Rozdział IV
- Saro! Podejdź na chwilę.
- Już idę. - Popatrzyłam na Dumbledora. - O co chodzi?
- Chciałbym wiedzieć czy sobie radzisz. Wiesz o co mi chodzi. - Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o Voldemorcie. O tym, że mogę z nim rozmawiać.
- Yyy.. tak, radzę sobie.
- Wydaje mi się, że panowie Potter i Weasley wraz z panną Granger chcieliby o tym wiedzieć.
- Mam im powiedzieć?
- Raczej tak, to dla nich ważne a utajnianie tego nic nie da.
- Dobrze, powiem im.
Ehh.. Harry jest pewnie w pokoju wspólnym przecież dzisiaj sobota. Hermiona może być w bibliotece. Lepiej pójdę ją poszukać.
- Hemiono? Jesteś tu? - Jednego jestem pewna. Jej tu nie ma. Tylko dlaczego nie ma tu nikogo? Ani jednej żywej duszy. Martwej zresztą też. A jakby tak.. zajrzeć do działu ksiąg zakazanych? Może jest tam coś ciekawego?
Pięć minut tutaj spędziłam a mam ochotę wyjść i już nie wracać.
Na korytarzu zobaczyłam jakąś małą książeczkę. Chyba dziennik. Otworzyłam na pierwszej stronie.
Własność Mafaldy Riddle
Zaraz.. to chyba nie przypadek z tym nazwiskiem. W końcu nie ma dużo Riddle'ów na tym świecie. A już szczególnie czarodziejów.
Poszłam do pokoju wspólnego wraz z dziennikiem. Gdy weszłam do dormitorium zaczęłam czytać.
1.09
Wreszcie jestem w Hogwarcie! Wszystko jest tutaj takie magiczne. Trafiłam do Gryffindoru. Może wolałabym do Slytherinu, bo większość mojej rodziny tam była, ale nie jest to aż takie ważne. Mam już nawet przyjaciół! Patricka i Annie. Są super.
7.09
Mam dużo lekcji. Nie wyrabiam się. Coś dziwnego dzieje się w mojej głowie.
10.09
Głowa strasznie mnie boli. Coś ciągnie mnie do najciemniejszych korytarzy. Opieram się. Nie chcę. Nie chcę żyć.
15.09
To coś wygrało. Jestem w jakiejś komnacie. Nie wiem co robić. Nie jestem sama.
16.09
Mogę z tym rozmawiać. Nie wiem co to jest, ale mi pomaga. I tak chcę się zabić.
17.09
Jestem tu od tygodnia. Może dłużej. Nic nie jadłam, piłam, spałam. Wiem jedno chcę umrzeć. Ta pustka w głowie mnie zabija.
20.09
Mam dość. Przepraszam, mamo, tato, Annie. Kocham cię Patrick. Zawsze kochałam. Przepraszam. To jest ponad moje siły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro