Rozdział XXXIX
Aria :
Pod prysznicem, Liamowi udało się wypracować między nami, chwilowe porozumienie. Dałam mu jednak do zrozumienia, że seks nie zawsze zapewni mu moją przychylność. Przez pewien czas, byłam słaba psychicznie i podatna na jego władczość. Był, to okres zaraz po przemianie. Moja Ludzka część próbowała zaakceptować Wilczą. Potrzebowałam wtedy przewodnictwa Liama. Wracając z nim na Ziemię Wilków, i będąc ciągle nazywaną jej Księżniczką, uświadomiłam sobie, że muszę przestać być marionetką w rękach Księcia. Mimo, że zostałam zaakceptowana przez Wilki jeszcze jako człowiek, teraz będąc Wilczycą i wchodząc do Rodziny Królewskiej, nie mogę okazywać słabości. Wilki muszą widzieć we mnie silną, niezależną i nieugiętą Wojowniczkę. Dziś po ceremonii połączenia, poddani dowiedzą się, że może dojść do kolejnej Wielkiej Bitwy. Żeby w razie potrzeby poprowadzić ich do niej, muszę być partnerką Księcia, a nie jego uległą. Liam powiedział mi, że Aron naciska na niego, żeby mnie sobie podporządkował. Starałam się mu wytłumaczyć, że silniejsi będziemy jako partnerzy nie tylko w łóżku, czy w małżeństwie, ale też podczas walki. Widziałam jak toczy ze sobą, wewnętrzny spór. Wkrótce dowiem się jaki był jego wynik..
_
Liam :
Aria dała mi porządny i całkiem logiczny wykład, na temat tego, jak powinna wyglądać relacja między nami. Oboje mamy silne charaktery i żywiołowe temperamenty. Zapomniałem, że to właśnie siła jej mocnego charakteru i niespotykana, jak na Ludzką Rasą odwaga, zwróciły moją uwagę na nią. Po przemianie stała się jeszcze silniejsza. Zamiast ją tłamsić, powinienem być z niej dumny. Moim obowiązkiem jest ją wspierać, a nie odbierać wolną wolę i zmuszać do posłuszeństwa. Z tą myślą wchodzę do gabinetu mojego brata.
-Nie przeszkadzam? - pytam się
-Nie. Akurat miałem zrobić sobie chwilę przerwy. - odpowiada
-Więc dobrze się składa, gdyż chciałem z Tobą porozmawiać. - oświadczam
-Na jaki temat? - dopytuje Aron
-Nie na jaki, a na czyj.
Gestem ręki wskazuje mi fotel przed biurkiem za, którym siedzi. Zajmuję wyznaczone miejsce. Król uważnie mi się przygląda, po czym mówi…
-Aria.
-Tak. - potwierdzam
-Udało Ci się ją przekonać do posłuszeństwa? - pyta
-Jest jedno, małe “ale “.. - mówię
-Jakie?
-Ja nie chcę żeby była mi posłuszna. - tłumaczę
Aron podnosi się ze swojego fotela i opierając wyprostowane ręce na biurku, pochyla się ku mnie. Jego wzrok ciska pioruny.
-Czy wy oboje postaradaliście rozum?! - warczy złowrogo
Również wstaję z fotela, przyjmując taką samą pozycję co Król. Patrząc mu prosto w oczy, odpowiadam..
-Przez to, że naciskałeś na mnie żebym ją sobie podporządkował, dochodziło między nami, do zupełnie niepotrzebnych tarć. Moja Wilczyca ma silny charakter i nie da sobą rządzić. Nie dopuszczę by poddani myśleli, że ich Księżniczka jest słaba. - oświadczam stanowczo
-Wolisz żeby myśleli, że ich Książę jest słaby?! Że pozwala by rządziła nim słabsza płeć?!
Prostuję się i splatam ręce na klatce piersiowej.
-Skoro uważasz, że Wilczyce są słabe, to oznacza, że tak samo myślisz o swojej Królowej. Czy Lisa wie jaki masz do niej stosunek?! Czy matkę swojego pierworodnego uważasz za słabą?!
Moje pytania są zarówno oskarżeniami, które wyraźnie jeszcze bardziej wyprowadzają Arona z równowagi.
-Jak śmiesz! Nie masz prawa mnie oceniać. - warczy
-Dlaczego? Skoro Ty masz prawo, to robić, to i ja mogę.
On również się prostuje. Powietrze w gabinecie robi się lodowate. Na twarzy Arona pojawia się kamienna maska Władcy, nie wyrażająca żadnych uczuć.
-Nie jesteśmy sobie równi. Nie zapominaj o tym, bracie.
Jego słowa mnie ranią. Nasza braterska więź została zamrożona. Chłód z jego serca sięgnął ku mojemu.
-Uwierz, że od tej pory, nigdy o tym nie zapomnę. Po wypełnieniu przepowiedni, zrzeknę się przywilejów związanych z bycia członkiem Rodziny Królewskiej. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek wtrącał się w relacje między mną, a moją Wilczycą.
Po tych słowach wychodzę z gabinetu brata, nie oglądając się za siebie. Po chwili jestem w sypialni, którą dzielę z Arią. Dostrzegam ją siedząca w fotelu na balkonie.
-Nie poszło najlepiej, co? - pyta się
-Nie martw się. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. - odpowiadam siadając obok
Czuję na sobie jej wzrok, a potem słyszę jak mówi..
-Powinniśmy zacząć szykować się do ceremonii.
-Tak, powinniśmy…
Lecz żadne z nas, nie rusza się z zajętych miejsc…
_
Lisa :
Zmierzam do gabinetu Arona, gdy w korytarzu mija mnie Liam. Przechodzi obok, wogóle mnie nie zauważając. Dziwne… Podchodzę do drzwi gabinetu, które skute są lodem. Budzę w sobie Żywioł Ognia i chwytam za klamkę. Po chwili przekraczam ich próg. Wszystko w gabinecie jest skute lodem. Aron stoi pod oknem, a Żywioł Lodu, którym włada jest wyraźnie widoczny.
-Aronie, co się tu stało? - pytam
Odwraca się ku mnie. Jego oczy są mroźno błękitne, skóra biała niczym śnieg. W takim stanie widziałam go tylko raz. Walczyliśmy wtedy w obronie zamku ze zdrajcami. Aron nie odpowiada na moje pytanie. Mija mnie tak samo jak Liam, jakby mnie nie widział i wychodzi z gabinetu. Do moich uszu dociera charakterystyczny dźwięk zamarzania..
-Nic z tego nie rozumiem,ale stan w, którym znajduje się Król, nie wróży niczego dobrego..
#################
Wybaczcie mi, że tak długo nie dodawałam rozdziału. Mam nadzieję, że ten wam się spodoba ;-)
Chętnie przeczytam wasze opinie co do konfliktu braci. Piszcie komy i gwiazdkujcie. Pozdrawiam ;-)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro