Rozdział 37
Po tym jakie ojciec wyszedł z domu, po pięciu minutach leżeliśmy na moim łóżku.
Jeongguk gładził mnie delikatnie po plecach, a ja miałam głowę położoną na jego klatce piersiowej. Zaczęłam bawić się jego włosami, owijając kosmyki włosów o palce.
Zaczęłam rozmyślać o wszystkim i niczym.
Czy przyjaciele tak się zachowują?
- O czym tak myślisz? - Chłopak wyrwał mnie z zamyśleń, na co westchnęłam.
- Mogłabym tak leżeć wieczności - stwierdziłam cicho, a po chwili uświadomiłam sobie co właśnie powiedziałam, przez co się zarumieniłam.
- Idziemy gdzieś? - zaoferował po chwili, wstając, a cały czar miłego leżenia prysnął.
Zagryzłam wargę, wahając się. Zostać w domu, czy zaryzykować i wyjść mimo zakazu ojca.
- No dobra - odparłam, podnosząc się.
Zeszliśmy na dół, gdzie pośpiesznie zgarnęłam klucze i wyszliśmy z mieszkania. Zakluczyłam dom, a następnie pokierowaliśmy się w centrum miasta.
Weszliśmy do lokalu z kebabami. Jeon zamówił dwie duże porcje na wynos.
- Jakieś konkretne plany? - zapytałam, gdy odebraliśmy jedzenie.
- Możemy iść nad rzekę - zaoferował, na co się zgodziłam.
Nie liczyło się wtedy dla mnie gdzie spędzę czas a z kim.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, usiedliśmy na krawędzi molo. Zaczęłam swobodnie machać nogami, wyciągając przepyszne jedzenie z reklamówki.
Zaczęliśmy się zajadać, a nasza rozmowa zeszła na luźniejsze tematy.
- Nie dam rady - jęknęłam, łapiąc się za obolały brzuch.
Jeon wziął resztę mojej porcji i zaczął jeść dalej. Tyle jeść i nie tyć.
- Jeongguk! - usłyszeliśmy czyjeś krzyki w tyle, więc zaczęliśmy się rozglądać.
W oddali szli jego przyjaciele.
- Kurwa - mruknęłam ledwo słyszalnie pod nosem.
Podeszła do nad trójca święta i zaczęli się witać z chłopakiem. Zachowywali się jakby nie widzieli, że ja tutaj również jestem. Odchrząknęłam trochę głośniej, zwracając na siebie uwagę.
- O hej Yuri! - odezwał się Hoseok, a ja niechętnie się odezwałam.
Nie bardzo chciałam spędzać w ich towarzystwie, raczej chciałam spędzić czas z Jeonem.
Jednak ten zaproponował, abyśmy gdzieś poszli w piątkę. Zaczęłam się wymigiwać, lecz przyjaciel zaczął mnie błagać przyciągając do siebie, przez co nie potrafiłam mu odmówić.
Wszyscy ruszyliśmy w celu znalezienia jakiegoś zajęcia.
Gdy szliśmy w nieznanym kierunku, Tae chciał abym z nim porozmawiała. Zwolniliśmy trochę i czekałam, aż zacznie mówić.
- Więc? - zapytałam, aby pośpieszyć trochę chłopaka.
- Mimo że Cię ostrzegałem rozmawiasz chłopakiem? - Spojrzałam na niego zdezorientowana, nie miałam pojęcia po co dalej drąży ten temat. Przytaknęłam głową.
- Na prawdę, żebyś potem nie była zawiedziona - mruknął, zostawiając mnie w tyle.
- He? - byłam zdziwiona, jego zachowaniem od samego początku. - Taehyung!? - krzyknęłam, lecz jednak zastałam na swojej drodze czekającego na mnie Jeona.
Zaczął mnie poganiać, lecz nadal szłam bardzo wolno, więc złapał mnie pod ramię.
Skończyło się, że wraz z Taehyungiem, Jiminem i Hoseokiem poszliśmy do domu Jeongguka.
Siedziałam na kolanach przyjaciela i zajadałam się ciastkami, które leżały na stole.
- Z każdym ciastkiem jesteś co raz cięższa - westchnął chłopak, a ja uderzyłam go w klatkę piersiową i zmierzyłam złowrogim wzrokiem.
- Uważaj sobie - ostrzegłam go, wstając, ale ten mnie złapał za talię i ponownie posadził.
Westchnęłam na jego zachowanie, starają się ukryć rumieńce za włosami. Wbijałam także swój wzrok w dłonie, gdyż nie chciałam widzieć dziwnie miny chłopaków.
Zeszli na temat wyjazdu, zaczęli się tym cieszyć jak dzieci. Jednak nie podobało mi się zachowanie Hoseoka, był jakiś opryskliwy.
Ugryzło go coś, czy co?
- Ja się chyba serio muszę zbierać - wyznałam lekko speszona, wtrącając im się w rozmowę.
- Nie możesz zostać? - zapytał Jeon, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.
Miałam dobrą godzinę, aby zdążyć przed przyjazdem mojego ojca. Nie chciałam robić sobie dodatkowych kłopotów.
Na szczęście udało mi się zdążyć dziesięć minut przed ojcem. Raczej się nie zorientował, że gdziekolwiek wyszłam. Wyglądał na bardzo zmęczonego, a po kwadransie zasnął w swojej sypialni.
Postanowiłam zaprosić HaNę do siebie na nockę, lecz ta mogła przyjść na godzinę, gdyż była umówiona z Tae.
Trochę zrobiło mi się przykro z tego powodu, ale starałam się nie pokazywać tego i cieszyć się z jej szczęścia.
Gdy przyszła chciałam porozmawiać z nią o poważniejszym temacie, ale ta zaczęła zachwycać się chłopakiem.
Nie dała mi dojść do słowa, przez co musiałam słuchać jej godzinnego monologu. Jednak przymknęła się, gdy już musiała iść.
- Ja pierdole - stwierdziłam, gdy zamknęłam drzwi za HaNą.
A potrzebowałam jej rady.
Postanowiłam pogadać z nią jutro w szkole, gdy znowu nie rozpędzi się na temat jej znajomego.
Poszłam do pokoju ojca, aby sprawdzić czy na pewno śpi. Spał jak zabity, więc cicho wyszłam z pomieszczenia i pokierowałam się do siebie. Wyciągnęłam na siebie czarną krótką sukienkę i wysokie buty. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Jeszcze wykonałam mocniejszy makijaż
Wzięłam buty w dłoń i po cichu ruszyłam do drzwi wejściowych. Jak najciszej wyszłam. Szybko ubrałam buty, a następnie ruszyłam do pobliskiego klubu.
Weszłam do środka bez żadnych problemów. Zasiadał przy barze i zamówiłam dla siebie coś mocnego.
Nim się zorientowałam, zaczęłam szaleć na parkiecie z obcymi ludźmi.
Jacyś dopiero poznani chłopacy wlewali we mnie litery alkoholu, przez co szybko byłam wstawiona.
- Idzie panienka zatańczyć? - usłyszałam pytanie, więc podniosłam wzrok
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Strasznie zaczęły mnie boleć nogi, a także było mi niedobrze.
Jednak mężczyzna sobie nie odpuścił i pociągnął mnie za rękę.
- Co Pan wyprawia? - zapytałam, lekko sepleniąc się.
Wyrwałam moją dłoń z jego uścisku i zaczęłam wychodzić z lokalu. Przed wyjściem zobaczyłam o toaletę aby wymiotować, bo czułam się co raz gorzej.
Przemyłam twarz wodą, na co mój makijaż się rozpłynął. Prychnęłam ma na swój widok w lustrze.
Gdy udało mi się wyjść, przepychając się o wszystkich ludzi, spojrzałam na okolice. Kompletnie nie wiedziałam jak wrócić.
Wybrałam oświetlona drogę zamiast iść przez park.
Idąc, zaczęłam śpiewać, ale jak zobaczyłam jak jeden kot się spłoszył przestałam.
Nie miałam pojęcia, która jest godzina, gdyż nie wzięłam telefonu. Dodatkowo zaczęły mnie boleć stopy więc usiadłam na ławce i ściągnęłam buty.
Siedząc, uświadomiłam sobie, że chyba źle poszłam, ale kojarzyłam tę okolicę. Opierając się o oparcie, przymknęłam oczy.
Ps. patrzcie na to:);--)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro