Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

  Ponad trzydziestu minut siedziałam na trawie. Byłam zapatrzona w jeden punkt na nagrobku przede mną. Westchnęłam cicho, postanowiłam się zbierać, ponieważ robiło się coraz ciemniej i chłodniej.

Na samą myśl przeszła mnie gęsia skórka. Odruchowo potarłam się po ramionach. Wstałam z ziemi i ostatni spojrzałam na wyryte imię w kamieniu. Odwróciłam się, a przede mną ukazał się Jeongguk.

- Jak śmiesz tutaj przyjść? - Zapytałam sfrustrowana.

- Była dla mnie ważną osobą, więc mam prawo - stwierdził, po czym skrzyżował ręce na klatce piersiowe.

- Była dla ciebie ważną osobą - zakpiłam - To wytłumacz mi czemu nawet jej nie odwiedziłeś w szpitalu!? - Uniosłam jedną brew.

Chłopak milczał.

- Była dla ciebie jak matka - fuknęłam zdenerwowana. - A ty nawet nie przychodziłeś do niej. Dobrze wiedziałeś, że była chora i mogła w każdej chwili umrzeć. Mogłeś mieć trochę godności! - odparłam i spojrzałam na niego.

Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Nie znasz całej prawdy - mruknął, chowając dłonie do kieszeni.

- Nie znasz całej prawdy - powtórzyłam cicho po nim poirytowana. - To może mi powiedz? - zapytałam.

On znowu milczał, przez co straciłam do niego cierpliwość.

- Jak sobie chcesz - poddałam się.

Zdenerwowana zostawiłam go samego i pokierowałam się do domu, mając nadzieję, że zdążę przed przybyciem ojca.

W domu odetchnęłam z ulgi, ponieważ zdążyłam przyjść przed rodzicielem. Pokierowałam się do swojego pokoju, gdzie usiadłam na krześle. Mój wzrok powędrował na biurko, gdzie leżało zdjęcie, które przedstawiało mnie, mamę i Jeongguka. Dobrze pamiętam ten dzień, odwiedziliśmy wtedy wesołe miasteczko, które kochałam. Uśmiechnęłam się na tamto wspomnienie. Jednak dzień później wszystko się popsuło, rodzicielka trafiła do szpitala, gdzie wykryli u niej nowotwór.

Wszyscy byliśmy przerażeni tym faktem, jednak mama się z tym pogodziła i starała się korzystać z życia.

Jednak choroba była silniejsza i po kilku miesiącach trafiła do szpitala. Na dodatek wtedy zaczął mi się psuć kontakt z chłopakiem.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos ojca. Spojrzałam na niego pytająco.

- Coś się stało? - zapytałam spokojnie.

- Tylko przyszedłem sprawdzić czy jesteś w domu - odpowiedział, a ja się trochę zdziwiłam.

Powiedział to spokojniej i wyglądał jak by się czymś martwił. Przetarłam twarz dłońmi, a następnie położyłam się na łóżku.

~*~


Następne kilka dni mijało spokojnie, z czego byłam zadowolona, ponieważ po szkole wracałam zmęczona i potrafiłam przespać resztę dnia.

Gdy wróciłam do domu, przebrałam się, po czym ruszyłam w wyznaczone miejsce. HaNa wpadła na pomysł, aby pójść do kina. Nie miałam nic przeciwko, aczkolwiek brakowało mi wyjść o kina, kiedyś chodziłam częściej.

Na miejscu spotkałam się z dziewczyną, która już kupiła nam bilety. Chciałam oddać jej pieniądze, lecz ona zaprzeczała. Westchnęłam zdenerwowana i pociągnęłam ją na stanowisko z jedzeniem.

- Ej, patrz - szturchnęła mnie ramieniem i wskazała na pobliskie fotele.

Siedział tam Jeongguk, Taehyung i Jimin. Szybko zapłaciłam, następnie stanęłyśmy koło ściany.

- Ciekawe, na jaki film idzie - zamyśliła się dziewczyna, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Idziemy? - zapytałam.

Ona przytaknęłam, a po chwili znalazłyśmy się na sali kinowej. Podczas oglądania reklam, zajadałyśmy się popcornem, przy tym śmiejąc się.

- Zjadłam prawie cały popcorn, a film się nie zaczął - jęknęłam niezadowolona.

- O żarcie się nie martw, mam zapasy w plecaku - oznajmiła, a ja się ucieszyłam na tą wiadomość.

Odłożyła pudełko i wyjęła paczkę chipsów, jakieś pocky wraz z jakimiś batonami. W pewnym momencie zaczęłam się krztusić, ponieważ do sali weszli chłopacy.

- Cholerny pech - mruknęłam zdenerwowana.

W duchu błagałam, aby usiedli gdzieś dalej, jednak jak na złość Jimin siedział obok mnie. Spojrzałam poważnie na dziewczynę obok mnie. Szybko chwyciłam za komórkę i napisałam do niej.

Yuri:  Błagam, zamień się miejscami.

Wymieniłyśmy się spojrzeniami, lecz ona zaprzeczyła.

- Będziesz coś chciała - zagroziłam jej.

Po chwili zaczął się film, więc starałam się w spokoju oglądać, nie myśląc o tym kto koło mnie siedział.

- HaNa przestać - mruknęłam, gdy pociągnięto mnie za kosmyki włosy.

- Nie wiedziałem, że mam na imię HaNa - usłyszałam męski głos, koło ucha.

Spojrzałam w lewo, a twarz Jeongguka była niebezpiecznie blisko, że odskoczyłam do tyłu.

- Co ty wyprawiasz? - zapytałam, a on wzruszył ramionami.

- Zaczynasz działać mi na nerwy, że kiedyś ci przywalę - fuknęłam.

Złapałam za swoje rzeczy, aby usiąść po drugiej stronie dziewczyny. Jednak poczułam złapanie za nadgarstek.

- Nie rób dram i mnie puść - wycedziłam przez zęby.

- Musimy potem porozmawiać - rzekł, a ja prychnęłam.  

Jednak do końca filmu nie mogłam się skupić, gdyż zastanawiało mnie, o czym chcę porozmawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro