Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział II

Liam :

Wjeżdżam do metropolii ludzkiej zwanej miastem. Pada deszcz. Niebo jest przesłonięte szarymi chmurami. Pogoda odpowiada nastrojowi w jakim obecnie się znajduję. Jest jeszcze wcześnie, więc na ulicach jest mały ruch. GPS wskazuje mi drogę do celu. Skupiam się na prowadzeniu auta gdy nagle zaczyna wibrować moja komórka oznajmiając, że ktoś dzwoni. Spoglądam na wyświetlacz i widzę imię tej, która dzwoni : ARIA. Nie wiem dlaczego, ale narasta we mnie złość. Ta kobieta odkąd ją poznałem działa mi na nerwy. Sięgam po urządzenie i odbierając połączenie warczę..

-Słucham!

Chwila ciszy..

-Witaj. Dzwonię żeby potwierdzić Twoją obecność na dzisiejszym zebraniu TSS. Dotarłeś już na nasz teren? - pyta

-Tak, jestem już na waszym terenie. Właśnie zmierzam do swojego mieszkania. Na spotkaniu stawię się punktualnie. - odpowiadam

-To dobrze. Przyjechać po Ciebie czy trafisz sam? - pyta

-Poradzę sobie! - warczę w odpowiedzi

-OK. Jak sobie tam chcesz. - stwierdza Aria i nim zdążę coś odpowiedzieć rozlacza się bez słowa.

Bezczelna baba! Już ja im pokażę jak Wilki radzą sobie z wrogiem. Niech tylko jakiś człowiek stanie mi na drodze, to gorzko tego pożałuje. Nawet jeżeli tym kimś będzie Ona ..

Rzucam telefon na siedzenie pasażera i skupiam się na tym co gada do mnie nawigacja. Mija dłuższa chwila i to gadające coś oznajmia mi, że dotarłem do celu. Podjeżdżam pod dużą, ogrodzoną wysokim murem posiadłość. Z kieszeni wyciągam klucze i naciskam guzik w małym pilocie doczepionym do nich. Brama przede mną otwiera się, a ja powoli wjeżdżam na teren za nią. Chwilę jadę przed siebie alejką prowadzącą jak się domyślam do głównego budynku. Wokół jest mnóstwo przestrzeni zapewniającej prywatność. Parkuje przed głównym wejściem i wysiadam z samochodu. Z bagażnika wyjmuję torbę ze swoimi rzeczami i zmierzam ku drzwiom wchodząc po białych marmurowych schodach. Nim zdążę włożyć klucz do zamka, drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się starsza siwa Pani w biało czarnym fartuszku. Oboje zastygamy w bezruchu na swój widok. Lecz, to Ona odzywa się pierwsza..

-No, no.. Nie spodziewałam się, że będzie Pan taki wielki! Choć w sumie nie ma co się dziwić. W końcu jest Pan Wilkiem i, to na dodatek Królewskim. - oznajmia

Patrzę na nią będąc w szoku, że wiedząc, to kim jestem nie okazuje strachu. Po chwili pytam..

-Kim Pani jest i, co robi w moim domu, który miał być mieszkaniem, a nie wielką rezydencją? - pytam podejrzanie

Staruszka otwiera szerzej drzwi i gestem ręki daje znak żebym wszedł. Po namyśle przekraczam próg drzwi i wkraczam w jasną, przestronną przestrzeń domu. Nim zdążę zareagować starsza Pani wyrywa mi z rąk torbę i szybkim krokiem jak na jej wiek zmierza w nieznanym mi kierunku zaczynając jednocześnie odpowiadać mi na pytanie, które zadałem chwilę wcześniej. Nie mając zbytniego wyboru podążam za nią słuchając tego, co ma mi do powiedzenia..

-Król Aron zatrudnił mnie do opieki nad tym domem i nad Panem. Nie ma tu więcej służby. Jestem tylko ja. Król powiedział, że lubi Pan ciszę, spokój i prywatność, więc będę starała się Panu nie wchodzić w drogę wykonując swoje obowiązki. - oznajmia i dodaje - Teraz oprowadzę Pana po domu, a potem przygotuję jakiś dobry obiad bo pewnie jest Pan głodny po podróży. - stwierdza

Jak na złość zaczyna mi burczec w brzuchu co sprawia, że na jej twarzy pojawia się lekki uśmiech zadowolenia.

Posłusznie idę za nią słuchając jak opisuje mi pomieszczenia, które mijamy.

-To jest biblioteka połączona z gabinetem. Tu po prawej stronie znajduje się pokój multimedialny. Z lewej mijamy dość sporych rozmiarów siłownię. - mówi

Mijamy chyba ze trzy sypialnie po drodze, które mi kompletnie do niczego nie będą potrzebne i docieramy do dużej kuchni. Szafki są z szarego drewna, a po środku stoi duża wyspa zrobiona z jakiegoś dziwnego rodzaju kamienia. Z boku niej ustawione są wysokie stołki. Rzucam okiem na, to co dostrzegam za oknem nad zalewem i pytam..

-Gdzie znajdę wyjście w kierunku tego co jest tam?

Starsza Pani uśmiecha się i skinieniem głowy pokazuje żebym poszedł za nią. Kierujemy się w głąb domu i nagle z wąskiego korytarza wkraczamy do przestronnego salonu. Dominuje w nim błękit i biel. Ściany są ze szklanych okien, które są teraz otwarte na oścież. Wiatr porusza snieznobialymi firanami. Deszcz już przestał padać i do środka wpada orzeźwiające powietrze. Mijam moją gospodynię i wychodzę na taras. Widok zapiera mi dech. Soczyscie zielona trawa pokrywa każdy skrawek ziemi, a na horyzoncie rozciągają się hektary lasu. Aron się postarał bym bez przeszkód mógł ulegać przemianie. Chociaż tyle dobrego.. Myślę sobie.

Odwracam się i wchodzę spowrotem do domu. Chętnie wziął bym prysznic, ale nie wiem gdzie jest przeznaczona sypialnia dla mnie, więc pytam się o to stojącej nieopodal starszej Pani..

-Gdzie jest mój pokój?

-Proszę za mną. - odpowiada

Wychodzimy z salonu i zaraz obok stajemy przed dużymi dwuskrzydłowymi, przesuwanymi drzwiami.

-Chyba zapomniałam się przedstawić. Jestem Eleonora, a oto i Pański pokój.

Rozsuwam drzwi i wchodzę do środka. Zaś Eleonora zostaje poza moim azylem oznajmiając żebym przyszedł za godzinę na obiad i po chwili już jej nie ma. Biorę torbę, którą postawiła koło drzwi i rzucam na duże łóżko żeby ją rozpakować. Rozglądam się wokół. Pokój jest średniej wielkości bez zbędnych mebli. Duża szafa stoi zaraz obok drzwi do łazienki. Podchodzę do niej i układam w niej ubrania. Następnie rozbieram się spoglądając na duże łóżko pokryte satynową pościelą w kolorze ciemnego fioletu. Po czym po puchatym białym dywanie kroczę do łazienki ..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro