Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

Podczas gdy miałam wolne pomiędzy lekcjami, tkwiłam w bibliotece. Siedziałam przy stole z zeszytem, a także książką, w której szukałam informacji, aby uzupełnić notatkę, w ramach pracy domowej. Zadowolona, że poszło mi to sprawnie, zamknęłam wszystko. Swój zeszyt  wraz z długopisem schowałam do torby.

- Cześć - usłyszałam.

Podniosłam wzrok, a na przeciwko mnie siedział Jeongguk. Obdarzyłam go jedynie gniewnym wzrokiem. Wstałam i odłożyłam na regał książkę. Ignorując chłopaka, chwyciłam za swoją torbę i chciałam wyjść, lecz chłopak znowu się odezwał:

- Zła jesteś? - zapytał.

Zabawne, sądzi, że o niczym nie wiem.

- A co mam tryskać sympatią do Ciebie, gdy wiem co odwaliłeś? - burknęłam zdenerwowana.

Wyszłam z pomieszczenie i pokierowałam się do automatu szkolnego. 

- Daj mi to wytłumaczyć - rzekł.

Odwróciłam się na pięcie, spojrzałam na niego wyczekującego.

- Nie sądziłam, że to tak się skończy - jęknął. - Chciałem dobrze! Myślałem, że twój ojciec się tym zainteresuje - westchnął bezradnie.

- Ty tak na  poważnie? - zapytałam i wybuchnęłam śmiechem. - Jedynie co zrobiłeś, to pogorszyłeś sprawę.

- Wiem - mruknął. - Mogę Ci jakoś to wynagrodzić, abyś nie była zła na mnie?

- Jesteś moim dłużnikiem - stwierdziłam po chwili.

- Czyli już się nie gniewasz - rzekł.

- Cokolwiek

I tak nie cofniemy czasu, więc trzeba sobie jakoś z tym poradzić.

- A co zrobisz z tą sytuacja w domu?

Co on się tak martwi?

Wzruszyłam ramionami, wyjęłam z torby monetę i wsadziłam do automatu, a następnie wybrałam napój.

Od razu wypiłam całą zawartość plastikowej butelki. Gdy się odwróciłam chłopaka już nie było, a chciałam mu zadać pytanie o którym sobie przypomniałam.

Cholera.

~*~

Obudził mnie nagły chłód. Zerwałam się do pozycji siedzącej, orientując po chwili, że Jeongguk wylał na mnie zimną wodę. Stał i szczerzył się jak głupi.

- Co ty wyprawiasz chłopcze?! - zapytałam zdenerwowana.

Ten jednak mi nie odpowiedział, tylko wybuchł śmiechem. Poirytowana zaczęłam szukać suchych ciuchów na przebranie.

 - I co ty do cholery robisz w moim domu?

- Dzwoniłem do drzwi, ale nikt nie otwierał, a że były otwarte to wszedłem. Znalazłem cię śpiącą i tak wyszło - rzekł, po czym wzruszył ramionami.

- O ty szczylu! - Zaczęłam i złapałam za poduszkę - A jak byłby w moim domu ojciec, to co byś zrobił?

Nie czekając na odpowiedz, zamachnęłam się i uderzyłam chłopaka z całej siły. O mało nie poleciał do przodu.

Biedaczek.

- Ale nie ma - skwitował, na co przewróciłam oczami.

Podniósł z podłogi poduszkę i mi oddał.

- Oj, grabisz sobie u mnie Jeon - ostrzegłam go.

Wykorzystując fakt, że nadal byłam malutka mokra przytuliłam się do jego pleców, w efekcie czego cały tył miał mokry. Zaczął się wiercić, lecz trzymałam się mocno. 

Zaśmiałam się złowieszczo.

- Teraz jesteśmy kwita - puściłam go, uchylając za ubrania i ruszyłam do łazienki. Szybko się przebrałam, wytarłam włosy ręcznikiem, a następnie je rozczesałam.

Gotowa wyszłam, uprzednio wieszając mokre rzeczy. To samo zrobiłam z kocem, który był cały mokry.

- Powinieneś posprzątać po tym jaki syf zrobiłeś - rzekłam, na co odpowiedział prychnięciem.

- Przyszedłeś w konkretnym celu? - Zadałam pytanie, robiąc dla siebie kolację.

Po tym jak przyszłam ze szkoły nie miałam siły na zjedzenie obiadu, tylko po prostu poszłam spać.

- Idziemy się gdzieś przejść? - Zaoferował, a ja zaczęłam jeść makaron, który podgrzałam w mikrofali.

- Jakieś konkretne miejsce? - zapytałam mając pełną buzię, więc obawiałam się ze mnie nie zrozumie.

Chłopak zaprzeczył.

- E, to nie - stwierdziłam.

- Może na kręgle? Możesz wziąć HaNe, a ja kogoś z chłopaków - odparł.

O wiele lepszy plan niż szlajać się po mieście.

Przytaknęłam na tą propozycje. Gdy skończyłam jeść, zadzwoniłam po przyjaciółkę i przedstawiłam jej plan.

Po półgodzinach wszyscy znaleźliśmy się pod budynkiem. Byłam ja, Jeongguk, HaNa, Jimin wraz z Namjoonem. Gdy weszliśmy do środka, wszyscy złożyliśmy się na wspólną rozrywkę. 

Na szczęście obeszło się bez ich zbędnych i głupich komentarzy.

Byłam tak zafascynowana rozgrywką, że nie wiem nawet w którym momencie na naszym stoliku znalazło się soju.

Bacznie przeglądałam się reszcie i każdy pił z butelki.

A co mi tam.

Oczywiście nie skończyło się na jednej butelce, bo stwierdzili że kupią kolejne.

- Widzę, że dobrze się bawisz HaNa - zagadałam do dziewczyny. - Mam nadzieję, że nie będę musiała Cię ewakuować jak ostatnio - szepnęłam w jej stronę.

- Jesteś bardziej schlana niż ja - prychnęła.

Może.

W końcu nadeszła ostatnia runda rozgrywki. Wzięłam kulę w ręce, a gdy już ją pchnęłam do przodu, poślizgnęłam się i poleciałam na plecy.

- Nic mi nie jest - mruknęłam.

Z pomocą dziewczyny wstałam. Ledwo doszłam do kanapy.

- Tej pani już podziękujemy - odparła głośno HaNa. - My się będziemy zbierać, muszę ją odprowadzić.

- Ja ją zaprowadzę, mam po drodze - rzekł Jeongguk.

Chciałam już się odezwać, że mój ojciec może być w domu, lecz nie miałam siły.

Wszyscy się pożegnaliśmy i rozeszliśmy w swoje strony.

- Nieźle się upiłaś.

- Co nie - prychnęłam. - Mogliście nie kupować tyle tego! - podniosłam głos, a chłopak starał się mnie uciszyć.

- A kto mówił, że chce jeszcze? - zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

Resztę drogi szliśmy w ciszy. Na szczęście chłopak pomógł mi iść, bo bym wpadła pewno na jakąś lampę. Szłam z zamkniętymi oczami.

- Jesteśmy

- Oh - wyrwało mi się. - Dzięki - mruknęłam.

Chłopak niepewnie mnie puścił, lecz zapewnilam go że dam radę.

- Dobranoc - usłyszałam za sobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro