Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29

Wybiegłam z domu, zostawiając samego ojca. Sądzi, że jego przepraszam wszystko naprawi? Mógł pomyśleć dwa razy, zanim uderzył chłopaka.

W mgnieniu oka byłam pod domem chłopaka. Zapukałam do drzwi, lecz nikt nie otwierał. Mimo ciekawości złapałam za klamkę i pociągnęłam w dół, a następnie popchnęłam. Zdziwiłam się , ponieważ drzwi były otwarte.

Wtargnęłam do środka, gdzie panowała grobowa cisza, a także było ciemno.

- Jeongguk! - krzyknęłam, lecz nie dostałam odpowiedzi.

Poszłam do salonu, ale nikogo tam nie zastałam. Następnym celem była kuchnia, jednak chłopaka tutaj też nie było. Jedyne miejsce, gdzie mógł być, to jego pokój. 

Gdy byłam przy drzwiach, niepewnie zapukałam, a następnie weszłam do środka. Leżał na łóżku i spał. Pokręciłam niedowierzająco głową, przecież ktoś mógł ktoś go okraść. Nie słyszał nawet mojego wołania.

Podeszłam do niego i nachyliłam się nad nim. Zgarnęłam kosmyki, które nachodziły mu na oczy. Przyjrzałam się z bliska jego twarzy. Miał lekko podpuchnięte wokół oka, a także zaschłą krew na ustach. 

Szybko pokierowałam się do łazienki, gdzie zabrałam potrzebne rzeczy. Gdy wróciłam do Jeongguka, usiadłam na krawędzi jego łóżka. Wzięłam do ręki namoczony papier i delikatnymi ruchami, zaczęłam wycierać jego przekrwione wargi. 

Bałam się, że obudzi się, ale na szczęście spał jak zabity. Gdy już miałam położyć chłodny ręcznik na jego opuchniętym oku, chłopak się rozbudził. Szybko chciałam odsunąć dłoń od jego twarzy, lecz on był szybszy i ją złapał. O mało nie wypuściłam szmatki z rąk.

Powolnym ruchem przesunął moją rękę na jego oko, dając do zrozumienia, że mam dokończyć. Nie wiem czemu, ale zarumieniłam się, przez ten gest.

- Przepraszam, za tą całą szopkę w moim domu - mruknęłam zażenowana.

Jeongguk ciągle mnie obserwowała swoim drugim okiem, przez co czułam się strasznie speszona. 

- Nie sądzisz, że powinnaś coś z tym zrobić? - zapytał ospałym głosem, a ja westchnęłam cicho.

Skończyłam mu robić zimny okład, więc chciałam go zostawiać samego, bez odpowiedzi na jego pytanie. 

- Czekaj - usłyszałam, więc spojrzałam na niego. Gestem ręki wskazał na łóżko, to też ponownie zajęłam miejsce obok niego.

Czekałam, aż powie to co chce, lecz postanowił usiąść obok mnie. Spoglądałam na swoje dłonie, czułam się dziwnie. Obawiałam się tego co chłopak może powiedzieć.

Usłyszałam jego westchnięcie, a po chwili chłopak złapał mnie za  wierzch ręki i pociągnął w swoją stronę. Zdezorientowana spojrzałam na nasze dłonie, następnie niepewnie na niego. 

- Posłuchaj - zaczął spokojnie - Pomogę Ci, nie możesz przecież tak tego zostawić - zaoferował, a ja pokręciłam przecząco głową. Nie chciałam jego pomocy. - Już rozumiem dlaczego tak bardzo nie chciałaś, aby twój ojciec mnie zauważył - rzekł. - Teraz dołożyłem Ci dodatkowych problemów - stwierdził, a ja w głębi ducha prychnęłam.

- Nie musisz mi pomagać - skwitowałam. - Ojciec mnie przeprosił i obiecał, że się poprawi - mruknęłam łamiący się głosem.

Dobrze wiedziałam, że jego słowa są rzucane na wiatr. Jak zawsze.

- Nie oszukujmy się - prychnął, a ja zagryzłam nerwowo wargi. - Z Twoim ojcem zawsze było coś nie halo. Dlaczego sądzisz, że się poprawi? Chcesz nadal, aby tobą pomiatał jak szmatą, bo mniema jakieś humorki? - fuknął zdenerwowany, a ja zaczęłam szybciej mrugać, aby się nie rozpłakać.

- Wiesz - starałam się brzmieć normalnie - za taką pomoc sobie podziękuje - rzekłam, delikatnym ruchem ocierając kącik oka.

Szybkim ruchem wstałam, a następnie zaczęłam się kierować do wyjścia. Jednak przeszkodziły mi chłopak. Oplótł swoje ręce wokół mojej tali. Chciałam się wyrwać, jednak on mnie obrócił i przytulił. 

Przez jego gest rozpłakałam się na dobre. Przypomniało mi się jedno wspomnienie z dzieciństwa.

Siedziałam u chłopaka w pokoju, który starał się mnie jakoś pocieszyć. Moja rodzicielka wyjechała na weekend w delegację, więc ojciec się mną zajmował. Gdy byłam ja, on i mama, zawsze był spokojny i miły. Lecz nie tego dnia. Dowiedział się o moim wybryku z Jeonggukiem na samochód pana Kim. Zdenerwował się i po raz pierwszy zostałam uderzona przez niego, tym samym pierwszy raz przez kogokolwiek. Cały policzek mnie piekł, a do tego nie mogłam zrozumieć co do mnie krzyczał. Znienawidziłam go w tamtym momencie. Wybiegłam z domu, mimo że było to nieodpowiedzialne. Od razu pobiegłam do chłopaka. Jego matka od razu mnie wpuściła, pytając co się stało, lecz ją zignorowałam. Wpadłam do pokoju przyjaciela, po czym rzuciłam się na niego.

Opowiedziałam mu o całej akcji.

- Uwierz, to się już nie powtórzy - starał się brzmieć przekonowująco. - Jeżeli jednak, tak się stanie, to nie zostawię Cię z tym - dodał i mocno przytulił.


- Jeszcze nie wiem jak, ale obiecuję, że już cię nie tknie - obiecał, a ja przetarłam ostatni raz oczy.

- Nie rzucaj obietnic na wiatr - burknęłam. - Kiedyś obiecałeś, że jak to się powtórzy, pomożesz mi, więc gdzie byłeś? - jęknęłam rozpaczliwie.

Chciałam się już wyrwać z jego objęcia, lecz ten zaczął mnie przepraszać i gładzić po włosach. 

Oh, wrzuty sumienia, jak u ojca?

W pewnym momencie, złapał mnie za podróbek i zmusił do spojrzenia mu w oczy. Nasze twarze dzieliły centymetry. Zarumieniłam się, a także poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Głodna jestem, czy co?

- Zaufaj mi, chcę wszystko naprawić - oznajmił.

- Dobrze - odparłam.


~*~

Siedziałam z chłopakiem w salonie i oglądaliśmy jakąś nudną dramę, która jednak dla Jeongguka była ciekawa. Z transu wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Zdziwiłam się, a gdy spojrzałam w ekran, przeszła mnie fala chłodu.

Może chce, abym wróciła do domu, abym znowu oberwała, bo wybiegłam ot tak? Może, że nie ma mnie o tej godzinie? 

Niepewnie odebrałam i przysunęłam komórkę do ucha.

- T-tak? - zapytałam spięta.

Spojrzałam na chłopaka, który spoglądał na mnie. Chyba zauważył, że jestem cała spięta, gdyż złapał mnie za dłoń, jak by to mi miało pomóc.

- Gdzie jesteś? - usłyszałam jego lekko poirytowany głos.

Przełknęłam ślinę i spojrzałam w oczy Jeongguka.

- U Hany - mruknęłam, zagryzając wargi.

- Ta? A co robicie? - zapytał.

- Tłumaczę jej matematykę, ponieważ mnie poprosiła 

- To super - rzekł z sarkazmem. - O której wrócisz? 

Przewróciłam oczami na jego pytanie i ton głosu.

- Nie wiem, zaraz kończymy - fuknęłam.

Rozłączyłam się, gdy zaczął prawić mi jakiś monolog, pewno i tak się nie zorientował.

- Muszę się zbierać, ojciec czeka - rzekłam bez jakiegokolwiek entuzjazmu. 

- Odprowadzę Cię

Od razu zaprzeczyłam na jego propozycję, ponieważ to się może skończyć jak kilka dni temu. Ten jednak się uparł i stwierdził, że odprowadzi chociaż kawałek.

Szybko się zebraliśmy. Ochłodziło się w nocy, więc trochę zimno mi było w mojej przewienej bluzce. 

- Chodź szybciej! - jęknęłam, ponieważ chłopak szedł strasznie wolnym krokiem.

- Delektuje się tą piękną nocą - skwitował.

- Tak, piękną, wszędzie jakieś robale, strasznie zimno i jeszcze strasznie ciemno, gdzie ktoś można nas zaatakować! 

- Robale można zabić. Trzymaj bluzę jak ci zimno - szybkim ruchem z siebie zdjął, a ja niepewnie narzuciłam ją tylko na ramiona. - A jak ktoś nas zaatakuje, to pożałuje - odparł, a ja się zaśmiałam.

Superman się znalazł.

Jednak chłopak przyśpieszył krok za co byłam wdzięczna. Szybko pożegnałam się z Jeonem, dziękując mu, a także przepraszając jeszcze raz za tą akcje z ojcem. Dodatkowo oddałam mu bluzę.


~*~

- O stara! - krzyknęła podekscytowana Hana, a reszta klasy na nas spojrzała.

- Przymknij się! - warknęłam, uderzając ją w ramię.

Siedziałyśmy na lekcji koreańskiego, gdzie nauczycielka przynudzała, więc postanowiłam podzielić się z dziewczyną o ostatnim wydarzeniu. Jednak trochę zmieniłam wersję tego co dokładnie się wydarzyło.

Spojrzała na mnie gniewnie, a ja posłałam w jej stronę uśmiech.

- Cholera, nie mogę uwierzyć, że się tak zmienił - Hana była zdumiona jego zachowanie, w sumie ja też.

Zadzwonił dzwonek, więc szybko wybiegłam z dziewczyną z klasy. Na szczęście zaczęła się długa przerwa, zatem postanowiłyśmy zająć miejsce na parapecie.

- To aż zadziwiające jak się zmienił - skwitowała, a ja przytaknęłam. - Nie odwracaj się! - jednak jak na złość odwróciłam się, a ja ujrzałam Jeongguka, który idzie w naszą stronę z Taehyungiem?

- No stara, mówiłam ci żebyś się nie odwracała! - jęknęła, wgryzając się w swoje drugie śniadanie.

- Po pierwsze - spojrzałam na nią poddenerwowana - nie mów na mnie stara. Po drugie, pogodził się z Kimem? - byłam zszokowana.

Ona wzruszyła ramionami, nie obdarzając mnie nawet wzrokiem, ponieważ była pochłonięta, jedzeniem swojego przysmaku.

Hana i jej miłość do jedzenia.

Westchnęłam na jej zachowanie.

- Hej dziewczyny - usłyszałam koło siebie chłopaków.

HaNa pomachała wesoła, obserwując Taehyunga.

No tak.

- Chciałem zapytać, czy wybierzecie się z nami do kina, ponieważ dostałem cztery wejściówki? - zapytał Jeongguk.

Spojrzałam na dziewczynę. Na jej twarzy malowała się radość, lecz gdy uśmiechnęłam się chytrze, kopnęła mnie stopą. Chyba wiedziała o czym knuje, aby zaprzeczyć, co również oznaczało, że nie będzie mogła spędzić czas w towarzystwie Tae.

- Tak - stwierdziłam, spoglądając na HaNę.

- To super, widzimy się po szkole - stwierdził Jeon, a ja przytaknęłam.

Gdy odeszli, usłyszałam pisk dziewczyny.

- Przymknij się - jęknęłam, zakrywając twarz.





Obiecałam dłuższe rozdziały to łapcie ¯\_(ツ)_/¯

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro