Rozdział V
To było straszne. Mała dziewczynka, zaledwie jedenastoletnia się zabiła. Żałuję, że to przeczytałam.
Witaj.
- Hej.. kto to jest Mafalda Riddle?
Nie wiem.
- Kłamiesz.
Może.
- Dowiedz się kto to.
Dobrze.
- Czekam.
Więc.. prosiłaś mnie o to abym się dowiedział czegoś o Mafaldzie Riddle.
- No i czego się dowiedziałeś?
Mogę Ci pokazać.
- Pfff.. ciekawe jak.
Założysz się, że nie umiem?
- Nie.
No właśnie. A teraz siedź cicho, bo jesteś na lekcji.
- Mam historię magii..
A nie sądzisz, że jak będziesz gadać to on coś zauważy? Poza tym nikt nie może wiedzieć o naszych rozmowach.
- No jasne. Już nic nie mówię.
To teraz tylko patrz.
Mała dziewczynka siedziała z rękami założonymi na głowę w swoim pokoju znajdującym się w wielkim domu Riddle'ów. Nagle do jej pokoju weszła pokojówka.
- Panienko Riddle mam dla panienki list. - Powiedziała kobieta.
- Dla mnie? List?
- Tak. Dla panienki. - Zreflektowała się pokojówka. Mafalda dziwnie i z zainteresowaniem spojrzała na list. Była na nim pieczęć Hogwartu.
Już rozumiesz?
- Szczerze? Nic.
Ehhh.. Mafalda Riddle to najprawdopodobniej Twoja praprapraprapra babcia.
- Twoja też.
Widzisz.. mnie nic już nie łączy z Riddle'ami.
- A imię i nazwisko?
Pozbyłem się go, jestem Lord Voldemort.
- I Tom Riddle też.
Tom już się nie odezwał. W sumie nie dziwiło mnie to. Postanowiłam pójść do Draco.
5 miesięcy później:
Było bardzo ciemno, około godziny 21. Dwie czarne postacie pojawiły się z nikąd przed bramą prowadzącą do ogromnego domu (dworu, zamku).
Perspektywa Sary:
- Fajnie by było jakby chociaż dawali jedzenie na tych spotkaniach, co? - Zapytałam Dracona z uśmiechem. Z całej grupy śmierciożerców tylko ja czułam się wyluzowana. W końcu Tom to mój brat, nie?
____________________________________
Hejo!
Chciałabym wam powiedzieć, że teraz akcja opowiadania przenosi się na pięć miesięcy później. Taka mała informacja, jakby ktoś nie wiedział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro