"Jestem twoim koszmarem kolego/koleżanko..."
Ben-Nigdy nie będziesz moim koszmarem! To ja niszczę psychicznie! NIE TY!-krzyczał chłopak
Ja-Oj zamknij się Ben... To ty mnie stworzyłeś... STWORZYŁEŚ POTWORA!-ostatnie zdanie mówię biegnąc w stronę rzeczki...
Ben P.O.V
O co jej chodzi? Po chwili coś do mnie dociera
Ja(ben)-Jak ona się nazywa??
Toby-Bodajże Lucy Pabe
Zamarłem. Moja mała Lusia morderczynią? To nie dla niej! Muszę za nią biec...
Dotarłem na miejsce, nasze dawne miejsce. Ona była przytulona do drzewa na, którym było wyryte "Ben i Lucy na zawsze razem <3". Płakała... Podszedłem dosyć blisko i zauważyłem moje zdjęcie... Czy ona nosi je zawsze ze sobą?
-Lucy... Przepraszam, nie chciałem cię zmienić w morderczynię...-przytuliłem ją od tyłu a ona się odwróciła i przytuliła mnie mocniej.
L-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Nie powinnam...-Nic nie powiedziałam tylko ją podniosłem. Momentalnie zasnęła przy moim sercu. Nie moge jej tego powiedzieć co o niej myślę.
-Kocham cię Lus i nigdy nie opuszczę, już zawsze cię będę chronił...-myślałem ciągle
Lucy P.O.V.
Przeczytałam w myślach Bena, że mnie kocha. Nie ładnie grzebać w cudzej głowie ale teraz ja mu wyznam co czuję.
-Kocham cię Ben. Zakochałam się w tobie dawno...-Dalej tylko cichutko mruczałam. Wszystko brzmiało jak przez sen. Spojrzałam na niego z pod przymrużonych oczu. Zrobił się różowiutki na policzkach. Otworzyłam szerzej oczy i założyłam moje dłonie na jego karku oraz pocałowałam go w policzek zahaczając o jeden z kącików ust. Spalił buraczka.
-Ben...-zaczęłam nieśmiało
B-Hmm?-Mruknął
-J-ja dziękuję i chciałam ci coś jeszcze powiedzieć-zająkałam się okropnie... Ben przystanął i spojrzał na mnie, bo dotychczas patrzył prosto w las.
B-Tak?-zapytał unosząc jedną brew.
-Kocham cię...-pocałowałam go
No tak tak tak.... nie ma to jak wrócić! Dziękuje DollyLoo za przesłanie mi internetowego kopa w dupę ("Pisz!!") dzięki temu wzięłam się do pracy i napisałam ten nieszczęsny rozdział, czeka was jeszcze konkursik! <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro