Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#2... keke

~~Perspektif Of Ciastek~~

Jak to? SoonWoon umarł... Przecież się powiesił... Popatrzyłem na jego twarz... Miał bliznę pod okiem, tak jak Soon. Popatrzyłem na niego i otworzyłem oczy. Bardzo chciałem coś powiedzieć, no ale nie mogłem.

-Gadaj! - Krzyknął i mnie kopnął. Nie poznał mnie? Dlaczego? Może jak pokażę mu bliznę. Jak mieliśmy 8 lat, wycięliśmy sobie na ramionach znaczki. Chciałem podwinąć, ale kopnął mnie jeszcze bardziej - Nie bawimy się w striptiz - Powiedział i zaczął się śmiać. Kopnął mnie jeszcze raz - No ej, nudny jesteś, wiesz? Chociaż byś coś powiedział, ale ty nawet nie krzyczysz! Dziwny jesteś, bardzo dziwny... I wiesz co? Przypominasz mi kogoś. Miałem kiedyś przyjaciela, gadał tyle co ty... Ale nie ważne. Zaraz przyjdę. Jesteś głodny? - Pokiwałem głową a on wyszedł. Ja tylko skuliłem się i płakałem. Nie wiedziałem co robić, a brzuch mnie cholernie bolał. I znowu zacząłem pluć krwią. Może jak teraz będzie wchodził pokażę mu znaczek z ramienia? Szczerze, kiedyś go nie chciałem. Ale teraz może mnie uratować... Heh. Tylko dlaczego mnie nie rozponał, i po co upozorował śmierć? Dlaczego mnie zostawił? Tyle pytań. Zamknął mnie tutaj jak pieprzoną zabawkę. Miałem całą twarz i ręce w mojej własnej krwi, przez kogoś, z kimś kiedyś się przyjaźniłem, fajnie nie? Siedziałem tak około 20 minut i myślałem co robić. Nagle usłyszałem że ktoś otwiera drzwi, a potem Soon wszedł. Ja szybko chciałem podwinąć rękaw, ale znowu mnie kopnął.

- Nawet nie próbuj - Powiedział z gniewem. Ja tylko płakałem. Dalej. I nie przestawałem. Dał mi talerz przed twarz - Jedz - Powiedział i wyszedł. Ja tylko wziąłem i zacząłem jeść, a zaraz była mokra od moich łez.

~~Perspektif Of Jimin~~

- No dobrze, skoro nie jest twój, zawieziemy go do schroniska... - Powiedział i podszedł do komputera. Musiałem się zgodzić. Nie było mnie stać na jedzenie dla niego, ani weterynarza w razie potrzeby. Niestety, musiałem to zrobić. Tak będzie dla niego lepiej. Pogłaskałem go po głowie i usłyszałem jak mruczy. Poczułem łzę na policzku którą szybko starłem.

- Dowidzenia- Powiedziałem i wyszedłem. Musiałem stamtąd wyjść zanim bym się tam rozpłakał. A nie mogłem go wziąć. Nie stać mnie... Jestem cholernie biedny... Ciekawe jak w domu, nie było mnie pół dnia... Pewnie znowu dostanę opieprz. Taki udawany, drą się na mnie żeby... No właśnie, żeby co? I tak mają na to wylane co się ze mną dzieje. Szedłem w stronę domu i poczułem wibrację w telefonie.

Od: YuRi <3

Wybacz... Nie pamiętam cię... Nie pamiętam nic, z przed 2 lat, miałam wypadek samochodowy. Ale zachowałam twój numer, bo tak myślałam że to coś ważnego, bo miałam zapisane "Moja wiewiórka <3"... Przepraszam...


Kiedy to zobaczyłem, zrobiło mi się smutno. Cholernie smutno. Poczułem łzy w oczach, ale starałem się nie rozpłakać. Wsadziłem telefon do kieszeni, i dalej szedłem w stronę domu. Przed domem usłyszałem krzyki, ojciec znowu bił mamę.. Wbiegłem do domu, a nad głową przeleciała mi butelka po piwie, na szczęście się schyliłem. Przestraszyłem się, a obok mnie zobaczyłem ją. Stała przerażona, a jak się odwróciłem zobaczyłem ojca. Był wkurzony, i to bardzo. Od zawszę miał nerwicę, ale teraz przesadził. Jebnąłem mu prawym sierpowym (nie wiem jak to napisać) złapałem mamę za rękę i wybiegłem z domu. Przed domem mama chciała mnie przytulić, ale ją odepchnąłem.

- Widzisz? Widzisz to do cholery? No i co wam daje picie? - Teraz się rozpłakałem. Znowu chciała mnie przytulić ale ją odepchnąłem - zostaw mnie. - Mruknąłem i wyszedłem z podwórka. Pobiegłem do lasu, nie mogę już tego dłużej znosić. No bo ile można? Już od małego się tak kłócili, i uciekałem do babci. Ale teraz już nie żyje... Wbiegłem do lasu, usiadłem obok drzewa i zacząłem płakać.



~~Bayo~! I hope u like it~! <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro