Rozdział 11
Przysięgam, że gdyby wzrok mógł zabijać, ten typ nie żyłby już dawno temu. Naprawdę bardzo dawno temu.
Wszyscy dookoła zamikli. Wyszłam z godnością z wody, uprzednio orientując się, czy niczego nie zgubiłam. Przeszłam przez cały ogródek z moimi przyjaciółkami i chciałam wyminąć Davida, gdy ten złapał mnie za nadgarstek.
- Alexa, ja nie zrobiłem tego... - zaczął, ale ja nie dałam mu dokończyć
- Nie odzywaj się. - powiedziałam i wyszłam
Nie zrobił tego specjalnie? Może i tak. Jednak mam już naprawdę dość. Przez niego wylądowałam w cieście, straciłam ulubioną sukienkę, wykąpałam się w basenie bez mojej zgody i nie wiadomo co jeszcze mnie czeka.
Czy może być jeszcze gorzej?
Pomyślałam. Ostrzegam was, nigdy tego nie róbcie. Wydawałoby się, że życie mówi wtedy ,,Challenge Accepted" i uwierzcie mi, jest o wiele gorzej.
Zaczął padać deszcz. Ale nie byłe jaki deszcz. Lało jak z konewki!
Byłam naprawdę mega wściekła.
Dziewczyny milczały. Wiedziały, że w każdej chwili mogę wybuchnąć.
W ciszy doszłyśmy do mojego domu.
- To co, jutro widzimy się u mnie, już gotowe? - zapytała Jess
- Tak. Spotykamy się o 9:30. - odparła Maddie, po czym pożegnałyśmy się
Weszłam do domu. Na powitanie wybiegła moja siostra cała rozentuzjazmowana. Jej entuzjazm nieco opadł, gdy mnie zobaczyła. Przeszłam przez cały hol.
- Kochanie, co ci się stało? - usłyszałam zaskoczony głos mamy
- Nie pytaj. - odparłam zmęczona i poszłam na górę.
Umyłam się, przebrałam w pidżamę i położyłam się. Momentalnie zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro