Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XVI

Liam :

Miną prawie miesiąc od przemiany Arii. Bardzo szybko zjednoczyła się ze swoim Wilczym " ja ". Zaakceptowała, to kim się stała i dzięki temu w pełni może korzystać ze swoich nowych zdolności. Zauważyłem, że stała się bardziej pewna siebie. Mogę śmiało stwierdzić, że taka Aria kręci mnie jeszcze bardziej. Nie mieliśmy okazji jeszcze porozmawiać o tym co jest między nami. Oboje starannie unikamy tego tematu. Całą swoją uwagę poświęcamy na zgłębianie przepowiedni, którą Aron w pełnej wersji usłyszał od Ojca po powrocie na ziemię Wilków. Opowiedział Ojcu co się wydarzyło i wymusił aby ten wyjawił mu całą prawdę. Ojciec nie mając wyboru zrobił to:

" Urodzi się Wilk obdarzony mocą zabierania bólu.

Urodzi się Kobieta o szmaragdowych oczach mu przeznaczona.

Matka Ziemi obdarzy ją mocą dzięki, której ulegnie przemianie.

Ich przeznaczeniem będzie połączenie obu Ras stworzonych przez Matkę Żywiołów.

Nastanie czas próby. Jeżeli ją przejdą obie Rasy będą żyły w pokoju. Jeżeli nie, przetrwa tylko ta, która okaże się silniejsza. Słabsza zostanie wyeliminowana.

Nastąpią nowe porządki.

Ci którzy okażą posłuszeństwo przeżyją .

Srebrna Wilczyca i Czarny Wilk poprowadzą tych, którzy będą chcieli stać się wyjątkowi. Matka Ziemi da im moc dzięki której poprzez ugryzienie zmienią Wybranych w zwierzę z którym ich osobowość będzie się najbardziej utożsamiała. Do życia powróci wiele Ras. "

Jak widać przepowiednia jest trochę zawiła. Rozłożyliśmy ją z Arią na czynniki pierwsze i wyszło, że pierwsza jej część się już spełniła. Aria uległa przemianie. Teraz nastał czas próby. Wkrótce pewnie nastąpią wydarzenia, które umożliwią wypełnienie dalszej części. Oboje się do tego przygotowywujemy. Oboje się zastanawiamy jak, to będzie wyglądało. Ale czy tak naprawdę da się być gotowym na "nieznane", które nadejdzie i wcale nie musi oznaczać, że będzie łatwo? Raczej nie.. Nawet Matka Żywiołów nie dała nam gwarancji, że uda się nam przeżyć. Pozostaje tylko cicha nadzieja, że mimo wszystko damy radę.. Wzdycham i wychodzę z domu. Moja głowa pęka już od tych wszystkich rozmyślań. Czas powrócić do rzeczywistości. Wsiadam do samochodu i ruszam do Bazy Grupy Delty. Czas trochę po ćwiczyć. Jutro razem z chłopakami wyruszam w teren na swoją pierwszą akcję. Dziś mamy omówić szczegóły i plan działania. Po około dwudziestu minutach wjeżdżam na parking pod Bazą. Parkuję auto obok samochodu Logana i wysiadam. Kapitan gdy już doszedł do siebie oficjalnie zaakceptował mnie w swojej jednostce i kazała mówić do siebie po imieniu. Tak, więc teraz jestem już ze wszystkimi na Ty. Wchodzę do budynku i kieruję się prosto do sali treningowej. Po drodze natykam się na Sama..

-Czesc W.! Idziesz po ćwiczyć? - pyta

-Cześć! Tak. - odpowiadam krótko

-Ja też. Może mały sparing? - proponuje Sam

-Czemu nie. - mówię

Ramię w ramię wchodzimy do sali. Nikogo nie ma. Jest wcześnie, więc nie ma co się dziwić. Robię małą rozgrzewkę, zakładam rękawice i wchodzę na maty po środku pomieszczenia. Sam też już skończył się rozciągac i staje na przeciwko mnie. Bez ostrzeżenia serwuje mi swój prawy sierpiwy. Skubany dobry jest, ale nie pozostaję mu dłużny i oddaję cios starając się zapanować nad moją siłą. Gdybym użył całej dla Sama mogło by się, to skończyć nieciekawie. Przez dobre pół godziny jak równy z równym wymieniamy ciosy i uniki gdy nagle do sali wchodzi Kapitan i oznajmia..

-Chłopaki kończcie trening. Nastąpiła zmiana planów. Za godzinę ruszamy na akcję. Reszta zespołu będzie tu lada chwila. Ogarnijcie się i spotkamy się w konferencyjnej omówić szczegóły.

Odwraca się i wychodzi.

-No, to się zaczęło.. - mówi cicho Sam

Idziemy wziąć szybki prysznic i po piętnastu minutach siedzimy już przy stole razem z resztą grupy. Logan staje przy tablicy i zaczyna objaśnia plan działania po czym mówi do mnie..

-W. Wszystko zrozumiałeś? - pyta

-Tak Kapitanie. - odpowiadam

-To dobrze bo poprowadzisz tą akcję. - oznajmia

-Tak jest!- odpowiadam lekko zszokowany.

Na taki rozwój sytuacji nie byłem przygotowany.

-Każdy z chłopaków na swojej pierwszej akcji przewodził grupie. To sprawdzian dla Ciebie i zarazem dla grupy czy będziecie umieli współpracować gdy, to jeden z was będzie dowodził, a nie ja. Tak, więc zaczynaj. - dodaje Logan

Wszyscy zebrani w pokoju patrzą na mnie i czekają aż przejmę dowodzenie. Gdy dociera do mnie powaga sytuacji w moich żyłach zaczyna pulsowac adrenalina, która pobudza mnie do działania. Otrząsam się i wydaję pierwsze rozkazy..

-Macie pięć minut na to by stawić się na podziemnym parkingu w pełnym ekwipunku.

Po tych słowach wszyscy jak jeden mąż ruszają się przygotować. Idę w ich ślady.

Teraz jestem W.

Nie Liamem.

W. to przezwisko, które nadał mi od Wilka, Drake po imprezie w klubie. Nawet mi pasuje, że zwracają się do mnie tym skrótem. Tutaj jestem kimś zupełnie innym. Jestem żołnierzem, a nie Księciem Liamem. Tutaj, między tymi ludźmi tytuł nie ma znaczenia.

Zbiegam po schodach na podziemny parking. Jestem minutę wcześniej niż pozostali. Mam chwilę by powtórzyć sobie plan działania. Mamy sprawnie odbić z rąk Gangu Chandlarzy Ludźmi córkę jakiegoś ważnego polityka. Mamy namiary na ich kryjówke od CIA . Im się nie udało, więc my przejmujemy pałeczkę. Tak, jesteśmy grupą do zadań beznadziejnych. Moja pierwsza misja. Nie mogę jej spiepszyć ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro