Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Weszliśmy do jego mieszkania cali przemoknięci. Gdy stanęliśmy na korytarzu, zrobiła się kałuża wokół nas.

- W pewnym momencie - zaczęłam, lecz nie dokończyłam gdyż kichnęłam. - W pewnym momencie myślałam, że mnie zostawiłeś na pastwę losu - stwierdziłam, ściągając z siebie mokre buty, a także skarpetki.

- Ej - jęknął. - Aż taki wredny nie jestem - odparł.

- Wybacz - wzruszyłam ramionami i po raz kolejny kichnęłam. - Chyba będę chora - westchnęłam ze zrezygnowaniem.

- Trzeba było mnie nie wyciągać na spacer - dodał, a ja spojrzałam na niego przelotnie. - Czekaj, poszukam jakiś ciuchów na przebranie i ci coś dam - rzekł.

Zniknął w pokoju, a ja czekałam na korytarzu, ponieważ nie chciałam mu dokładać bałaganu. W mgnieniu oka wrócił i dał mi jego ciuchy na przebranie. Ruszyłam do łazienki. Zdjęłam z siebie mokre rzeczy, a następnie wycisnęłam z nich wodę nad zlewem. Rozwiesiłam je na grzejniku, a na siebie wciągnęłam trochę przyduże spodenki chłopaka, a także jego koszulkę.

Co jak co, ale ładnie pachniała.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam w lustro. Calutkie włosy miałam mokre, więc złapałam za ręcznik i je wytarłam. Gdy się w miarę ogarnęłam, wyszłam z pomieszczenia.

- Słodzisz? - zapytał, a ja zaprzeczyłam ruchem głowy.

Słodzona herbata jest obrzydliwa.

Złapałam za kubek gorącego napoju i starałam się ogrzać chociaż ręce.

- Co to za dziewczyna była u Ciebie?

Kojarzyłam ją, chyba chodziła z nami do szkoły.

- Co? - udawał zdezorientowanego.

- Nie udawaj głupiego - mruknęłam.

- A, ona. Nieważne, musieliśmy załatwić sprawy pomiędzy nami.

- Cokolwiek - dodałam.

Z kubkiem w ręce stanęłam przy oknie. Pogoda wcale się nie poprawiała, lecz było co raz gorzej. Wiatr wiał co raz mocniej, a ulewa się nasilała.

- I jak ja wrócę do domu - jęknęłam zrezygnowana.

- Możesz tu zostać na noc - rzekł i wzruszył ramionami, jak dla niego to byłoby coś normalnego.

- Taa, a co powiem ojcu? - prychnęłam. - Wracałam do domu, ale złapała mnie ulewa, więc wpadłam do ciebie?

- Może

Przewróciłam oczami na jego gadkę. Przysiadłam się do chłopaka na kanapę i siedzieliśmy w ciszy, pijąc ciepły napój.

- Chodzą plotki, że ma być jakaś wycieczka do Busan - zaczął. - Będziesz jechać?

- Co? Pewno i tak bym nie mogła zapewne.

- Coś ty taka negatywnie nastawiona? - zapytał, a ja prychnęłam ze zdenerwowania.

- A ty jak byś był nastawiony, gdybyś miał takiego ojca, co cię ciągle by miał pod kontrolą? - gdyby nie ten deszcz, dawno bym poszła do domu.

Cholera, zjebana pogoda.

- Dobra, dobra, przepraszam

- A jak jutro dostaniemy się do szkoły?

Chłopak stwierdził, że z rana pójdziemy do mnie do domu, abym mogła wciągnąć na siebie mundurek szkolny, a także wziąć torbę z książkami. Na całe szczęście nie miałam nic zadanie, ani nic do nauki, inaczej miałabym drobny problem.

- A to z wytłumaczeniem matmy nadal aktualne? - trzeba było znaleźć jakieś zajęcie niż oglądanie nudnych rzeczy w telewizorze.

Chłopak uparł sobie, że sam sobie poradzić. Jednak chciałam mu jakoś wynagrodzić, że chce mnie przenocować anie wyrzucił z domu.

- Na prawdę dam sobie radę! Włączę jakiś film na zabicie czasu - skwitował, lecz po jego słowach usłyszeliśmy głośny huk na co pisnęłam przerażona.

Wysiadł prąd.

Świetnie.

Zapowiada się długa noc z Jeonggukiem w ciemności.

Jeszcze lepiej.

- Więc? - uśmiechnęłam się złowieszczo. Chłopak westchnął zrezygnowany i leniwym krokiem poszedł po książkę wraz ze swoim zeszytem.



Nawet nie wiem w którym momencie zamiast się uczyć, zaczęliśmy się wygłupiać.

- O cholera, jak późno - stwierdziłam.

Chłopak podniósł się z podłogi i pomógł mi wstać

- Chyba jesteś tutaj uwięziona - dodał z zadziornym uśmieszkiem, a ja niechętnie przytaknęłam.

- Gdzie będę spać? - zapytałam.

- W salonie, albo ze mną - skwitował.

Na samą myśl, że mam spać w salonie, gdzie mogły się wylęgnąć jakieś robale, przeszły mnie dreszcze.

- Mogłabym w salonie, ale tobie zachciało się hodować robaki - odparłam z pretensją.

- Zawsze o tym marzyłem, okej?

Nie wierzę, po prostu nie wierzę.

- Cokolwiek! Ale tylko mnie tkniesz, to pożałujesz - zagroziłam mu palcem, a on się zaśmiał i pokręcił niedowierzająco głową.

Świetnie.

Po chwili znaleźliśmy się w jego pokoju, w którym też panował bałagan.

Pewno tutaj też hoduje swoje robale.

Spojrzałam na chłopaka, który już po prostu leżał z zamkniętymi oczami. Niechętnie położyłam się na krawędzi łóżka i starałam się zasnąć.



Teraz zacznie się ostra jazda ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro