✨12✨
POV Dominik
Minęło parę dni od spotkania z przyjaciółką Laury. Monika okazała się sympatyczną i miłą dziewczyną, która wiedziała co chce robić w życiu. Nie dawała nam dojść do słowa, ponieważ jej usta nigdy się nie zamykały, choć nie byliśmy z tego powodu zdenerwowani z chłopakami. Cieszyliśmy, że nasza współlokatorka tak szybko potrafiła dogadać się z kimś w Warszawie, nie ważne, że dziewczyny znały się wcześniej. Monia nam opowiedziała, że jej tata był właścicielem dużej firmy hotelarskiej i aby podwyższyć swoje zarobki zaczął stawiać hotele w Polsce, bo do tej pory jego wierzowce były tylko w Anglii i Hiszpanii. Z tego powodu przeprowadzili się całą rodziną do ojczyzny, z czego szatynka się mocno cieszyła.
Stałem właśnie w kuchni, trzymając w jednej dłoni rogalika z czekoladą, a w drugiej kawę i oglądałem filmik na youtube. Wczoraj dowiedziałem się, że moi rodzice za dwa dni organizują przyjęcie dla bliskich osób z okazji urodzin mojego taty, a także rocznicy ich małżeństwa. Moja mama dzwoniła do mnie, abym przyjechał z przyjaciółmi, lecz Paweł jechał do babci Karoliny z nią, ponieważ była chora, a Filip miał swoje sprawy na głowie. Stwierdziłem, że nie będę psuć ich planów, więc miałem sam jechać do mojego rodzinnego miasta. Musiałem jeszcze się spakować, czego tak bardzo nienawidziłem, ale jak mus to mus.
Do pomieszczenia weszła Lara, czym wybiła mnie z moich myśli, a ja się jej przyglądnąłem. Miała na sobie długie, szare dresy ze ściągaczami przy kostkach, które nosiła prawie codziennie, białą bluzkę na ramiączkach, która teraz jej się trochę podwinęła bo było widać jej kawałek brzucha. Włosy miała upięte w wysoki kucyk, a na twarzy widniał lekki makijaż. Podeszła do lodówki wyjmując z niej mleko, po czym z szafki obok wyjęła czekoladowe płatki. Zagrzała mleko w rondelku, a do miski wsypała chrupki, po czym zalała je gorącym mlekiem. Szuflada ze sztućcami była za mną, więc chciałem się odsunąć, aby dać jej dojście, lecz o sekundę się spóźniłem. Jej wielkie czekoladowe oczy spojrzały na mnie, gdy jej ręka znalazła się obok mojego biodra. Zassałem powietrze, bo do moich nozdrzy dostał się zapach lawendy, lecz dziewczyna nic sobie z tego nie robiła. Otworzyła szuflade, zmuszając moje ciało do zrobienia kroku w jej stronę, po czym zaczęła w niej szperać, szukając łyżki. Poczułem gorąco, które rozlało się po moim całym ciele, a moje serce zaczęło bić sto razy szybciej. Przegryzłem wargę, karcąc się w myślach, abym się uspokoił bo dziewczyna mogła poczuć moje zmieszanie. Wbiłem swoje niebieskie oczy w jej twarz, lecz ona nadal była nie wzruszona. Nasze klatki piersiowe dzieliły milimetry, a ja nie mogłem się odsunąć, ponieważ po prawej miałem wyspę kuchenną, a po lewej jej rękę, ktora zagradzała mi wyjście i którą szukała czegoś w tej durnej szufladzie. Nagle nasze spojrzenia skrzyżowały się, a usta minimalnie otworzyły, po czym poczułem zapach mięty i wtedy nie wiem jak, ale złapałem ją za ramiona i przesunąłem, po czym jak najszybciej uciekłem z kuchni. Będąc już w korytarzu, który prowadził do mojego pokoju, wypuściłem ciężko powietrze i od razu zaczęrpnąłem świeżego, ponieważ przez te kilka sekund zapomniałem jak się oddycha.
Opadłem na kanapę w pokoju i spojrzałem na psa, który bawił się piłką. Odetchnąłem, zauważając, że zostawiłem śniadanie na blacie, lecz jakoś odechciało mi się jeść. Złapałem się za udo, chcąc wyjąć telefon, i od razu palnąłem się w czoło z dłoni za moją głupotę. Jak mogłem zostawić telefon w kuchni? Odblokawany... Zostawiony, przy dziewczynie... Westchnąłem i wróciłem do pomieszczenia, gdzie moje serce wywijało koziołki. W środku nie było już Laury, więc spokojnie mogłem zabrać telefon, lecz nigdzie go nie było. Na sekundę miałem mini zawał, lecz za chwilę się opanowałem i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju blondynki. Gdy miałem już zapukać, drzwi same się otworzyły, a w nich stała Laura.
L: - Zapomniałeś czegoś - powiedziała i przeczesała włosy, trzymając w drugiej dłoni mojego iphone'a.
D: - Tak. Dzięki, że go wzięłaś - przegryzłem warge i schowałem telefon do kieszeni.
Skinęła głową, a ja wróciłem do swojego pokoju i od razu zacząłem się pakować do małej walizki. Zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy oraz kilka zabawek Blaze'a. Wszystko wsadziłem do samochodu, a na tylnie siedzenie położyłem siedzisko pieska. Około godziny czternastej pożegnałem się tylko z Filipem i Laurą, ponieważ Paweł wyjechał rano z Karoliną. Ułożyłem śpiącego psa w aucie i sam do niego wsiadłem, a potem ruszyłem. Podróż minęła mi spokojnie, choć długo. Wiedziałem, że moja mama od razu się rozpłacze, ponieważ dawno się nie widzieliśmy, a ona była bardzo wrażliwa na takie momenty.
***
Na drugi dzień przy przyjęciu pomagała mojej mamie jej przyjaciółka. Chciałem pomóc, lecz rodzicielka się nie zgodziła, dlatego siedziałem z tatą i graliśmy w szachy. Rano dostałem smsa od chłopaków. Paweł pisał, że zostaje jeszcze jedną noc w Koninie, gdzie mieszkała babcia Karoliny, a Filip oznajmił, że pojechał do Barlinka także odwiedzić swoją rodzinę. Trochę się bałem o nasz dom, lecz wiedziałem, że była tam Laura. Nie musiałem się o nic martwić, ufałem dziewczynie bezgranicznie.
***
Rozdział nadal przejściowy, ale chciałam ukazać mocne uczucia Dominika do Laury, co mi się udało, jak myślicie? 😂
Następny rozdział będzie gruby, więc trzymajcie się!
Kessi💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro