jedzenie smakowało dobrze, nie mogli temu zaprzeczyć.
Spędzili dobrze czas, jednak Louis prędko spostrzegł że powinni już wracać. Harry ostatnio brał często drzemki przez maluszka i doskonale spostrzegł, że ten już przysypuje.
- Chyba czas na nas - Louis wyciągnął portfel, odliczając kwotę za ich jedzenie - Dobrze było się z wami spotkać.
- Z wami też, musimy koniecznie to powtórzyć - Zayn miał na to ogromną nadzieję, tak samo i reszta.
Louis pomógł zebrać się Harry'emu i ruszyli do wyjścia z restauracji. Brunet dosłownie trzymał ciężar na swojej alfie.
- Jak ja już dobrze znam twoje godziny, jeszcze chwila i zasnąłbyś mi na ramieniu w tej restauracji - zaśmiał się lekko szatyn.
- Napełniłeś mój brzuszek to teraz masz - schował nos w jego karku - Jeśli kochasz to nie marudź.
- Kocham i to nawet nie wiesz jak bardzo - wyznał dość cicho, co było pierwszymi takimi słowami.
- Też cię kocham Lou - powiedział, a jego oczy rozbłysły mimo zmęczenia.
🐾🐾🐾🐾🐾🐾
Kola 💙💚💙💚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro