Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✨13✨

POV Paweł (sobota)

Byłem aktualnie daleko od swojego domu, ponieważ przedwczoraj przyjechałem z Karoliną do jej babci. Była chora, a na dodatek miała swoje osiemdziesiąte piąte urodziny i stwierdziłem, że muszę być tam z moją przyjaciółką. Nigdy nie pomyślał bym, że tak bardzo się zżyjemy obydwoje i czułem się przy blondynce wyśmienicie. Na początku, gdy przeprowadziła się do nas Laura, to chodziłem za nią, bo mi się podobała, lecz przeszło mi to tak szybko jak przyszło. Dziewczyna sama nie ukazywała swoich uczuć do mnie, więc zrezygnowałem z uwodzenia, biorąc się za swoją pracę influencera oraz youtubera. Na te kilka dni Lara była sama w naszej willi, ponieważ chłopaki także zrobili sobie wolne. Mieliśmy do dziewczyny zaufanie i wiedzieliśmy, że nic poważnego sie nie stanie. 

***

POV Dominik (dzień wcześniej, piątek)

Przyjęcie moich rodziców zaczęło się około piętnastej, więc teraz bawiłem się przy ich  kilku znajomych i ich dzieciach, którzy byli  mniej więcej w moim wieku. Do wieczora chodziłem pomiędzy ludźmi uśmiechając się, aż mnie usta bolały, lecz to były szczere uśmiechy, bo dawno nie byłem na takim przyjęciu. Chciałem jak najbardziej spożytkować czas z rodzicami, ponieważ około dziewiątej rano chciałem być już w trasie powrotnej. Nie mogłem zostać dłużej ponieważ miałem ważną sesję zdjęciową w sobotę, więc wszystko działo się szybko.

Nazajutrz wstałem około ósmej, co wiązało się z moim niewyspaniem. Zjadłem na szybko jakieś śniadanie i na odwal się wrzuciłem ciuchy do walizki oraz rzeczy Blaze'a. Ucałowałem mamę w kuchni, która wstała nawet przede mną i piła kawę w filiżance, po czym wsadziłem rzeczy i psa do samochodu. Po dwudziestu minutach wyjeżdzałem z Makowa ruszając autostradą do Warszawy.

Po ponad godzinie byłem już pod domem i wjeżdzałem właśnie do garażu. Blaze smacznie spał, więc stwierdziłem narazie go nie ruszać, tylko otworzyłem tylne drzwi aby mógł wyjść. Wziąłem torebkę, w której miałem telefon oraz portfel i po mału wszedłem do domu. Nie wiedziałem czy Laura jest w domu, ale nie wiedziałem także czy jeszcze śpi i nie chciałem jej zbudzić. Gdy tylko przekroczyłem próg kuchni zauważyłem istny chaos. Wszędzie na podłodze, od miejsca gdzie stałem aż po salon walały się puszki po piwie, jakieś butelki po wódce i napojach, papierki oraz jakieś przezroczyste, małe torebeczki. Przeszedłem do salonu, gdzie na kanapach leżeli jacyś ludzie, co mnie zaskoczyło. Nie pomyślał bym, że blondynka zrobi imprezę bez naszej wiedzy i zgody. Szybko poszedłem do swojego pokoju, aby się trochę uspokoić i zadzwonić na policję, lecz ujrzałem w swoim łóżku Laure. Spała na brzuchu, z jedną nogą podkuloną i z jedną ręką wyprostowaną do góry. Pomiędzy udami miała moją kołdrę, do której się przytulała. Na sobie miała moją niebieską koszulkę i krótkie dresowe spodenki. Westchnąłem ciężko, po czym zacząłem ją budzić. Nie było to łatwe, lecz po kilku próbach udało mi się.

L: - D..Dominik? - zapytała ochryple, gdy przyzwyczaiła się do światła w pomieszczeniu. - Co Ty.. co tu robisz? - zająkała, otwierając szeroko oczy, zapewne przypominając sobie co się wczoraj wydarzyło.

D: - Przyjechałem wcześniej do domu, bo mam pracę. Poza tym, możesz mi wyjaśnić co tu się dzieje do cholery? - burknąłem, wyrzucając ręce do góry.

L: - Prze..Przepraszam. To Monika mnie namówiła - oznajmiła, przegryzając wargę i usiadła, opierając się o zagłówek łóżka. - Powiedziała, że to ma być mała imprezka, kilka osób, ale potem.. - przeczesała nerwowo włosy. - Potem przyszli inni i inni i już nie mogłam zapanować i .. o matko, Minik - spojrzała się na mnie. - Tak bardzo przepraszam.

D: - Dobra, już uspokój się - spojrzałem na swój pokój, jakby się nad czymś zastanawiając. - Ogarnijmy narazie dom, a potem coś wymyślimy - oznajmiłem, spoglądając na dziewczynę. - Chodź. Ja posprzątam kuchnie, a Ty wywal tych kolegów - uśmiechnąłem się na jej zaskoczoną minę. Niech narazie myśli, że ominie ją kara.

Po kilku minutach stałem w kuchni i wrzucałem śmieci do dużego worka, a Lara budziła ludzi i ich wyrzucała za drzwi. Gdy skończyła w salonie przeszła na górę, więc stwierdziłem, że mogę zrobić nam obydwu kawę. Nagle poczułem na swoim ramieniu czyjąś rękę, więc momentalnie się odwróciłem, widząc przed sobą dziewczynę. Skrzywiłem się na jej strój. Miała sobie czarną obcisłą sukienkę, która była zbyt krótka oraz było widać jej całe piersi. Włosy miała rozpuszczone, a na twarzy mocny makijaż. Jej niebieskie oczy wpatrywały się we mnie mocno, a ja nie potrafiłem się ruszyć. Jej ręka znalazła się na mojej szyi, gdzie poczułem jej długie paznokcie. Nie podobało mi się, że szatynka jest tak blisko mnie, ale czułem się jak sparaliżowany. Nagle poczułem jej oddech z drugiej strony szyi, a za uchem złożyła krótki pocałunek. Chwyciłem ją za biodra, chcąc ją odepchnąć, gdy nagle jej ręka z szyi znalazła się pod moją bluzką.

M: - Nie bój się - wyszeptała. - Widzę, jak na mnie reagujesz. Nie powiem nic Laurze - oznajmiła i zaczęła całować moją szyję.

Zacisnąłem mocno szczękę i zamknąłem oczy, uspokajając się. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem, jak ktoś odrywa dziewczynę ode mnie, a w moją stronę leci prawy sierpowy. Nie spodziewając się tego dostałem w twarz zataczając się do tyłu i  złapałem się blatu szafki, po czym poczułem drugi cios w brzuch. Zgiąłem się w pół, łapiąc się za obolałe miejsce i spojrzałem na wściekłego chłopaka przede mną.

- Ona jest moja suko - warknął w moją stronę, po czym złapał Monikę i wyszli z pomieszczenia.

Opadłem na podłogę, obijając sobie przy tym kolana i łapiąc łapczliwie tlen, ponieważ ciężko było mi oddychać. W głowie mi się zakręciło, a przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ostatnim co pamiętam było to, jak Laura podbiega i  krzyczy coś do mnie, a później straciłem przytomność.










***

Ta ta daaamm...

Mam nadzieję, że nie zabijecie.. 😜😜

Musiała być drama😂😂

Do następnego!

Kessi💜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro