✨11✨
POV Laura
M: - Oni są cudowni! I tacy przystojni - dziewczyna teatralnie powachlowała się dłonią, ukazując swoje proste białe zęby.
Siedziałyśmy w moim pokoju już dwadzieścia minut, ponieważ po zapoznaniu jej z chłopakami chciałyśmy trochę pobyć same. Szatynka od razu zaczęła swój monolog, jacy to chłopcy są super. Cieszyło mnie to, że Monia od razu znalazła wspólny język z Minikiem, Filipem i Pawłem. Monika była zajebistą, gadatliwą i ładną dziewczyną, choć jak się ją poznało bliżej to mogła trochę wkurzać.
M: - I ten blondyn.. Dominik tak? - zapytała, a ja przytaknęłam. Dziewczyna chodziła w te i spowrotem, wydeptując ścieżkę na moim małym dywaniku. Ja za to leżałam na swoim łóżku, mając położone ręce płasko na brzuchu. - Jest taki zabawny! I ciągle gapił się na Ciebie - uśmiechnęła się do mnie, a mi zrobiło się gorąco.
L: - Cco? - zająknęłam się, bo nie wiedziałam, że podobam się blondynowi.
M: - Można zauważyć gołym okiem - zaśmiała się. - No nie ważne, widziałaś tego wysokiego szatyna? Jest taki ładny.
L: - Chodzi ci o Pawła? - dziewczyna przytaknęła i usiadła obok mnie.
M: - Ma dziewczyne? - spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami, a ja chciałam się schować pod kołdrą, aby nie widziała mojego zażenowania. Przetarłam twarz dłonią.
L: - Nie mam pojęcia, ale chyba nie - wzruszyłam ramionami. Nie sądziłam, że Moni spodoba się Paweł. Szatyn ciągle za mną chodził odkąd przeprowadziłam się do willi, lecz po jakimś czasie zaprzestał starań zwrócenia na siebie mojej uwagi. Od tamtej pory albo siedział w swoim pokoju i nie wychodził z niego, albo był cały dzień na mieście ze swoją przyjaciółką - jak jej tam. Nie byłam pewna czy są razem czy nie, lecz wiedziałam, że Monice nie będzie to przeszkadzało podrywać chłopaka.
Westchnęłam i wstałam z łóżka, zarzucając koc na nogi dziewczyny, która zaczęła szukać Pawła na wszystkich socialach. Przewróciłam oczami na jej zachowanie, ale nie skomentowałam tego. Podeszłam do szafki, po czym otworzyłam szuflade ze skarpetkami i wyciągnęłam gruby plik banknotów. Odwróciłam się w stronę szatynki i odkaszlnęłam, a dziewczyna spojrzała na mnie z powolnym refleksem. Gdy zobaczyła co trzymam klasnęła w dłonie i odepchnęła się od materaca, podchodząc od razu do mnie.
M: - Wspaniale! - uśmiechnęła się cwanie i zabrała pieniądze z mojej dłoni. - Jak tak szybko to załatwiłaś?
L: - Miałam trochę odłożone - odpowiedziałam i przegryzłam wargę. - Tu jest dwadzieścia tysięcy i mam nadzieję, że twojej mamie się lepiej przyda - szatynka wlepiła we mnie swój wzrok, po czym przytaknęła.
Niedawno dowiedziała się, że jej mama jest chora na raka trzustki, a co za tym idzie długie leczenie i chemioterapia, która dużo kosztuje. Jej ojciec robi wszystko w pracy, żeby zdobyć pieniądze, lecz niestety zarabia zbyt mało, więc Monika poprosiła mnie - jako dawna i teraźniejsza przyjaciółka zgodziłam się jej pomóc. Było mi ciężko patrzeć na cierpienie dziewczyny, a jej mama była super sympatyczną kobietą, która kiedyś opiekowała się także mną, jak własną córką. Nie zasługiwała na śmierć. Jeszcze nie teraz.
M: - Dziękuję ci bardzo Lara - szatynka uściskała mnie, a gdy po kilku sekundach odsunęła swoje drobne ciało od mojego, na moment mogłam zobaczyć łzy w jej oczach.
***
Zjadłyśmy miłą kolację, którą przygotował Dominik i z której składały się zapiekanki z mięskiem, warzywami i serem. Siedziałyśmy znowu w moim pokoju na łóżku i oglądałyśmy kolejny odcinek jakiegoś dennego serialu, który wybrała szatynka. Nagle Monika spojrzała na mnie wzrokiem, który wskazywał, że dziewczyna na coś wpadła. Przewróciłam oczami i spojrzałam na nią irytująco. Jak pamiętam jej pomysły wskazywały coś niedobrego.
M: - Wpadłam na genialny pomysł - i o boże, modliłam się w duszy, żeby było to serio coś dobrego. - Moglibyśmy zrobić jakąś super imprezę u was! - krzyknęła, a ja palnęłam się otwartą dłonią w czoło. - No co?! Zobacz jaką macie willę! A willa plus dużo miejsca plus super ludzie równa się wielka impreza - jej niebieskie tęczówki wpatrywały się w moje, a ja chciałam ją uderzyć. Ojj już widzę jak chłopaki się zgadzają na to.
L: - Stara, chłopaki się nie zgodzą, a ja nie będę zakłócać im harmonii domu - szatynka zaśmiała się na moje słowa, ale gdy zauważyła, że mówiłam poważnie rzuciła mi ostre spojrzenie.
M: - Ale ty jesteś nudna! Oni są w naszym wieku, więc kto by się nie zgodził na zabawę z alkoholem - wyrzuciła ręce do góry, z powodu irytacji. - Jesteśmy dorośli i możemy sobie pozwolić raz na jakiś czas na takie coś.
L: - Szczerze też bym chciała i bardzo dobrze cię rozumiem, ale no - przegryzłam warge. - Na pewno się nie zgodzą.
Szatynka przewróciła oczami, mamrocząc coś pod nosem. Obejrzałyśmy odcinek do końca, po czym odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi. Gdy ubierała buty po schodach schodził Paweł i wiedziałam, że Monika się mu przygląda. Miał na sobie czarne dżinsy, z dziurami na kolanach, białą bluzkę z dekoltem w serek oraz czarną skórzaną kurtkę. Włosy były w nieładzie, a mnie aż zatkało na jego widok. Usłyszałam za sobą głośne wciągnięcie powietrza, a potem Paweł spojrzał na nas i wiedziałam, że dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
M: - Jedziesz gdzieś? - zapytała, bez ogródek, czego jej zazdrościłam. Monia zawsze była otwarta i pewna siebie.
P: - Tak, do centrum - odpowiedział jej, nakładając czarne adidasy. - Zamówiłem ubera, a Ty już wychodzisz? - mówili do siebie, jakby mnie tam w ogóle nie było.
M: - Tak, właśnie miałam zamawiać ubera, ale chyba się nie pogniewasz jak pojadę z Tobą? - zagryzła warge, a ja wiedziałam, że zaczęła łapać go w swoją sieć.
P: - Nie ma problemu - chłopak uśmiechnął się i wyszedł z domu, a dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Pożegnałyśmy się całusem w policzek i współczułam Pawłowi.
On nie wiedział w co się pakuje.
***
Ten rozdział musiał się tu znaleźć..
Jak myślicie, Monika oczaruje Pawła? 😊😊
Do następnego,
Kessi❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro