Rozdział XXII
Czułam na sobie jego wzrok. Harry patrzył na mnie smutno.
- Tak długo na to czekałem... a teraz stoisz przede mną zupełnie bezbronny! Taki żałosny... teraz już nikt nie odda za ciebie życia. Już nie ma twojej kochanej mamusi! Teraz zginiesz!
- Przestań! - Krzyknęłam ze łzami w oczach.
Zamknij się.
Gwałtownie otarłam twarz rękawem. Zabolało. Usiadłam na kamieniu i przyglądałam się się temu co miało nastąpić. Wśród śmierciożerców rozległy się szepty.
- Zamknijcie się wszyscy! - Krzyknął ogarnięty furią Tom. Wszyscy z śmierciożercy z wyjątkiem mnie zaczęli zwijać się z bólu.
Spojrzałam pytająco na brata.
Nie chcę cię znowu tak skrzywdzić.
Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam.
Kiedy fala bólu u innych przeminęła, Tom znowu spojrzał na Harry'ego.
- Avada Kedavra! - Z jego różdżki wyleciał zielony płomień.
Z moich oczu po raz kolejny trysnęły strumienie łez. W moim sercu coś pękło.
Ciało mojego przyjaciela upadło bezładnie na ziemię.
- Sprawdź. - Rzucił Voldemort Narcyzie Malfoy.
Kobieta chwiejącym się krokiem podeszła do Harry'ego i sprawdziła puls.
- Nie żyje. - Oznajmniła po dłuższej chwili.
Usłyszałam żałosny ryk. To Hagrid, przywiązany do drzewa. Zabawne, nie widziałam go wcześniej.
- Weź go. - Rozkazał Voldemort Hagridowi. Dwójka śmierciożerców odwiązała go i poprowadziła, żeby mógł wziąść Harry'ego na ręce.
- Idziemy do Hogwartu. - Powiedział tryumfalnie Tom.
Tylko dwie osoby z tego pochodu były pogrążone w żałobie. I tylko te dwie osoby miały czerwone od płaczu policzki.
Wreszcie nadszedł kres naszej wędrówki. Wszyscy śmierciożercy ustawili się na przeciwko tych dobrych. Niepostrzeżenie teleportowałam się do tych drugich.
W tłumie znalazłam Dracona. Stał ze spuszczoną głową. Szybko ustawiłam się obok niego i złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie, wyraźnie zaskoczony. Uśmiechnęłam się do niego a on niepewnie to odwzajemnił.
Wiem, że poszłaś. I tak będziesz musiała wrócić. Z nim czy bez niego.
Postanowiłam to zignorować i spojrzałam ze złością na Voldemorta co go tylko rozbawiło.
- Witajcie! Na początku chciałbym przedstawić wam pewną nowinę. Otóż... Harry Potter nie żyje! Dowód macie w rękach tego oto olbrzyma.
Nagle Hagrid podszedł do Voldemorta i położył u jego stóp Harry'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro