Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Ta baba ma coś z głową"

- Dzień dobry - mówię do rudowłosej nauczycielki.

- Dobry - odpowiada zjadliwie. - Czego chcesz? Jest przerwa.

- Pani entuzjazm do nauki jest powalający - stwierdzam z przekąsem. Ta kobieta to jakaś pomyłka. Nawet nie mam ochoty się zastanawiać jakim cudem dostała tutaj pracę. Kompletnie nie nadaje się do pracy z młodzieżą.

- Mów jaki masz cel tej wizyty i wynocha.

- Za tydzień są zawody, a Pani odwołała wszystkie treningi - mówię z oburzeniem. - To nieodpowiedzialne! Musimy trenować, do cholery! - uderzam otwartą dłonią w biurko. Podnosi na mnie wzrok.

- Trochę szacunku! Wiem, co robię

- Niszczy nas Pani! Musimy trenować, a Pani nie daje nam takiej możliwości!

- Nie mój problem. Nie mam zamiaru was niańczyć po godzinach.

- TO PANI ZASRANY OBOWIĄZEK!

- Zaraz wylądujesz na dywaniku u dyrektora! Nie podnoś na mnie głosu, smarkulo!

- Dbam o dobro mojej drużyny! Ale ty masz to w dupie!

- Nie przeszłyśmy na TY!

- No i? Mam to w dupie! Żądam treningów!

- Zapomnij. - śmieje się. - Pójdziecie na żywioł. - ta baba ma coś z głową. Jest niepoważna i za żadne skarby świata nie mam pojęcia, dlaczego mnie nienawidzi. Niektórzy ludzie już tak mają.

- Na żywioł to można tańczyć w klubie go-go! Siatkówka wymaga dużego nakładu pracy, jeśli chce się wygrać zawody!

- Nie będzie więcej treningów. - robi przerwę pomiędzy każdym słowem. - Jeszcze coś?

- Tak - syczę. - Dlaczego jestem przez ciebie znienawidzona.

- Czy to nie oczywiste? - nabija się. - Kręcisz się tam, gdzie nie powinnaś.

- Może jaśniej?

- Cody Hunter. Mówi ci to coś? - zastygam. Mrużę oczy i walczę z pokusą, rzucenia się na nią.

- Skąd znasz mojego chłopaka?

- CHŁOPAKA? - krzyczy i wstaje z krzesła. - Popierdoliło cię? Wiesz, że kłamstwo to grzech?

- Nie wyglądasz na kogoś kto uczęszcza na niedzielną mszę. - prycham. - Lecisz na Codyego?

- On był mój! Baa! On wciąż jest mój!

- Wie o tym? - droczę się.

- Oczywiście! Regularnie uprawiamy seks! Ostatni raz w sobotę wieczorem! - nie mogę się powstrzymać od parsknięcia śmiechem.

- Kłamstwo ma krótkie nogi - kręcę z niedowierzaniem głową. - W sobotę wieczorem spędziliśmy bardzo aktywnie. - mruży oczy. - Bardzo bardzo. - uśmiecham się.

- Zniszczę cię!

- Już się boję - odpowiadam ze śmiechem

- Wylatujesz z drużyny! - warczy. - To nieodwołalne! -unoszę jedynie brew do góry.

- Spoko. Dyrektor ucieszy się, że mnie pani wyrzuca z drużyny, ponieważ pierzę się z chłopakiem, na którego punkcie ma pani pieprzoną obsesję.

- Nie mam obsesji! - zaprzecza natychmiast. - To ty sobie ubzdurałaś taką teorię.

- Porozmawiam z dyrektorem - odwracam się w stronę wyjścia.

- Poczekaj! Nie wylatujesz - wzdycha. - Mimo że bardzo pragnę cię zniszczyć, nie mam zamiaru wdawać się w rozmowy z dyrektorem.

- w porządku - wzruszam ramionami. - Trening dzisiaj po lekcjach.

- Żadnych treningów!

- Żadnego sprzeciwu - udaję jej ton. - Zawsze dyrektor może się o wszystkim dowiedzieć.

- Ty mała podstępna smarkulo!

- To ja - szczerzę zęby w uśmiechu. - Zapamiętaj, że ze mną się nie zadziera.

- Nie boję się ciebie..

- No i? Nie muszę wiedzieć, że się mnie boisz, żeby zarządzić, że od dzisiaj treningi odbywają się codziennie. - z tymi słowami opuszczam jej mały kantorek i wracam na główny korytarz. Ta baba mnie kiedyś wykończy psychicznie. Teraz przynajmniej wiem, dlaczego nie pała do mnie sympatią. Wyjmuję z kieszeni telefon. Muszę skontaktować się z Codym.

Darcy: Znasz kogoś takiego jak Gillian Brooks?

Na wiadomość zwrotną nie muszę długo czekać. Co jak co, ale Cody odpisuje od razu.

Cody: Tak, skąd o niej wiesz?

Darcy: Jest moją trenerką

Kilka sekund po wysłaniu wiadomości, mój telefon zaczyna dzwonić. Odbieram od razu.

- Pierdolisz! - dziwi się. - Ona i sport? Jakim cudem dostała się do szkoły?

- Pewnie przeleciała dyrka, albo kogoś kto ma taką władzę i tyle.

- W sumie to do niej podobne - wzdycha. - Darcy, postaraj się nie wchodzić z nią w konflikty, bo to mściwa kobieta.

- Niczego nie obiecuję, bo działa mi na nerwy.

- Jak każdemu.

- Co było między wami? - pytam, mimo że nie powinno mnie to obchodzić. W końcu to jego przeszłość i nie musi mi się z niej spowiadać, ale oczywiście moja ciekawość zawsze bierze górę.

- To była jedyna kobieta, z którą łączył mnie seks bez uczuć. To moja najgorsza decyzja życia. Rozstaliśmy się i zostaliśmy przyjaciółmi na jakiś czas. Jednak ona ma za duże wyobrażenia co do nas i nie daje mi spokoju, a teraz będzie wyżywać się na tobie. Przepraszam.

- Jest w porządku. To nie twoja wina, że kobieta jest walnięta.

- Pogadam z nią, może tym razem coś wskóram, ale wątpię. - dzwoni dzwonek oznaczający koniec przerwy. Wzdycham.

- Muszę lecieć na lekcje.

- Zadzwonię wieczorem. - rozłączam się i idę do klasy literatury. Mam nadzieję, że ta skomplikowana sytuacja się rozwiąże.

*****

Cody

Kurwa mać....

Jebana Gillian i jej cudowne pomysły. Tym razem rozszarpię ją na strzępy.

- Co ty taki wkurzony? - pyta Jay. Nie odpowiadam tylko wybieram numer Gillian.

- Cody? - mruczy do słuchawki. - Miło, że dzwonisz.

- Wypchaj się silikonem, Gillian! - fukam. Jay i Michael spoglądają na mnie mocno zaskoczeni. No tak. Przecież rozmawiam z Gillian.

- O co ci chodzi?

- Serio nie wiesz? Jakim cudem pracujesz w szkole?

- Do tego nie potrzeba cudu.

- Ale mózgu tak! - warczę. - Tknij ją, a cię rzucę na pożarcie lwom!

- Nie wiem o kim mówisz.

- Przestań grać niewiniątko! Chcesz uprzykrzyć jej życie, bo kurwa jest moją dziewczyną? Pogódź się z faktem, że ty nie jesteś w moim typie i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!

- To zwykła małolata

- Jest młodsza o dwa lata - ucinam jej argument. - Odpierdol się od niej, dobrze ci radzę. Cześć. - rozłączam się i wkurzony sięgam po piwo.

- Rzadko kiedy jesteś tak wkurzony - stwierdza Michael. - Nieźle ci Gillian musiała zajść za skórę.

- Bez komentarza.

- Przecież to niezła laska - stwierdza Jayden.

- To sobie ją kurwa weź. - fukam.

- Ona jest dla ciebie.

- Ja mam Darcy, matole! I tobie też radzę się od niej odpierdolić.

- Bo co? Uderzysz mnie? - prycham.

- Ja? Skądże! Darcy sama potrafi się obronić i nie wiem, czy chcesz stracić jaja.

----
Hej misie ❤️
Taki bonusik przed nauką😘
Buziole ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro