Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[2] Drugie spotkanie

×Mark Evans / Endou Mamoru

Błąkałaś się po nowej szkole, szukając domku klubowego drużyny Raimona. Po wiekach poszukiwań jakiś dobroduszny nauczyciel wskazał ci drogę do niego. Pobiegłaś szybko do wskazanego miejsca, mimo że i tak spóźniłaś się już na trening. Weszłaś do niego i okazało, się że była tam tylko dziewczyna o granatowych włosach do ramion, stukająca coś na klawiaturze laptopa.

- Cześć, wiesz gdzie jest teraz drużyna? - zapytałaś a ona wydawała się dopiero zauważyć, że nie jest sama.

- Przed chwilą wyszli nad rzekę na trening - odpowiadziała, uśmiechając się.

- Kurde - mruknęłaś pod nosem i wybiegłaś z domku rzucając szybkie pożegnania do dziewczyny.

Kiedy już doszłaś na miejsce, stanęłaś na wzniesieniu i zaczęłaś przyglądać się trenującym uczniom. Mamoru zauważył cię po chwili.

- [twoje imię] tutaj! - Każdy z drużyny spojrzał w twoją stronę a ty weszłaś na boisko. - A więc drużyno to jest [twoje nazwisko] [twoje imię], może nowa osoba w drużynie! - Chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha.

- Że co?! Przecież świetnie sobie radzimy bez jakiejś zbędnej dziewuchy - powiedział jakiś chłopak. Nie zwracając uwagi na jego słowa wzięłaś piłkę i podbiegłaś na pole będące dalej Endou. Bramkarz klasnął dłońmi na znak zaczęcia gry.

Po ciężkim, lecz udanym ominięciu kilku chłopaków biegłaś z piłką w stronę bramki. Kątem oka zauważyłaś, że ten chłopak, który wcześniej cię skrytykował chce zrobić wślizg, aby odebrać ci piłkę. Gdy już znalazł się blisko ciebie, podskoczyłaś z piłką między stopami i pobiegłaś dalej w stronę Endou. Szykowałaś się żeby do wykonania swojej popisowej techniki. Stanęłaś i gdy zamachnęłaś się do strzału wokół twojej nogi pojawiło się coś na kształt piorunów. Kopnęłaś z całej siły, bardzo chciałaś znaleźć się w drużynie Raimona.

- [nazwa techniki]!

- Boska ręka! - krzyknął Mamoru, a przed nim pojawiła się ogromna, złota dłoń. Przez dłuższą chwilę chłopak mocował się ze strzałem, lecz w końcu wpadł do siatki, a piłka uderzyła w słupek. Mruknęłaś niezadowolona pod nosem, a bramkarz wstał i wyszczerzył się.

- Wow! To był naprawdę silny strzał. -Wzruszyłaś ramionami, nierozumiejąc dlaczego cię chwali. Przecież nie trafiłaś. -To jak, gramy dalej? - zapytał i rzucił ci piłkę. Uśmiechnęłaś się do niego i pomyślałaś, że twoja przygoda w drużynie właśnie się zaczyna.

×Axel Blaze / Gouenji Shuyya

Od kilku godzin siedziałaś w swoim pokoju i rozpaczałaś nad książkami od fizyki, starając się zrozumieć chociaż namiastkę tego przedmiotu. Zbliżał się ważny sprawdzian, który był twoją ostatnią nadzieją na zdanie z tego przedmiotu. Nagle do pokoju jak poparzona wybiegła twoja siostra.

- Siostraa - powiedziała przeciągając sylaby. Już wiedziałaś, że chce cię o coś poprosić. - Mogę się spotkać z Yuuką? Wiem że się uczysz ale czuje się jakbym nie widziała jej wieki! - Przymknęłaś oczy i odetchnęłaś, próbując nie wybuchnąć. Dziewczynka starała się zrobić najsłodszą i najbardziej przekonującą minę jaką mogła.

- Jak tam sobie chcesz - powiedziałaś po chwili, i tak miałaś jeszcze dużo czasu, sięgnęłaś po telefon i wybrałaś numer do Shuuyi. Odebrał po kilku sygnałach.

Umówiliście się za dwadzieścia minut na placu zabaw przy pobliskim parku. Leniwie wyszłaś z domu i nieudolnie próbowałaś uspokoić podekscytowaną spotkaniem [imię siostry].

Kiedy znalazłyście się na miejscu okazało się, że Yuuka i Shuuya już przyszli. Dziewczynki odrazu podbiegły do siebie i przytuliły, po czym poszły do huśtawek i zaczęły się bawić. Niepewnie usiadłaś obok blondyna i spojrzałaś na niego ukradkiem. Chłopak obserwował swoją siostrę i nie wydawał się skory do rozmowy, więc po prostu siedzieliście przez chwilę w ciszy.

- Nie wiedziałam, że też chodzisz do Raimona... - zagaiłaś i wskazałaś na szkolny mundurek , który wciąż miał na sobie. Miałaś dosyć milczenia.

- Gram nawet w drużynie piłkarskiej - odpowiedział uśmiechając się z dumą, lecz nadal wpatrywał się w dziewczynki.

- Czekaj... to my mamy drużynę piłkarską? - zapytałaś, a Shuuya spojrzał się na ciebie zszokowany. No i gratulacje, ma cię za idiotkę - Nie patrz tak na mnie! Ja przychodzę tam tylko po obecność!

Gdy Yuuka i twoja siostra się bawiły, ty zdążyłaś się dowiedzieć, że twoja szkoła odnosi niemałe sukcesy związane z piłką nożną i posłuchać tego co Blondyn mówił o kilku członkach drużyny. Nie mogł też się nadziwić, że nigdy wcześniej o nich nie słyszałaś.

×Jude Sharp / Kidou Yuuto

Leniwie otworzyłaś oczy i przeciągnęłaś się. Dlaczego rano łóżko wydaje się być najwygodniejszą rzeczą na świecie? Wzięłaś swój telefon i włożyłaś go do torby. Po ubraniu i umyciu się zeszłaś do kuchni gdzie jak zwykle była już twoja mama.

- Zjedz szybko śniadanie skarbie bo zaraz się spóźnisz.

- A która jest? - zapytałaś, leniwie przeżuwając kanapkę. Kobieta spojrzała na zegarek na swojej ręce.

- Przed dziewiątą.

- Co?! Cholera, zaraz się spóźnię! - wstałaś od stołu i zabrałaś plecak, który zarzuciłaś sobie na ramię. Jak poparzona wybiegłaś z domu. Głodna i spóźniona.

Kiedy dotarłaś na boisko było już kilkanaście minut po wyznaczonej godzinie. Układałaś już w głowie jakąś wiarygodną wymówkę, zeby nie dostać opieprzu od Kageyamy. Niepewnie weszłaś na boisko, lecz nikogo tam nie było. Właśnie zastanawiałaś się gdzie oni mogą się podziewać, gdy poczułaś czyjąś chłodną rękę na ramieniu.

- Aaa! - krzyknęłaś i z prędkością światła odwróciłaś się. Zamiast mordercy ujrzałaś jednak chłopaka z dredami i goglami - Jeju, Kidou, nie strasz mnie! Nie wiedziałam, że ktoś tu jest.

- Tak w zasadzie też mnie bardzo zdziwiłaś tym, że tu jesteś.

- A co w tym dziwnego, że przychodzę na trening drużyny, której jestem menadżerką? - zapytałaś ze zdziwieniem.

- Bo mamy trening dopiero za godzinę?

- Naprawdę?! W takim razie głoduję na marne. - Spuściłaś głowę zasmucona, a Yuuto parsknął śmiechem.

- Jeśli chcesz to możesz zostać. Mam jakieś batony. - Wskazał ruchem głowy na ławkę, na której leżała torba.

- Ratujesz mój marny żywot! - Podeszłaś do ławki i na niej usiadłaś, a po chwili dosiadł się do ciebie Yuuto.

W ciągu kolejnej godziny lepiej poznałaś Kapitana Królewskich, dowiedziałaś się, że zawsze przychodzi wcześniej na trening, żeby wszystko przygotować. Pomogłaś mu w rozstawianiu pachołków i wyciąganiu piłek ze składzika. Po jakiejś godzinie przyszła reszta drużyny i zaczął się normalny trening. Tylko dlaczego Sakuma tak dziwnie się do ciebie uśmiechnął?!

×Nathan Swift / Kazemaru Ichirouta

Biegłaś w swojej sportowej podkoszulce i krótkich spodenkach przez miasto. Dostałaś się dalej, leczbnie mogłaś dopuścić do stracenia kondycji przed mistrzostwami.

Kiedy byłaś na drugim końcu miasta z nieba poleciały pierwsze krople deszczu, a ty zaczęłaś żałować, że nie wziełaś ze sobą chociaż cienkiej kurtki. Z każdą chwilą padało coraz mocniej, a ty pędziłaś do domu. Nie możesz zachorować na kilka dni przed tak ważnym wyścigiem!

Po chwili biegu poczułaś, że ktoś złapał cię za nadgarstek. Szykowałaś się, aby kogoś walnąć, lecz gdy odwróciłaś się zobaczyłaś chłopaka, z którym ostatnio zremisowałaś. Z trudem przypomniałaś sobie jego imię. Kazemaru Ichirouta? W każdym razie, tak jak ty, był kompletnie przemoczony.

- Ty też nie pomyślaś o deszczu? - zapytał z wyraźnym rozbawieniem.

- Tsa - mruknełaś pod nosem i odwróciłaś się, by pobiec do domu, lecz chłopak pociągnął cię za sobą. - Gdzie ty mnie ciągniesz?!

- Zobaczysz. Tam jest cieplej. - przewróciłaś oczami i wyswobodziłaś swój nadgarstek z jego ręki. Szybkim krokiem udałaś się za niebieskowłosym chłopakiem z Raimona.

- Ee.. Co to za miejsce? - zapytałaś, gdy wchodziłaś z Kazemaru do jakiejś małej restauracji. Przez twoje ciało przeszedł przyjemny dreszcz spowodowany znalezieniem się w ciepłym miejscu i zapachem roznoszącym się po lokalu.

- Sprzedają tu najlepszy ramen w całym mieście - odpowiedział chłopak z uśmiechem po czym zamówił jedzenie, a ty za to skrzywiłaś się, przypominając sobie o pewnym istotnym szczególe.

- Sorry ale ja jestem spłukana...

- Nie martw się, zapłacę - zaoferował, a ty zdziwiłaś się tym, że Ichirouta jest tak hojny i życzliwy, dla osoby, z którą widział się wcześniej tylko raz. Postanowiłaś jednak nie odmawiać, byłaś koszmarnie głodna.

Następne chwile spędziłaś na jedzeniu i rozmowie z niebieskowłosym. Dowiedziałaś się, że akurat wracał z treningu swojej drużyny piłkarskiej. Musiałaś przyznać, że chłopak z Raimona był naprawdę dobrym rozmówcą. Zwłaszcza, że nawet nie zauważyłaś, że już dawno przestało padać.

×Caleb Stonewall / Fudou Akio

Od dnia, w którym Fudou Akio dołączył do twojej klasy widziałaś go praktycznie codziennie. Starałaś się go jednak unikać. Pełne rozbawienia i kpiny spojrzenie, które posłał ci, gdy zobaczył cię wtedy w klasie, wystarczyły żebyś wstydziła się do niego podejść.

Zmieniło się to, gdy oboje zostaliście wezwani do Dyrektora szkoły.

Okazało się, że oboje jesteście oskarżeni o zniszczenie mienia szkolnego, poprzez namalowanie graffiti na zewnętrznej ścianie szkoły. Oczywiście nie zrobiłaś tego, jednak ty i Akio okazaliście sie głównymi podejrzanymi, ponieważ ktoś na was wskazał i w dodatku was obu nie było rankiem w szkole.

- Możecie jakoś się tego wyprzeć? - zapytał Dyrektor, gdy skończył wygłaszać swój monolog o tym co was czeka, gdy wina zostanie wam udowodniona. Spojrzałaś dyskretnie na chłopaka, jednak ten nie wydawał się być szczególnie zestresowany.

- O tej godzinie byłem jeszcze w domu. Moja mama może potwierdzić - powiedział po chwili nawet nie patrząc, na Dyrektora. Mężczyzna skinął głową i spojrzał na ciebie wyczekujaco.

Wystraszyłaś się, bo zdałaś sobie sprawę, że nikt nie jest w stanie potwierdzić twojego alibi. Twoi rodzice wyszli wcześnie rano do pracy, a ty zaspałaś na pierwszą lekcje.

- Była u mnie - odezwał się Akio, po dłuższej chwili twojego milczenia. Ledwo się powstrzymałaś przed spojrzeniem na niego.

Dyrektor pozwolił wam wyjść i zadeklarował, że skontaktuje się z matką Fudou. Gdy znaleźliście się na korytarzu odetchnęłaś głęboko.

- Dziękuję... Nie wyglądasz jakbyś się tym przejął - powiedziałaś do chłopaka, a ten zaśmiał się gorzko.

- Nie jestem słaby - odrzekł i oddalił się w stronę sal lekcyjnych.

×Shawn Frost / Fubuki Shirou

Tego dnia nie miałaś zbyt wielu rzeczy do roboty, więc z nudów postanowiłaś przespacerować się po Hokkaido. Przechodziłaś właśnie przy jakiejś śnieżnej zaspie, z której z prędkością torpedy wyleciała piłka. Prawie dostałaś nią w twarz! Z powstałego tak przejścia wyszedł niedawno poznany Fubuki Shirou.

- Jeszcze trochę a pomyślę, że chcesz mnie zabić - powiedziałaś a on spojrzał na ciebie zdziwiony.

-Co tu robisz [twoje imię]?

- Spaceruję, jak widać - odpowiedziałaś krzyżując ręce na piersi. - A ty?

- Trenuję tu, jak co każdą sobotę - odpowiedział uśmiechając się - Właśnie chyba skończyłem. Mogę się przejść z tobą?

- Jasne, że tak. - Lekko się uśmiechnęłaś i tak chodziliście wymieniając się krótkimi zdaniami, co jakiś czas.

- A tak w ogóle to... Na jakich pozycjach grasz? - męczyła cię niezręczna cisza, więc spróbowałaś ją przerwać.

- Na obronie i w ataku. Znasz się na piłce?

- Trochę. - wzruszyłaś ramionami. - Mój brat nawija tylko o piłce nożnej.

Gdy temat zszedł na owy sport, rozmowa kleiła się dużo lepiej. Shirou zaczął opowiadać ci o swojej drużynie i przygodach związanych z piłką. Po dłuższej chwili doszliście do kawiarenki, w której byliście ostatnio.

- To może teraz ja stawiam - powiedziałaś z nutką śmiechu w głosie.

- Chętnie - odpowiedział ze słodkim uśmiechem poczym weszliście do środka. Tak jak ostatnio, zamówiliście gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Gdy musieliście wrócić do swoich domów, wymieniliście się swoimi numerami.

×Harley Kane / Tsunami Jousuke

Rano przyszłaś na trening swojej nowej drużyny. Było około siódmej rano, a ty rozgrzewałaś się z innymi przed boiskiem. Co chwilę ziewałaś i z trudem utrzymywałaś oczy otwarte. Ta godzina była dla ciebie jak środek nocy!

- Dobra to zaczynamy trening! - krzyknął jak zwykle naładowany pozytywną energią Endou Mamoru.

- Hai! - odkrzyknęliście i pobiegliście na murawę gdzie podzieliliście zaczęliście trening. Niemal od razu się rozbudziłaś. Musiałaś zrobić wrażenie i pokazać, że nie popełnili błędu przyjmując cię do drużyny.

Po jakimś czasie ktoś podał ci piłkę. Biegłaś w stronę bramki i, uprzednio wymijając kilku obrońców, znalazłaś się przy Tsunamim.

- Nigdy mnie nie wyminiesz! - zawołał i zrobił wślizg. Chciałaś kopnąć piłkę, jednak nie zdążyłaś się poruszyć, bo poczułaś w swojej kostce ogromny ból. Straciłaś równowagę i upadłaś na murawę sykając z bólu.

- Wszystko dobrze?- zapytał Mamoru, gdy już do ciebie podbiegł.

- Jasne, tylko sobie tutaj leżę. - odparłaś sarkastycznie i zaśmiałaś się, jednocześnie masując swoją kostkę. Po chwili przekonywania Kapitana, że dasz radę dalej grać, spróbowałaś wstać, lecz skończyło się to tym, że znowu wylądowałaś na piasku.

- Chyba nie da rady dojść do ławki. Możesz ją zanieść, Tsunami? - poprosił Endou i pobiegł do swojej bramki. Poczułaś, że Jousuke podnosi cię niepewnie i delikatnie, byleby nie sprawić ci bólu. Byliście dosyć zakłopotani. Chwilę później siedziałaś już na ławce, a Haruna zaczęła oglądać twoją kostkę. Różowowłosy chłopak wrócił do drużyny, starając się ignorować krzyki Riki i ukryć rumieńce na swojej twarzy.

Gdy trening się skończył, Jousuke przysiadł się do ciebie. Zawstydzony podrapał się po karku

- Czy z nogą, wszystko okej?

- Raczej tak, za jakieś dwa dni będzie jak nowa. Ale trochę boli.- powiedziałaś zerkając na bandaż, owijający twoją kostkę. Tsunami spojrzał na ciebie zaniepokojony

- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła czy coś. W sumie to ja cię przewróciłem. - Parsknęłaś śmiechem i machnęłaś na to ręką.

- Daj spokój. To mógł być każdy. Poza tym to moja wina, nie rozgrzałam zbyt dobrze tych stawów - powiedziałaś, a on odetchnął z ulgą i zaczęliście dalej gadać. Byłaś zdziwiona tym jak dobrze ci się z nim rozmawiało.

Tylko nie mogłaś sobie wybaczyć, tego, że twoje dobre wrażenie trafił szlag!

×Bayron Love / Afuro Terumi

Dzisiejszy dzień zapowiadał się być koszmarnie nudnym. Siedzialaś właśnie na łóżku i oglądałaś jakiś głupi filmik, kiedy napisał do ciebie Terumi, z którym ostatnio dość często pisałaś. Zapytał się ciebie, czy masz ochotę przyjść na trening jego drużyny. Fire Dragon, czy jakoś tak.

Po wymienieniu kilku wiadomości z chłopakiem, wstałaś i uśmiechnełaś się pod nosem. Na zewnątrz było dosyć zimno, więc ubrałaś jakąś pierwszą lepszą bluzę i wybiegłaś z domu. Potem poszłaś pod wskazany przez chłopaka adres.

Po kilkunastu minutach weszłaś do dość sporego stadionu. Nie wiedziałaś jak dotrzeć na trybuny, więc przez dłuższy czas błądziłaś po budynku, szukając odpowiedniego wejścia.

Minęło dobre dwadzieścia minut, a ty nadal nie znalazłaś trybun. Już powoli godziłaś się z myślą, że nic tu nie znajdziesz i byłaś odrobinę rozczarowana, że nie zobaczysz Terumiegio. A może to był jakiś głupi żart?

Myślenie o tym przerwało ci wpadnięcie na kogoś. Zachwiałaś się i zaczęłaś tracić równowagę. Przed upadkiem uchroniły cię, dłonie, które złapały za twoje ramiona. Podniosłaś głowę i zobaczyłaś Terumiego. Przez chwilę staliście tak, aż w końcu chłopak odsunął się i schował ręce do kieszeni. Policzki zaczęły cię lekko piec.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - oznajmił, a ty podrapałaś się po karku z niewinnym uśmieszkiem na twarzy.

- Istnieje szansa, że troszkę się zgubiłam - zaśmiałaś się nerwowo a chłopak odwrócił się i pokazał gestem ręki, żebyś loszła za nim.

Szłaś za Terumim, aż w końcu weszłaś na boisko. Zanim pobiegł do drużyny uśmiechnął się do ciebie lekko, co odwzajemniłaś. Usiadłaś na ławce i zaczęłaś przypatrywać się zawodnikom. W oczy rzuciła ci się ta dwójka, z którą Afuro przyszedł do kina - Nagumo i Suzuno. Blondyn często o nich wspominał, gdy pisaliście ze sobą.

Przyglądałaś się całemu treningowi, lecz nie wiedząc czemu, twój wzrok co chwilę wędrował na Afuro. Cieszyłaś się, że nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Po kilkudziesięciu minutach trening się skończył. Podeszłaś do wyjścia, z zamiarem pujścia w strone domu, lecz przerwał ci głos Terumiego.

- [T/i]! - krzyknął blondwłosy chłopak i podbiegł do ciebie - Jak ci się podobało na treningu?

- Cóż było całkiem ciekawie, jesteście naprawdę utalentowanymi piłkarzami - odpowiedziałaś, a chłopak uśmiechnał się na twoje słowa.

- Dziękuję... - Afuro zawachał się. - Nie masz nic przeciwko żebym cię odprowadził?

- Jasne. Tylko idź się może przebrać. Śmierdzisz! - zaśmiałaś się, a Terumi spojrzał na ciebie srogo i odwrócił się na pięcie, by po chwili pobiec do szatni.

- Zaczekaj tu, przyjdę za pięć minut!

×Xawier Foster / Hiroto Kiyama

Siadziałaś sobie spokojnie na ławce w parku i przyglądałaś się kaczkom, które bez trosko człapały przy jeziorze. W oddali można było usłyszeć krzyki dzieciaków dochodzące z placu zabaw. Zbytnio nie zwracałaś uwagi na ludzi, którzy przy tobie przechodzili, jednak w pewnym momencie przed oczami przemknęła ci czerwona czupryna, którą skądś już znałaś.

Momentalnie podniosłaś głowę i przypatrzałaś się chłopakowi, po chwili doznałaś olśnienia. To był ten frajer, który ukradł ci telefon! Czerwonowłosy zdążył już się od ciebie oddalić, więc z prędkością światła popędziłaś w jego stronę. Kiedy już byłaś już wystarczająco blisko zwolniłaś, chwyciłaś chłopaka za ramie i obróciłaś w swoją strone, tak by mógł spojrzeć ci w twarz!

- Oddawaj mi telefon, złodzieju! - krzyknęłaś rozzłoszczona, chłopak wydawał się jednak nadzwyczaj spokojny.

- Po pierwsze grzeczniej, nic nie zrobiłem. A po drugie chciałem ci go oddać od razu, ale ciebie już nie było... - wyciągnął ze sportowej torby twój telefon. - Następnym razem jak na kogoś wpadasz to bardziej uważaj, aby nic nie zgubić.

- No ten... - nie wiedziałaś jak zareagować, do tej pory postrzegałaś chłopaka jako zwykłego złodzieja, zaskoczyło cię to czułaś się niezręcznie. Uśmiechnęłaś się niewinnie. - Przepraszam, nie powinnam tak reagować, możesz się czuć urażony.

- Nie ma sprawy, rozumiem.

- To może w ramach przeprosin, postawię ci jakąś kawę, czy na co masz ochotę?

Czerwonowłosy spojrzał na swoją torbę i uśmiechnął się niepewnie. Chyba właśnie szedł na jakis trening.

- Naprawdę bym chciał, ale dosłownie za sześć minut muszę być na boisku... - byłaś trochę rozczarowana, nie lubiłaś mieć wrogich stosunków z ludźmi. Chłopak chyba zauważył twoją rekację, bo dodał: - ...ale możemy się zdzwonić!

Uśmiechnęłaś się, co twój towarzysz odwzajemnił. Wymieniliście się numerami, a Czerwonowłosy pobiegł w kierunku pobliskiego stadionu, lecz zanim to zrobił zdażył powiedzieć ci jedną rzecz:

- Jestem Hiroto Kiyama.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro