Rozdział XIII
Per. Draco
Wpadłem do jej pokoju jak burza. Ujrzałem dziwną scenę. Sara leżała na łóżku, przy niej klęczał Snape grzebiąc w torbie najprawdopodobniej szukając jakiegoś eliksiru, aby ją uleczyć. Czarny Pan siedział przy biurku. Załamany. Od czasu do czasu jego ciałem wstrząsały dreszcze. Czy on...? Czy on płakał?
- Wołał mnie pan. - Powiedziałem dziwnym głosem.
- Tak... tak, wolałem. Najprawdopodobniej uda mi się uratować życie Sary. - Pan momentalnie podniósł głowę. Nie było na nim śladów łez. - Jednak nie wiadomo, jak się będzie zachowywać. Środki, których użyłem do jej uratowania mogą zmienić jej osobowość. Mogą, ale nie muszą. - Momentalnie zemdlałem.
- Draco? Draco, obudź się! - Usłyszałem radosny głos.
- S-sara? To ty?
- Tak. - Otworzyłem szerzej oczy. Jednak to co ujrzałem nie było Sarą. Jej blond włosy były czarne i o wiele dłuższe. Oczy, wcześniej niebieskie, przypominały oczy węża. Zamiast nosa były dwie szparki, zupełnie jak u Czarnego Pana. - Zmieniłam się Draco.
Ta nowa Sara napełniała mnie lękiem. To już nie były te same uśmiechnięte usta, to nie te same oczy.
- Nie podobam ci się? Dlaczego? Czyż nie jestem piękna? Draco?
- Draco! Sara się obudziła!
- Zostaw mnie, idź sobie...
- Draco... stękniłeś się za mną? - Usłyszałem jej słodki głos. Ale bałem się otworzyć oczy, bałem się. W końcu sie odważyłem. Ciekawość zwyciężyła. Sara była... taka sama jak wcześniej. Oczy, nos, włosy. Wszystko było takie samo.
- Sara?
- Tak, to ja głuptasie. - Zaśmiała się. Szybko wstałem z łóżka, na którym leżałem. Podeszłem bliżej do Sary i pocałowałem ją. Włożyłem w to wszystkie emocje, które ostatnio mną dominowały. Najpierw strach, przed samotnością. Potem chwilowa radość, że zobaczyłem Sarę. Następnie... już sam nwet nie wiem co. Po raz pierwszy od tych kilku dni, godzin, sam nie wiem czego czułem się szczęśliwy. Naprawdę czułem szczęście.
- Kocham cię. - Usłyszałem cichy szept koło mojego ucha. Moja księżniczka.
- Też cię kocham. - Mocno ją przytuliłem, jakbym się bał, że Sara nagle zniknie. Nie chciałem jej stracić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro