16. "O co chodzi?"
Rozdzały są krótkie , bo robiłam je na maraton, którego nie będzie z powodu braku komentarzy:|
Obudziłam się na nie wygodnym łóżku. To oznacza, że jestem w pokoju babci. Ze wczoraj pamiętam tylko fragment rozmowy.
Wiem, że rozmawiałam z Megan , a potem ona powiedziała coś, co mnie szokowało. To nie możliwe , że Susan żyje. Nie realne, bo przecież ja pamiętam jak leżała na podłodze. W sumie nie widzałam, jak lakarz wynosi ciało, ale przecież byłam na jej pogrzebie. We wszystkich gazetach było na pierwszych stronach , że najmłodsza córka Pikenówn-Susan nie żyje.
Chyba, że mnie oszukali? Ale to niemożliwe! Moi rodzice byli załamani, a babcia po pogrzebie wylądowała w szpitalu z stanem przed zawałowym.
Oni nie są aż tak dobrymi aktorami. Nie mogli by udawać przed całym światem. Nie mogli uśmiercić własnej córki.
Zeszłam na dół , omal się nie zabiając.
-Babcia! Babcia! -krzyczałam na cały dom, a jestem pewna, że słychać mnie było na końcu ulicy
-Co się stało?-zapytała podchodząc do mnie i głaszcząc po włosach.
-Nie dotykaj mnie!-warknełam i odsunełam się w bezpieczną odległości.
-O co chodzi?
-O Susan! Ona żyje. Prawda!?
Kolejny:)))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro