Rozdział XII
Liam :
Prowadzę brata w stronę gabinetu. Tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać. Rośnie we mnie niepokój.. Aron jest dziwnie milczący. Otwieram drzwi gabinetu i gestem wskazuje by wszedł pierwszy. Podążam tuż za nim i zamykam za nami drzwi. Aron rozgląda się po gabinecie. Po chwili siada za biurkiem stojącym pod oknem. Ja zaś podchodzę do barku stojącego obok kominka i nalewam mam weskey mówiąc..
-Wiem, że jest wczesna pora, ale coś czuję, że to nie będzie łatwa rozmowa..
-Nie mylisz się... - odpowiada Aron
Wzdycham i podchodzę do biurka podając szklaneczke z bursztynowy płynem bratu, a sam siadam ze swoją w dłoni po przeciwnej stronie. Oboje milczymy. Staram się zachować spokój i cierpliwie czekam aż Aron zacznie mówić. Bierze łyk weskey i w końcu patrząc mi prosto w oczy zaczyna..
-Istnieje przepowiednia dotyczącą Ciebie. Dowiedziałem się o niej tuż przed Twoim wyjazdem. Ojciec stwierdził, że nie byłeś gotowy jej poznać. Ja jestem innego zdania dlatego zmusiłem go by mi ją w pełni ujawnił. Gdy poznałem wagę misji jaką wyznaczyła Ci Matka Ziemi i Żywiołów niezwłocznie przybyłem Ci o niej powiedzieć. Powinieneś być w pełni świadomy jaka odpowiedzialność na Tobie spocznie... - mówi i na chwilę przerywa..
Patrzę na niego z lekkim niedowierzaniem.. Nie jestem w stanie wypowiedzieć choćby słowa..
Po chwili Aron kontynuuje dalej..
-Oto treść przepowiedni :
" Urodzi się Wilk obdarzony mocą zabierania bólu.
Urodzi się Kobieta o szmaragdowych oczach mu przeznaczona.
Matka Ziemi obdarzy ją mocą dzięki, której ulegnie przemianie.
Ich przeznaczeniem będzie połączenie obu Ras stworzonych przez Matkę Żywiołów.
Nastanie czas próby. Jeżeli ją przejdą obie Rasy będą żyły w pokoju. Jeżeli nie, przetrwa tylko ta, która okaże się silniejsza. Słabsza zostanie wyeliminowana.
Nastąpią nowe porządki. "
Gdy Aron kończy mówić do gabinetu wchodzi Aria. Obaj odwracamy się w jej kierunku. Chwiejnym krokiem zmierza ku nam mówiąc..
-Liamie coś jest nie tak.. Ze mną..
Nim zdążę wstać z fotela upada na dywan nieprzytomna. Gdy do niej podchodzimy dostrzegam na jej karku ślad po ugryzieniu.
-Skąd On się tam wziął do jasnej cholery! - mówię na głos zupełnie tego nieświadomy
-Spałeś z nią? - pyta Aron
-Tak jakoś wyszło.. - mówię spanikowany bo dociera do mnie co uczyniłem. Przez ugryzienie Arii wprawiłem w ruch przepowiednie.
-A więc stało się bracie...
-Tylko, że ja wcale nie pamiętam żebym ją naznaczał! Pamiętam, że o tym myślałem podczas gdy no wiesz... ale nie pamiętam bym, to urzeczywistnił. Niech, to szlag! - krzyczę
-Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem bracie. Trzeba przenieść Arie w bezpieczne miejsce. Nie wiem jak będzie wyglądała jej przemiana. Dziś jest pełnia, więc miejmy nadzieję, że Matka Ziemi da jej dużo mocy by była w stanie się przeistoczyć. - oznajmia Aron
Biorę Arie na ręce i wychodzimy z gabinetu. Kierujemy się do piwnicy. Jest tam jedno pomieszczenie..
Niezbyt miłe.. Ale dzięki temu Aria będzie tam bezpieczna i my również. Czuję jak jej ciało staje się coraz bardziej gorące. Jej mięśnie stają się coraz bardziej napięte. Oddech przyspiesza. To będzie długi dzień.. A noc jeszcze dłuższa.. Aron otwiera drzwi do piwnicy i wchodzimy do przestronnego pomieszczenia. W lewym rogu stoi klatka. Podchodzę do niej i wchodzę do jej wnętrza. Kładę Arie na pryczy tam umieszczonej i zatrzaskuje grube kraty. Aron podsuwa dwa krzesła. Siadam na jednym z nich i wplatając ręce we włosy z bezsilności pytam brata..
-I co teraz będzie?
-Przejdzie przemianę. Taki jest plan Matki Żywiołów. Chce dać możliwość wyboru ludziom by połączyli się z nią w bardziej dziki sposób. By nauczyli sie postrzegać świat z innej perspektywy. Może dzięki temu przestaną go niszczyć eksploatując jego minerały.
Jeżeli nie będą umieli przyjąć jej daru, to zostaną zgładzeni. Tak mówi przepowiednia. Przetrwają tylko Ci którzy okażą się silniejsi. Ludzka Rasa może przestać istnieć..
-A niby jaką rolę ja mam w tym wszystkim odegrać?!
-Liamie. Twoim zadaniem jest czuwać nad rozwojem wydarzeń po przemianie Arii. Żeby Ludzka Rasa przetrwała musi mieć kogoś, kto ich poprowadzi. Matka Ziemi wybrała właśnie Ciebie do tego zadania. - oznajmia Aron
-Ale dlaczego ja!?
-Widocznie uznała, że jesteś godny..
Po tych słowach zapada cisza..
W mojej głowie na chwilę obecną panuje pustka...
Mijają godziny, a my czuwamy przy Arii.. Gdy słońce chyli się ku zachodowi jej ciałem nagle zaczynają wstrząsać drgawki.. Gdy z jej gardła wydobywa się jęk bólu zrywam się z krzesła chcąc do niej podejść, ale Aron mnie powstrzymuje chwytając za ramię i mówiąc..
-Musi poradzić sobie sama..
_
Aria :
Boli mnie całe ciało. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Czuję, że zachodzą we mnie jakieś dziwne zmiany, ale nie wiem co je powoduje. W oddali słyszę wkurzony głos Liama, który się z kimś kłóci.. Powoli otwieram oczy.. Dookoła panuje mrok,ale jakimś dziwnym cudem widzę bardzo dobrze obie postacie stojące obok czegoś w czym się znajduje. Gdy dostrzegają, że jestem przytomna milkną. Uświadamiam sobie, że osobą z którą kłócił się Liam jest jego brat Aron. Ale, co On tu robi? - zastanawiam się - Próbuje się podnieść do pozycji siedzącej, ale gdy wpadające przez małe okno srebrne promienie księżyca spoczywają na mnie powodują ból nie do zniesienia... Widzę jak Liam z Aronem ulegają przemianie i w postaci Wilków krążą po pomieszczeniu w oczekiwaniu,a moim ciałem wstrząsa kolejna dawka bólu. Słyszę chrzęst kości. Po chwili Uświadamiam sobie co się ze mną dzieje..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro