9.Wypadek?
Niedziela zleciała mi naprawdę szybko. Gożej z nocą. Co chwilę budziłam się! Było denerwujące śnić o Loganie.
Megan mnie strasznie irytuje. Chciałam z nią porozmawiać o ciąży , a ona mnie zbyła, mówiąc , że to nie moja sprawa! No skoro , już wiem, że spodziewa się dziecka, to moja sprawa! Nie chcem mieć wyrzutów sumienia , że nic z tym nie zrobiłam.
Moja siostra zachowuje się jak dziecko specjalnej troski. Na imprezie piła alkohol i ćpała. Zupełnie jej nie rozumiem. Myślałam , że się zmieni, ale myślałam też , że Logan to jej chłopak.
Chciałam jej pomuc, ale ona mi na to nie pozwala. Wiem jacy są rodzice, ale napewno jej pomogą, i babcia również.
Dziś postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Nie pozwole, Megan spieszyć sobie życia. Powiem babci całą prawdę. Może ona przetumaczy jej do rozumu.
Zeszłam na duł po jabłko i wyszłam żegnając się z babcią.
____________________________________
W szkole byłam przed ósmą, więc postanowiłam napisać wiadomości do Megan, gdyż wiem, że ona wstydzi się rozmawiać ze mną w szkole.
Cassidy: Przyjdź do łazienki. Musimy porozmawiać. To bardzo ważne.
Megan:Nie możemy w domu pogadać?
Cassidy:Nie
Megan: Dobra , już idę
Nie musiałam czekać na nią długo , gdyż po chwili dotarła do mnie.
-Czego chcesz? -warkneła , jak wkurzona suka, ale ja przecież chciałam z nią tylko pogadać!
-Jeżeli dzisiaj nie porozmawiasz z babcią o ciąży , ja to zrobię-powiedziałam pewnym głosem.
Megan się zamachneła i mnie popchneła. Sunełam się po ścianie zostawiając ślady krwi.
-Ostrzegałam cię! -krzykneła , i wyszła. Zaczynałam mieć mroczki przed oczami. Chciałam wstać, lecz nie mogłam. Głowa mnie bolała , tak mocno, że nie mogłam wytrzymać. Zaczynałam błagać, abym nie czuła już bólu. I moje modlitwy zostały wysuchane, po chwili zabrała mnie ciemności...
____________________________________
Obudziłam się na nie wygodnym łużku. Pokój był w kolorze bielu. Gdzie ja jestem?
-Cassidy, obudziłaś się! -krzykneła babcia i przytuliła mnie do siebie. Syknełam z bólu-Przepraszam-odpowiedziała i usiadła na krzesło.
-Gdzie ja jestem? -zapytałam
-W szpitalu. Miałaś wypadek? Co się stało?
Co miałam jej powiedzieć? Że to Megan mnie popchneła? Przecież to by ją zabiło. Nie mogę jej tego zrobić.
-Poślizgnełam się-skłamałam
Wtedy do pokoju weszli rodzice. Nie wiedziałam czy to sen , czy nie. Czy oni faktycznie przyjechali sprawdzić jak , ja się czuje?
Spojrzałam na mamę. Płakała. Tata był zmęczony.
-Cassidy, nareszcie się obudziłaś-powiedziała mama i ucałowała mnie w czoło, które miałam zabandażowane bandażem.
-Byliście tu całą noc? -zapytałam nie wierząc im.
-Tak-odpowiedzieli równocześnie.
Wtedy weszedł lekarz. Starszy pan w wieku mojej babci.
-Jak się czujesz? -zapytał miłym tonem.
-Dobrze-odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Naprawdę dobrze się czułam.
-Jak dobrze pójdzie to za tydzień zostaniesz wypis. Teraz odpoczywaj-powiedział i wyszedł.
Czułam się dobrze , bo rodzice byli przy mnie. Całą noc...
Nie schodz w duł
Nie schodz w duł
Nie schodz w duł
Ostrzegam cię
Możesz jeszcze zrezygnować
To twoja ostatna szansa , więcej nie będzie
Potem bedzesz żałować
Ej! Nie radze!
Mówię nie!
Skoro chcesz!
Żeby potem nie było , a nie mówiłam!
Skoro , już tu jesteś to znaczy , że musisz zostawić gwiazdkę! I komentarz! :)))))))))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro