Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Idąc dalej, powoli uświadomiłam sobie, gdzie chce mnie zaprowadzić. Na stary plac zabaw, gdzie się poznaliśmy. Tylko po co?

- Po co tutaj przyszliśmy? - zapytałam, gdy usiedliśmy na huśtawkach.

- A nie wiem, tak sobie - odpowiedział, a następnie zaczął się huśtać. 

Poszła w jego ślady i oboje po chwili się huśtaliśmy, jak za starych dobrych czasów. 

- Pamiętasz nasze wspólne dzieciństwo, które tutaj spędziliśmy? - Od razu miałam przed oczami, wszystkie wydarzenia, te smutne, jak i te wesołe.

- Tak - stwierdziłam uśmiechnięta. - Pamiętasz tą sytuację, kiedy jakaś grupka nie chciała się z Tobą bawić, bo sądzili, że jesteś jakiś dziwny? - Spojrzałam na niego, a on parsknął śmiechem.

- Jak bym mógł o tym zapomnieć - mruknął.

Wraz z kilkoma dziewczynkami, bawiłam się na placu zabaw. Jednak kątem oka spoglądałam na grupkę chłopaków, którzy siedzieli w kręgu na trawie. Zachowywali się bardzo głośni przez co słyszałam ich na drugim końcu placu. Dyskutowali w co chcą grać.

- Yuri! - usłyszałam pretensjonalny głos Jihyo, więc szybko spojrzałam na nią. - Słuchasz nas? 

- Wybacz - mruknęłam, lecz po chwil znowu wróciłam wzrokiem do ponownego obserwowania.

Dostrzegłam, jak Jeongguk siedział na ławce, machając nogami w powietrzu. Gdy krzyki w tym kręgu ucichły, wszyscy wstali. Zauważyłam, że po chwili chłopak podszedł do nich. Pewno chciał się do nich przyłączyć, lecz w jaki sposób go potraktowali przeszły najśmielsze oczekiwania. Zaczęli się z niego śmiać, a także jeden z nich podniósł na niego głos.

- Yuri! - wrzasnęła ponownie dziewczyna, przez co podskoczyłam z przerażenia. - Bawisz się z nami czy nie? - zapytała z pretensją.

- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a wszystkie paru oczy były skierowane na mnie.

- To świetnie - fuknęła poirytowana, a ja wiedziałam, że się znowu obrażą na mnie i nie będę miała z kim się bawić.

Podniosłam się i podbiegłam do chłopaka, który siedział na ławce z dala od wszystkich.

- Hej! - rzekłam, a on podniósł wzrok na mnie. 

Miał przeszklone oczy, a gdy mnie ujrzał westchnął cicho pod nosem. Szybko się do niego dosiadłam, siadając bardzo blisko, gdzie stykaliśmy się ciałami.

- Coś się stało? - zadałam pytanie po chwili, gdy Jeongguk znowu wrócił do oglądania swoich dłoni.

Ten jednak mi nie odpowiedział, więc szturchnęłam go łokciem.

- Przestań - mruknął, lecz ja powtórzyłam swój ruch. 

- Nie przejmuj się nimi! - zaczęłam, przerywając na chwile, ponieważ zastanawiałam się jak mu poprawić humor - chodź, mama dała mi pieniądze, więc mogę nam kupić lody w tej budce - skwitowałam, a zaraz wskazałam na budkę z lodami.

- No dobra - odpowiedział i lekko się uśmiechnął.

Szybkim krokiem, a prawie biegiem znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu. Zamówiliśmy po lodach, a także oddaliliśmy się od placu zabaw. 

- Jesteś tutaj brudny - wskazałam na jego policzek roześmiana, a on od razu to starł. 

Szliśmy, rozmawiając na różne tematy. Dodatkowo wyjaśnił mi dlaczego chłopacy nie chcieli się z nim bawić, jak dla mnie było to mega niemiłe z ich strony. Nawet nie wiem w którym momencie znaleźliśmy się pod moim domem.

- Yuri - zaczął niepewnie, a ja na niego spojrzałam. - Dziękuję - rzekł, uciekając wzrokiem.

Zatrzymaliśmy się, a on wątpliwie mnie przytulił, lecz odwzajemniałam ten gest.



- To było cholernie miłe z twojej strony - stwierdził roześmiany Jeongguk - Do tej pory pamiętam, jak było mi strasznie przykro, kiedy mnie wyśmiali! - burknął poirytowany.

- Chociaż wyrwałam się od zabawy z tymi dziewczynami, które były straaasznie dziwne - dodałam rozbawiona.

Zaczęliśmy rozmawiać o jeszcze innych różnych śmiesznych wydarzaniach.

- Pamiętasz, jak wręczyłeś mi gumowy pierścionek na znak przyjaźni? - zapytałam, śmiejąc się, a chłopak się chyba speszył.

- To był bardzo... dziwne - stwierdził. - Nie mam pojęcia, czemu to zrobiłem - dodał.

Siedziałam w pokoju, kolorując kolorowankę. Na dworze strasznie padało, więc spotkanie z znajomym nie wchodziło w rachubę.

Z każdym wyjściem za linię, co raz bardziej się denerwowałam. Koniec końców, ze zdenerwowania zrobiłam dziurę w kartce. Odsunęłam to wszystko do siebie, a po czym położyłam się na łóżku. Wtuliłam się w swojego misia, stając się zasnąć.

Jakieś trzaśnięcie drzwiami wybudziło mnie ze snu. Zerwałam się do pozycji siedzącej, a przede mną ujrzałam Jeongguka. Przetarłam oczy wierzchem dłoni.

- Co tutaj robisz? - zapytałam, wskazując na łóżko aby usiadł. - Czy ty przypadkiem nie jesteś u mnie pierwszy raz w domu? - Właśnie uświadomiłam sobie ten fakt.

- W sumie to tak, twoja mama mnie wpuściła - stwierdził, a ja przytaknęłam.

Spojrzałam na okno, dostrzegając, że już przestało padać. Czyli musiałam przespać cały ranek.

- Mam coś dla ciebie - odparł.

- Tak? 

Zeskoczył z łóżka i stanął przede mną. Zaczął szperać w kieszeni, a po chwili wyjął plastikową kuleczkę, wręczając mi ją. Spojrzałam na niego, oczy świeciły mu się z podekscytowania.

Otworzyłam ją. Podniosłam zdezorientowana na niego. On chce mi się oświadczyć?!

- To na znak naszej prawdziwej przyjaźni - poinformował.

Wyjęłam z kulki plastikowy pierścionek. O dziwo był bardzo ładny, jak na pierścionki z automatu. 

To urocze z jego strony. Nie spodziewałam się takiego gestu z jego strony. Założyłam go na swój palec, po czym wstałam i przytuliłam chłopaka.

- Byliśmy dziwni - zauważyłam. - Poza tym! Ja myślałam, że ty mi wjedziesz z oświadczeniami! - krzyknęłam zażenowana. 

- Masz ten pierścionek? - zapytał, a ja zaczęłam się zastanawiać.

- W sumie po tym, jak urwał nam się kontakt chyba go wyrzuciłam - wyznałam. - A szkoda, fajna pamiątka  z czasów, gdy byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi - dodałam, wstając z huśtawki.

Stanęłam naprzeciwko niego.

- I tak nie zapomnę, jak byłeś małym nieśmiałym gówniakiem - rzekłam, a następnie wytknęłam w jego stronę język.

- Niech ja cię dorwę - mruknął, a ja wiedziałam, że lepiej brać nogi za pas.

Odwróciłam się, po czym zaczęłam biec, uciekając od niego. Podczas biegu, spojrzałam w tył, chcąc sprawdzić gdzie jest. Był tuż za mną, lecz straciłam równowagę przez gałęzie, które leżały na ziemi. 

O mało co nie poleciałam na twarz. Jednak chłopak mnie złapał od tyłu i podniósł. Zaczął mną kręcić, przez co zaczęło mi się robić niedobrze.

Nieciekawie by było, gdybym wymiotowała na jego buty, czy coś.

Gdy się zatrzymał, zaczął mnie łaskotać.

- Przestań! - pisnęłam.

- Widzisz, teraz ty jesteś gówniakiem - dodał, puszczając mnie.

- Nie pozwalaj sobie - zagroziłam mu.

Zaczęło się ściemniać, więc postanowiliśmy powoli wracać. Jak ten czas szybko zleciał w towarzystwie chłopaka. Pomyśleć, że prędzej go nienawidziłam, a teraz zachowujemy, się, jak... No własnie jak?









Takie tam wspomnienia z ich wspólnego dzieciństwa XDD Czyżby wszystko szło w dobrą stronę,  czy nie do końca, hmm?>:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro