Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

  Będąc w szkole, dziewczyna z klasy powiedziała mi, że trener mnie szukał. Na długiej przerwie wraz z HaNą ruszyłyśmy do jego pokoju, gdzie zawsze przebywał. Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam „proszę", weszłam do środka.

- O dobrze, że już przyszłaś – zaczął, będąc szczęśliwym.

- Dlaczego pan mnie wzywał? – zapytałam. Miałam nadzieje, że nie chodziło o mojego ojca.

- Chciałbym zapytać, czy nie weźmiesz udziału w zawodach, reprezentując nasza szkole – na te słowa odetchnęłam z ulgą.

- Jasne – zaczęłam, ale uświadomiłam sobie że nie wiem co na to mój rodziciel – tylko dam znać jutro – dodałam, a on przytaknął. Pewno się domyślił o co mogło chodzić.

Pożegnałam się i wyszłam z pomieszczenia. Pociągnęłam dziewczynę, po czym ruszyłyśmy na stołówkę. Zajęłyśmy wolny stolik przy oknie.

- Po co byłaś wzywana? – Wiedziałam, że HaNa należy do ciekawskich, więc w końcu by i tak o to zapytała.

- Mam reprezentować naszą szkołę w zawodach – odparłam beznamiętnie, wyciągając z plecaka śniadanie.

- A twój ojciec? – zapytała niepewnie.

- Jak się nie zgodzi, to nie musi wiedzieć, że będę brała udział – rzekłam i wgryzłam się w jedzenie.

Dziewczyna nie odpowiedziała, więc mogłam zając się moim śniadaniem. HaNa siedziała i stukała coś w telefonie, jednak jej wzrok wędrował za mnie. Spojrzałam na nią pytającą, a ona dawała dziwne znaki w moją stronę.

Zaśmiałam się z jej zachowania i chcąc nie chcąc, spojrzałam za siebie. Od razu pożałowałam tego, bo ujrzałam Jeongguka z jego znajomymi.

- Smacznego Yuri – rzekł Taehyung, a ja tylko lekko kiwnęłam głową w odpowiedzi.

- Słyszeliśmy, że bierzesz udział w zawodach – odezwał się Park i spojrzał na mnie złośliwie.

- Tak, biorę  – odpowiedziałam, udając że jestem pewna tych słów.

~*~


Siedziałam w salonie, czekając na powrót ojca. Byłam lekko spięta tym, jak mógł zareagować na moje pytanie. Gdy usłyszałam zwykłe zamknięcie drzwiami, to wiedziałam, że jest w lepszym humorze niż zawsze.

- Coś się stało? – zapytał, gdy stanęłam naprzeciwko niego.

- Tak właściwie – przeciągnęłam, udając zamyśloną. – Tak. Chodzi o to, czy mogłabym wystartować w zawodach szkolnych? – Zrobiłam maślane oczy w jego stronę, modląc się w duchu, aby się zgodził.

- Nie – odpowiedział gniewnie, a ja tylko westchnęłam. Próbowałabym go przekonać, lecz wiedziałam, że się nie zgodzi.

Kiwnęłam głową, złapałam za bluzę z krzesła i opuściłam dom. Ruszyłam w kierunku stadionu. Już z oddali było słychać krzyki grających, czy gwizdka. Usiadłam na stadionie, obok grupy dziewczyn, które były wciągnięte oglądaniem, jak drużyna piłkarska trenuje.  

~*~

- Tak, mogę wziąć udział w zawodach – odpowiedziałam trenerowi.

- To świetnie – klasnął w dłonie. – Zawody są za miesiąc, przyjdź dzisiaj po lekcjach na stadion, abyśmy mogli wybrać najlepszą czwórkę – stwierdził i dał mi jakąś kartkę w dłonie.

Naszą rozmowę przerwał dzwonek, ruszyłam do klasy na lekcję fizyki. Dosiadłam się do dziewczyny, rozpakowałam się i zaczęłam czytać ulotkę, którą dostałam.

Było na niej napisane, że to festyn wraz z zawodami międzyszkolnymi. Wszystko miało się odbywać w czasie, kiedy mój ojciec miał wyjechać, więc lepiej dla mnie.

  Po ostatniej lekcji przebrałam się w szatni wraz z dziewczynami. Gotowe pokierowałyśmy się na wyznaczone miejsce. Garstka ludzi siedziała na trybunach, a drużyna piłkarska na ławkach. Byli również inni ludzie, którzy prawdopodobnie też mieli przyjść. Zauważyłam oddaloną HaNę, więc podbiegłam do niej.

- Serio, twój tata się zgodził? – zapytała zszokowana, a ja przytaknęłam.

Nikt nie musiał wiedzieć, że nie.  

Zaczęłam wykonywać rozgrzewkę z dala od grupy dziewczyn. Gdy przyszedł trener, kazał nam dobrać się w pary. Wyszło, że zostałam sama, bo było nas nieparzyście. 

 - Ja mogę z nią pobiec – odezwał się Jeongguk do trenera, a ja patrzałam a niego zdenerwowana.

On się zgodził i kazał nam wszystkim stanąć koło startu i ustawić się. Ja z partnerem do biegu stanęliśmy na końcu.

- Co ty odwalasz? – zapytałam poirytowana.

- Po prostu chcę się z tobą – odpowiedział, po czym uśmiechnął się chytrze.

Nie dam ci wygrać.

Po dłuższym czasie, w końcu nadszedł czas na nas. Ustawiliśmy się na linii, a po usłyszeniu gwizdka, zaczęliśmy biec.

- Co już nie masz siły? – zakpił, gdy byliśmy w połowie trasy.

- Spierdalaj – burknęłam i starałam się wyjść na prowadzenie, lecz było ciężko.

Będąc na ostatniej prostej, wydawało się jak by chłopak zwalniał. 

- Co ty robisz? – zapytałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi. 

Ostatecznie, zostałam wybrana i trzy inne dziewczyny, a reszcie podziękował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro