Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Walka przekonań"

Elijah

Wchodzę z kuzynem do klubu bokserskiego, gdzie Darcy postanowiła się ze mną zmierzyć. Ze mną? Chyba ma coś nie tak z mózgiem. Błagam! Nie zawaham się jej uderzyć, więc jeśli będzie strzelać typowe kobiece fochy, to zacznę jej się śmiać prosto w twarz. Sama tego chciała. Wygram to i zaliczę jej seksowne ciałko, wbrew temu, co twierdzi. Idziemy do łóżka rozumie się samo przez się, więc nie mam zamiaru jej tego odpuszczać.

- Stary! - zagaduje Christopher. - To ona? - wskazuje na jeden z ringów, gdzie drobna szatynka wyżywa się na worku treningowym.

- Ta - stwierdzam. - To moja ofiara.

- Szczerze? - spogląda na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - Patrząc na nią, to będziesz biegał nago po piasku.

- Wątpisz we mnie? - pytam zjadliwie i zaciskam dłoń w pięść. - Nie dam się dziewczynie. To słaba istotka.

- Kto? Moja wnuczka? - pojawia się obok nas pewien starszy mężczyzna z popcornem i colą w ręce. - Darcy wygra! - mówi pewnie. - Gdzie mój tron? Yy wróć! Gdzie moje krzesło? Drake?

- Ja pierdziele, dziadku stul pysk - odzywa się młodsza wersja faceta. No niezła rodzinka.

- Ooo Elijah - śmieje się szatynka. - Widzę, że już masz pełne gacie. Zapraszam na ring

- Idę się przebrać, kruszynko.

- Ta kruszynka spowoduje, że stracisz cenne klejnoty. - wchodzę do szatni, a za mną kuzyn, który szczerzy zęby w uśmiechu.

- Masz przejebane - stwierdza. - Wybacz Elijah, ale coś czuję, że będę cie zbierał z tej maty.

- ZAMKNIJ RYJ!

- Ona profesjonalnie ćwiczy boks!

- Skąd to wiesz?

- Jej technika mówi sama za siebie. Widziałem jak wali w ten pieprzony worek. Stary to profesjonalistka.

- Nie boję się tej suki. Mam zamiar ją przelecieć i wygram tą walkę. Zobaczysz. - wzrusza ramionami.

- Zobaczymy.

****

Drake

- Młody nagrywaj to! - mówi dziadek. - Chcę to potem pokazać Ryanowi i Milowi. Joelowi podrzucę płytkę na grób.

- Normalny jesteś?

- Nie i się tego nie wstydzę. DARCY! JUHU! - macha do niej. - Daj mu wycisk! Nie trawię gościa!

- Nawet go nie znasz! - dziwię się.

- Wystarczy, że wygląda jak pizda. - odpowiada i opycha się popcornem. - Z resztą chce walczyć z kobietą. Czyli nie zawaha się jej uderzyć. Więc nie mam do niego szacunku, gamoniu. - opieram się o oparcie krzesła i obserwuję jak Elijah wchodzi na ring. Oczywiście nie zabrakło tutaj Liama, który w życiu nie odpuściłby sobie takiego widowiska.

- Drake - marudzi dziadek. - Dlaczego ten popcorn się skończył?

- Bo go zeżarłeś! Cicho bądź, bo zaczyna się walka! - współczuję temu facetowi, będzie cierpiał. Darcy zawsze walczy do końca i to jego będzie trzeba stąd wynieść na noszach. Sam nie wiem, co ja tu robię, ale w sumie chwila wytchnienia od tatusiowania to chwila pełna zajebistości.

- Będziesz biegał nago po plaży - nabija się Darcy.

- Przelecę cię - odpowiada Elijah z cwanym uśmieszkiem.

- Nie - śmieje się. - Nie to chciałeś.

- LEJCIE SIĘ JUŻ! - krzyczy dziadek. - Nie przyszedłem tutaj na pogaduchy! Darcy zmiażdż go jak dżdżownicę! Niech mu flaki nosem wyjdą! - Elijah wykonuje pierwszy ruch, który jest tak przewidywalny jak sraczka po wzięciu środków przeczyszczających. Darcy bez problemu odpiera atak i uderza gościa w nerkę. Auć. - TAK! GNIEĆ GO! MOCNIEJ! NIECH GNIDA CIERPI! - walka niespodziewanie przybiera inny repertuar. To Elijah blokuje ruchy mojej siostry i powala ją na ziemię.

- Ups - mówię.

- Widziałem, że Darcy nie da rady z tym typem. Trudno nie będzie widowiska.

- On chce ją przelecieć!

- To grzech? - bierze łyk coli, ale oczywiście kubeczek jest pusty i rurka powoduje dźwięki siorbania. - Daj spokój! Darcy sama się na to zgodziła. - kręcę z dowierzaniem głową. Ten człowiek ma zmienne humorki jak moja żona. Oboje są w ciąży, czy jak? Nie.. sorry. Przecież to Collins.

- DAWAJ STARA! - ekscytuje się Liam. Darcy z gardą podnosi się z materaca i z większą determinacją rzuca się na Elijaha.

- To moja dziewczynka! - mówi dziadek, gdy chłopak pada na ziemię. - Nigdy w nią nie wątpiłem!

- Czyżby?

- Wątpisz w moje słowo, szczylu?

- Jakże bym śmiał - mówię sarkastycznie. - William Collins to wrota prawdy.

- I tak trzymaj. W JAJA GO! TAK! MOCNIEJ! JESZCZE!

*****

Darcy

- Wstawaj cieciu - syczę do poobijanego Elijaha. - Pokaż jaki jesteś męski. - nie podnosi się z maty i wiem, że już tego nie zrobi.- Wiedziałam, że jesteś zwykłym pozerem.

- Wstanę - jęczy i trzyma się za krocze. - To był cios poniżej pasa.

- I to dosłownie - śmieję się. - Czas na bieg nago po plaży. Są godziny szczytu. Ludzie będą mieli niezłe widowisko.

- Nie skończyłem walki! - oburza się.

- A wstaniesz z maty? - pytam prowokacyjne. Podnosi się powoli do pozycji siedzącej, a ja niemal od razu uderzam go w twarz. Nie pozwolę mu wstać. Przegrał i będę go bić tak długo, aż nie przyzna się do tego, że jest słaby.

- DOBIJ GO! MOCNIEJ! BEZ ZĘBÓW BĘDZIE SEKSOWNY! - krzyczy dziadek. - Nie bój się o rękawice bokserskie! Kupię ci nowe! Po prostu mu przypierdol!

- Walczysz? - nachylam się nad nim i nogę przyciskam do jego obolałego miejsca. Zaraz mogę go załatwić na cacy. - Sam chciałeś bez zasad, więc cierp. Chcesz walczyć?

- NIE! - krzyczy, a ja zabieram nogę. - Wygrałaś. - z uśmieszkiem triumfu unoszę ręce do góry.

- TAK! MOJA WNUCZKA DAŁA CZADU! OOOOŁ JEEEE!

- Elijah, czekam na ciebie na zewnątrz. Plaża czeka - schodzę z ringu i odbieram od Liama butelkę wody. Wygrałam. Jestem z siebie dumna. Udowodniłam, że jest słaby.

-----
Hej misie ❤️
Nie mogło zabraknąć Willa 😂😂
Jeśli chcecie dołączyć do fankluby Collinsów możecie pisać do
KarinaZaborowska
lwicatanca
NirvanaDumb
WolfHorseKaja
Oczywiscie wiadomość prywatna. Podajcie swoje imię i nazwisko i coś jest na zdjęciu profilowym. Ewentualnie możecie wysłać link do waszego profilu 😘😘 wszystkich chętnych zapraszam.
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro