Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kiedy cię porywa

Nightmare

Od tamtego dnia co twoi znajomi wpadli na ich zdaniem genialny pomysł oglądania horrorów przez prawie całe 24 godziny, cały czas masz koszmary i za każdym razem kończą się tym samym widokiem tego jednego szkieleta. O dziwo nic ci nie robi tylko się pojawia i potem znika i wtedy się budzisz. Ale budziłaś się w miarę wyspana, to nikt tego nie zauważył. Myślałaś, że w końcu ten cały Nightmare da ci spokój, że mu się znudzi takie "straszenie", no ale....Nadzieja matką głupich. Co noc miałaś koszmary i nic ci nie dawały herbatki na dobry sen czy inne takie rzeczy. Jednak nie zachowywałaś się jakbyś oszalała czy coś. Po prostu chciałaś mieć spokój. Jednak Nightmare nie zamierzał ci tak odpuścić, a te twoje próby go po prostu śmieszyły. I tak jeszcze nie zrobił  tego co planował. A co on planował? Proste. Porwanie ciebie. Ale czemu cię nie porwał od razu przy pierwszym spotkaniu? Chciał abyś się nacieszyła tym życiem, aż ciebie nie zabierze. Jego plan początkowo zaczął się niewinnie. Dał ci spokój z koszmarami na tak trzy dni, w ciągu których myślałaś, że dał sobie spokój, ale to był dopiero początek. Po tych trzech dniach parę razy widziałaś go na jawie, ale myślałaś, że masz zwidy, więc to olewałaś. I tak było przez pewien czas, aż do jego ostatniej części planu. Jakimś cudem się dowiedział, że wychodzisz z znajomymi na imprezę do przyjaciela i tego dnia postanowił zadziałać. Wychodziłaś z domu jak słońce już powoli zachodziło i robiło się ciemno. Na szczęście nie miałaś daleko, szczególnie jak szłaś skrótem. Tym razem też wybrałaś skrót i to zatwierdziło twój los. Gdzieś tak w połowie drogi, wywaliłaś się i myślałaś, że się potknęłaś, a prawda była inna. Ktoś cię trzymał za kostkę, spojrzałaś się na to i już miałaś zacząć krzyczeć, gdy ktoś zakrył ci usta.
-Radzę ci być cicho
Zaczęłaś się wiercić, ale wtedy tak wzmocnił uścisk, że powoli zaczęłaś tracić przytomność 

Error

Od tamtego dnia zaczęłaś się wchodzić na swój komputer. Nie chciałaś zobaczyć czy usłyszeć znowu tą postać co wtedy. Głównie z tego powodu zaczęłaś raczej korzystać z swego telefonu czy komputerów szkolnych lub znajomych. Myślałaś, że w ten sposób, go jak znudzisz i pozbędziesz. Jednak on takiego zamiaru nie miał aby ci odpuścić. A im dłużej tak czekał, to tym bardziej się denerwował i nawet nie widziałaś, że ściągnęłaś na siebie prawdziwe kłopoty. W pewnym momencie po prostu zrezygnował z czekania aż odpalisz ten przeklęty komputer i po prostu zaczął cię śledzić, czekając na odpowiedni moment aby cię porwać i wtedy nie będziesz miała szans mu uciec. Któregoś dnia szłaś w parku z swoim przyjacielem do ciebie. Byłaś u niego w domu aby razem z nim zrobić pracę domową z [przedmiot] i wtedy powiedziałaś mu, że masz zepsuty komputer. Nawet jak mówiłaś mu, że oddajecie go do fachowca, to ten chciał spróbować zrobić to za fachowca, ponieważ sam w przyszłości chciał nim być. Dlatego postanowił, że pójdzie z tobą i przyjrzy się dokładniej co się stało. Jednak nie wiedziałaś jednego. Error był prawie że dosłownie za wami. Dał o sobie znać dopiero po jakimś czasie. 
-No witam [Imię]
Nieco się wystraszyłaś na dźwięk tego głosu i pierwsze co tylko zrobiłaś to było krzyknięcie "uciekaj!" do twego przyjaciela i potem sama rzuciłaś się do ucieczki, ale daleko nie uciekłaś. Zostałaś złapana w pułapkę z nici. Nie mogłaś się ruszać, ledwo co poruszałaś palcami. Zagryzłaś swoje zęby, po czym zaczęłaś się rozglądać tak jak mogłaś, aż w końcu dostrzegłaś obok nikogo innego niż tego szkieleta.
-A teraz grzecznie pójdziesz ze mną
Nie mogłaś się nawet wiercić czy sprzeciwić jak byłaś w tej "pułapce", mogłaś się drzeć się, żeby cię puścił, ale to i tak nie dawała chcianego efektu

Dust

Od tamtego dnia twojego wypadu z przyjaciółką, cały czas rozmyślałaś o tym całym kostku, którego spotkałaś. Nawet nie sądziłaś, że będziesz o nim myśleć. Ale głównie dlatego, że trochę się go obawiałaś. Z jego słów wysnułaś od razu wniosek, że jeszcze nie raz go spotkasz i ci tak łatwo nie da spokoju. Jednak nie zamierzałaś mu ulec. Nawet jak mówił coś o twojej naiwności. Miałaś w planach pokazać mu, że coś takiego u ciebie za bardzo nie ma i może da ci spokój. Jednak nie wiedziałaś co on kombinował. Po tym jak ci się pokazał, W jego głowie zrodził się pewien plan, jak wykorzystać tą twoją naiwność i zmusić abyś poszła z nim. Wiedział, że będziesz się stawiać, ale miał już plan, jak cię zmusić do posłuszeństwa. Musiał tylko poczekać aż znowu gdzieś będziesz chciała wyjść z swoją przyjaciółką. Długo czekać nie musiał. Postanowiłyście wyjść razem zaraz po napisaniu swoich ostatnich egzaminów, aby się odstresować i zapomnieć o tym wszystkim. To był słoneczny dzień, więc postawiłyście na kebaba tym razem, a potem do parku i pograć. W taki sposób rozładowywałybyście nerwy i nieco spędziły czas. Tylko nie wiedziałaś, że Dust tylko na to czekał. Na samym początku poszłyście oczywiście na kebaba a dopiero potem do parku, aby pozbyć się nabytych kalorii. Cały czas się śmiałyście i plotkowałyście na losowe tematy. Wspominałyście czasy z waszej szkoły i głupie pomysły jakie przychodziły wam kiedyś do głowy. Kiedy szłyście na boisko, poczułaś się nieswojo. Tak jakby ktoś miał cię na oku. Spojrzałaś za siebie, ale nic nie dojrzałaś. Weszłyście na boisko i można powiedzieć, że grałyście tak aż do czasu, jak zaczęło się ściemniać i park opuszczało coraz więcej osób, aż nie zostałyście same.
-Chyba czas się zbierać
-Zgadzam się z tobą [Ksywka]. Robi się coraz ciemniej.
-Co? Boisz się ciemności?~
Uśmiechnęłaś cwanie i zaśmiałaś szatańsko. Twoja przyjaciółka tylko prychnęła pod nosem i zaczęła odchodzić od ciebie parę kroków, aż zniknęła ci z pola widzenia. Potem usłyszałaś jej krzyk.
-[IMIĘ]!
Od razu pobiegłaś w kierunku jej krzyku i kogo zobaczyłaś? Tego samego kostka co wtedy. Trzymał twoją przyjaciółkę.
-Grzecznie ze mną pójdziesz, albo powiedz pa pa do swojej przyjaciółeczki.
Zacisnęłaś dłonie w pięści i zagryzłaś zęby. Spojrzałaś się w oczy dziewczyny, w których dojrzałaś tylko strach. Wzięłaś głęboki oddech i powiedziałaś z warknięciem.
-Dobra! Ale najpierw ją puść!
Zrobił to co kazałaś i potem zaczął do ciebie podchodzić. Kiedy był wystarczająco blisko, aby ciebie złapać, ty tylko warknęłaś na co się zaśmiał chłodno.
-Popracujemy nad tym. 
Uśmiechał się chytrze. Ty tylko spojrzałaś ostatni raz na swoją przyjaciółkę. Twój wzrok wyrażał smutek i tak jakbyś chciała powiedzieć też "Nie martw się o mnie". Zaraz po tym świat ci zawirował i nawet nie wiesz kiedy byłaś nieprzytomna

Horror

Więc dla przypomnienia. Miałaś nowego współlokatora, który nie dawał o sobie znać to raz. Dwa że to był morderca, który może cię zabić w ciągu kilku sekund. I trzy. Nie miał zamiaru opuszczać tego miejsca bez ciebie. Początkowo nawet byś nie myślała, że ktoś jest u ciebie w domu, aż do pewnego momentu. Czasami zaczęłaś słyszeć skrzypienie podłogi, przykładowo w swoim pokoju, coś wypadało z szafek w kuchni i potem musiałaś sprzątać. Niby nic wielkiego, aż do pewnego dnia. Wróciłaś do swego domu, po ciężkim dniu nauki i już miałaś się walnąć na kanapę w pokoju jak dostrzegłaś jakąś plamę na dywanie. Podeszłaś do niej i przykucnęłaś. Myślałaś, że to od soku, który wczoraj piłaś, ale jak dotknęłaś tej plamy, to wydawała ci się ona świeża i zdecydowanie nie była za bardzo gęsta jak twój wczorajszy sok. To było bardziej rozwodnione. Tylko nic takiego nie miałaś. Nawet farby. Potem ci przyszłą do głowy jedna rzecz i jedna postać z tym związana. Ten szkielet i krew. Nieco się wystraszyłaś to fakt, ale złość brała nad tobą górę. 
-No zaje*iście! Lepszego celu wybrać nie mogłeś?! Tylko mój biedny dywan! Kto teraz tą krew zmyje z niego co?!
-Taka afera o zwykły dywan.
Odwróciłaś się szybko w stronę tego głosu i zobaczyłaś nikogo innego niż owego kostka. 
-Ty wiesz jak ciężko go doprowadzić do czystości?! A co dopiero z krwi?!
-Wiesz...Ja bym się dywanem nie martwił kochana.
Spojrzałaś na niego zaskoczona, ale nadal zdenerwowana. Na jego twarzy malował się cwany uśmieszek i po chwili zamachnął się swoją siekierą, ale nie trawił w ciebie. Nawet nie wiesz co się stało, ale po chwili poczułaś jakieś uderzenie z tyłu głowy i zaczęłaś tracić przytomność. Tylko pytanie było, kto ci przywalił od tyłu, jak ten cały szkielet był przed tobą

Killer

To stało się tego samego dnia, co rzuciłaś wtedy swoim nożem, tak że świsnął mu obok czaszki tam gdzie powinno być ucho. Po tym jak uciekł mu Bluberry postanowił się inaczej rozerwać. Chciał cię po pierwsze znaleźć i w swój sposób oddać ci twoją własność i cię zabrać ze sobą. A że byłaś w szkole, to ten tylko czekał aż wyjdziesz z tego budynku. Byłaś w pułapce. Chociaż..Nie powinien zaatakować cię przy innych ludziach. Racja? Niby tak, ale kto powiedział, że cię zaatakuje zaraz po wyjściu ze szkoły? No właśnie. Miał inny plan. Poczekać aż będziesz gdzieś sama i żeby nikt blisko się nie kręcił. Wyszłaś po ostatnim dzwonku nie wiedząc co cię czeka. Początkowo szłaś z znajomymi z szkoły aż powoli każdy szedł w swoją stronę i skończyło się na tym, że dalej szłaś sama. Zaczęłaś cicho podgwizdywać czy nawet nucić i kiedy został ci tylko ostatni zakręt aby mieć prostą drogę do domu, ktoś cię przyszpilił do ściany budynku, który był obok. Czułaś dość silny uścisk na ramieniu, które było za twoimi plecami. Syknęłaś z bólu i potem poczułaś coś na szyi. To samo co wtedy jak chciałaś poćwiczyć rzuty. Już chciałaś krzyczeć, gdy ktoś zakrył ci usta. Jednocześnie odsuwając ostrze od szyi.
-To i tak ci nic nie da mała. Myślałaś, że ci tak łatwo odpuszczę po dzisiejszym?
Nieznałaś wcześniej tego głosu, ale już wiedziałaś kto to był. Chciałaś coś powiedzieć, no ale nie mogłaś. Po twoich policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.
-Daruje ci tą jedną akcję pod jednym warunkiem. Idziesz ze mną.
Co było lepsze? Dać się zabić czy jednak pójść z nim? Nawet jak go nie znałaś. Kiwnęłaś głową na tak, na co odsłonił twoje usta i gdzieś pociągnął. Miałaś okazję mu się przyjrzeć i to nawet trochę z przodu. Te czarne ślady jak łzy na policzkach. Jednak nic się nie odzywałaś bo się go bałaś

Cross

Przez ten czas, co go nie widziałaś, zaczęłaś się zastanawiać nad jakąś nową rzeczą. Nie tym futerkiem ani no, tylko czy on na serio był prawdziwy. Niby jego ostatnie słowa, były trochę jak groźba, albo zapowiedź czegoś o czym nie wiedziałaś, a on tak. No i miałaś rację. W końcu powiem ci tak. Przez pierwszy okres czasu, myślał jak ci udowodnić że to dzieje się naprawdę a nie na niby i potem wpadł na ten pomysł. Planował twoje porwanie. Tylko czekał na odpowiedni moment. A ten moment nastał podczas ferii zimowych. Akurat był śnieg, więc postanowiłaś wyjść sobie na spacer i może nawet pojeździć na lodzie czy na desce po śniegu. Albo narty jak wolisz. Ubrałaś się w miarę ciepło, więc nie odczuwałaś za bardzo bijącego z zewnątrz zimna. Po dłuższych poszukiwaniach znalazłaś coś w stylu tego futerka co wtedy widziałaś u tego szkieleta. Jednak nie wiedziałaś, czy jego jest tak samo miękki jak twój. No tutaj mowa o szaliku (Ja mam taki sweterek). Szłaś sobie w parku, obserwując jak dzieciaki, jeżdżą na sankach, czy rzucają się śnieżkami. W pewnym momencie tobie jedną też się oberwało. Obejrzałaś w tamtą stronę aby zobaczyć kto w ciebie rzucił, ale nikogo tam nie było. Podniosłaś jedną brew do góry i poszłaś w tamto miejsce. W końcu może się ten ktoś schował. Potem znowu. Odwróciłaś się znowu w stronę skąd nadleciała śnieżka i dostrzegłaś jakiś szal powiewający na wietrze, który zniknął w gęstwinie lasu. Ulepiłaś dla siebie śnieżkę i szybko pobiegłaś w tamtą stronę. Jak już trochę wbiegłaś w ten las, postanowiłaś się odezwać.
-Wyłaź! Jak cię dorwę to normalnie bałwana z ciebie zrobię!
Oczywiście mówiłaś to w żartach a nie we złości. Chciałaś po prostu dorwać tego dowcipnisia. Jednak po chwili poczułaś czyjąś obecność za sobą. Automatycznie przeszły cię ciarki, ale odwróciłaś się szybko za siebie i rzuciłaś przed siebie śnieżkę, ale trafiła tylko w drzewo.
-Co do....
-Mówiłem, że jeszcze zobaczysz, że mam rację.
Poznałaś ten głos, nawet jak go długo nie słyszałaś. Po chwili ktoś cię złapał od tyłu i zanim zdążyłaś krzyknąć, byłaś już w innym miejscu. I to na pewno nie był tamten lasek czy możliwe nawet twój świat. 
-Witam cię u siebie 

Dream

Od tamtego twojego snu z tym szkieletem, co znał twoje imię i cię wtedy uratował nie minął długi czas. Po tym ciągle rozmyślałaś właśnie o nim. Nawet jak już wcześniej. Po prostu się zastanawiałaś czy jeszcze go spotkasz, czy to tylko było te dwa razy i tyle. Przez to coraz bardziej pogłębiałaś się w swoich myślach. Tego dnia siedziałaś sobie na wzgórzu i patrzyłaś się w niebo, również myśląc o nim. Wiatr delikatnie powiewał twoimi włosami i gdyby nie to, że wiedziałaś, że jesteś przytomna, to uznałabyś to za sen. I tylko byś w nim czekała aby znowu spotkać tego łucznika. Jednak nawet w śnie nie mogłaś go spotkać. Walnęłaś się na plecy i założyłaś ramiona za głowę. Oddychałaś spokojnie i nawet nie wiedziałaś, że ktoś ci się przyglądał. I to już nie pierwszy raz. Tak. Dream ci się przyglądał od jakiegoś czasu i to jeszcze przed tym jak Nightmare pojawił się w twoim śnie. Teraz jednak miał trudniejszą decyzję do podjęcia. Wiedział, że Nightmare chce cię wykorzystać aby go złamać, ale nie chciał ci jednocześnie odbierać twojego aktualnego życia. Nawet jak wiedział, że Nightmare może cię nawet zabić, on ciągle się wahał. Jednak tego dnia podjął decyzję. Kiedy tak ci się przyglądał z dala, wyczuł w pobliżu obecność swojego brata. Naszykował się do możliwego ataku, aby ciebie ochronić i kiedy tylko go dojrzał, wystrzelił jedną z swoich strzał. Ty prawie że natychmiast się podniosłaś, lekko zaskoczona jak i wystraszona. Potem trochę dalej od ciebie dojrzałaś szkieleta tak jakby pokrytego w czarnej mazi z mackami. Tak jak wtedy w pierwszym śnie co spotkałaś łucznika, który po chwili pojawił się przed tobą. Dojrzałaś na twarzy tamtego chytry uśmiech i gdy miało się coś stać, Dream złapał delikatnie twoją dłoń i gdzieś was teleportował. Nie wiedziałaś co powiedzieć ani co się dzieje, więc miałaś tylko szeroko otwarte oczy i usta. Aż w końcu twój bohater się odezwał.
-Przepraszam, że to zrobiłem, jednak to jedyna opcja abyś była bezpieczna. I mów mi Dream

Ink

Po tym jak zostałaś przez niego przyłapana, na rysowaniu jego samego, często się spotykaliście w tamtym miejscu co wtedy się spotkaliście po raz pierwszy i razem rysowaliście. Czasami dawaliście sobie jakiś temat i każdy rysował swój pomysł, ale tak aby żadne z was nie podglądało. Czasami były to proste tematy typu, krajobraz, zwierzę itp. Ale czasami nawet staraliście się narysować jakieś historie, co dłużej wam zajmowało. Jednak któregoś dnia powiedział ci abyś nie wychodziła z domu. Nie wiedziałaś o co mu chodzi, a on sam nie chciał ci powiedzieć. Był na tyle poważny, że zgodziłaś się, ale i tak chciałaś zobaczyć o co chodziło i...Nie potrafiłabyś siedzieć tylko w domu. Szczególnie jak był weekend. No to trochę połazić, bo podczas szkoły nie ma za bardzo czasu. Ubrałaś się i wyszłaś na dwór. Było nawet ciepło, więc nie rozumiałaś czemu miałaś siedzieć w domu. Zrobiłaś parę kroków i poszłaś w kierunku parku. Przy sobie na wszelki wypadek miałaś szkicownik i aparat, jakby coś ciekawego ci się nasunęło. Szłaś tak sobie przed siebie, wsłuchując się odgłosy przyrody, kiedy dojrzałaś coś dziwnego. Był to szkielet, ale inny od Ink'a. Ten był czarny i otaczały go słowa "Error". Zatrzymałaś się. On ciebie jeszcze nie widział. Chciałaś mu zrobić zdjęcie, ale w ostatniej chwili ktoś cię powstrzymał. Odskoczył z tobą na bok i zakrył ci usta, abyś była cicho. Tym osobnikiem nie był kto inny niż Ink.
-Csi. Prosiłem abyś dziś nie wychodziła.
Powiedział do ciebie szeptem z trochę zdenerwowaniem jak i zmartwieniem. Kiedy zdjął ci dłoń z ust, odezwałaś się również szeptem.
-Przepraszam, ale nie wiedziałam o co chodziło. Kim jest ten szkielet?
-Error. Niszczyciel uniwersum. On szuka ciebie
-M-mnie?!
Krzyknęłaś szeptem, co niestety było słyszalne dla niejakiego Error'a. Ink zareagował szybko i instynktownie. Złapał cię w pasie i po chwili byłaś w totalnie innym miejscu.
-Wybacz, że to zrobiłem, ale musiałem. Musisz tu zostać aż się go nie pozbędę. To dla twojego bezpieczeństwa [T/I]
Byłaś sparaliżowana. Nie widziałaś co się przed chwilą stało. Jedno powiem. Znajdowałaś się w świecie Ink'a (Nie chodzi mi tu o AU bo wiem, że on nie ma. Oglądałam jego historię)

Bluberry

Po waszym pierwszym spotkaniu, dość często się spotykaliście i czasami zabierał cię nawet do swojego uniwersum. Poznałaś jego brata jak i tamtą dwójkę. Oczywiście nieco się dowiedziałaś o tamtym szkielecie co cię wtedy zaatakował co chroniłaś tamtego chłopaka. Tak samo jak o reszcie z bad guys. Wiedziałaś że trzeba na nich uważać i że oni nie znają czegoś takiego jak litość. Zabiją cię przy pierwszej lepszej okazji. Tym bardziej nie chciałaś ich spotkać. O wiele bardziej wolałaś towarzystwo Blue. Przy nim zawsze się śmiałaś i żartowałaś. Oboje się śmialiście i czasami ledwo co wytrzymywaliście ze śmiechu. Ale jak szło to pożegnań to się smuciliście oboje. No ale wiadomo że Blue nie jest taki, że by cię porwał tylko dlatego abyś tylko z nim spędzała czas (Ekhem. Oglądaliśmy mem IDFC 2 original i Ichiki to bym co innego powiedział. Oj spadaj Howl! Daj mi pisać!) Musiał by mieć poważniejszy powód aby to zrobić. Przykładowo jakby Dust cię znowu zaatakował to miałby dobry powód. No ale nie pójdzie mu o tym powiedzieć. Kiedy tylko byliście osobno, on się zastanawiał co by tu zrobić. Ostatecznie zdecydował poczekać na odpowiedni moment. A najgorsze to to że nie miałaś jakiś kłopotów w swoim świecie, więc nie mógł też cię zabrać w każdej chwili. No ale w końcu się doczekał. To był niby słoneczny dzień i w miarę spokojny, więc postanowiłaś się przejść po mieście. Byłaś nawet w pogodnym nastroju i byłaś pewna, że nikt ci tego nie zepsuje. No ale nadzieja czasami bywa zgubna. Po dłuższym czasie zostałaś wciągnięta w jakiś ślepy zaułek. Jednak nawet nie wiesz kto cię zaatakował ani co chciał, ponieważ po chwili byłaś w zupełnie innym miejscu.
-Huh?
-Nic ci nie jest [Imię]?! Nic ci nie zrobił? Jesteś cała?
Spojrzałaś się zaskoczona na Blue, który widać było, że był zmartwiony, ale pełny energii jak zawsze. 
-Co się tak właściwie stało? Byłam na małym spacerze potem coś mnie wciągnęło do ciemnego zaułka i teraz jestem tutaj.
-A! Już ci tłumaczę! To był Killer i on pewnie nadal jest w twoim świecie i będzie chciał cię dorwać i powinnaś tu zostać aby nic ci się nie stało.
Mówił dość szybko, ale udało ci się zrozumieć, co do ciebie mówił. Nawet nie widziałaś co powiedzieć, ani co zrobić, ale Blue wydawał się na szczęśliwego, że musisz tu zostać. Ty może po części też bo w końcu nie przeszkadzało ci jego towarzystwo.

Sans

Od kiedy wzięłaś go siłą na wrotki i zaczęłaś uczyć go jazdy, to tak często wychodziliście razem na zewnątrz. Nawet jak sans czasami się obijał, to i tak w jego tempie go uczyłaś i razem jeździliście. Jednak on postanowił się nieco zemścić na tobie. Oczywiście w sensie takim przyjacielskim. Po prostu postanowił, że jednego dnia specjalnie coś odwali, żeby cię porwać do siebie a potem przyszpilić do kanapy lub łóżka abyś nie mogła się ruszać, tylko lenić. Dzień wolny od twojej pracy dorywczej uznał za najlepszy. Nawet jak potem pewnie tak łatwo nie uciekniesz z jego świata. Z samego rana napisałaś do niego SMS'A aby był naszykowany, ponieważ dziś cały dzień nie będzie się lenił, ale nie wiedziałaś, że tylko na to czekał. Kiedy wyszłaś z domu, oczywiście szybko zmieniłaś buty na wrotki/rolki i ruszyłaś do miejsca, w którym się po raz pierwszy spotkaliście i stamtąd zawsze zaczynaliście swoje "lekcje". Dojechałaś na miejsce, ale twojego "ucznia" nie dojrzałaś. Zaczęłaś się rozglądać dookoła siebie, ale nic. 
-Sans! Gdzie ty jesteś?!
-Tuż obok
Podskoczyłaś ze strachu i lekko się od niego oddaliłaś. Ale nie wiedziałaś, że zrobiłaś dokładnie to co oczekiwał, że zrobisz. Nie wiesz jakim cudem, po chwili się wywaliłaś na ziemię, nie czując żadnego kamyka. Potem kolejne zaskoczenie. To nie było jakieś bolesne spotkanie z ziemię, tylko....zimne? Podniosłaś się do siadu i dopiero teraz dojrzałaś, że byłaś na śniegu, a przed tobą stał nie kto inny niż Sans.
-Coś ty zrobił?
-Cóż...Witam cię u siebie. A teraz tak jak ty nie dałaś mi pospać wtedy to...
-SANS NIE!
Jednak nie zwracał uwagi na twoje krzyki. Nawet jak się wierciłaś to i tak skończyłaś przywiązana do łóżka w pokoju w jego domu i nie mogłaś się ruszać


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro